Socjaliści zadłużali Hiszpanię, a pieniądze dawali gejom
Senator Partido Popular Luz Eleny Sanin poinformowała, że dokonane przez partię konserwatywną zwiększenie wydatków nastąpiło w związku z odziedziczonym po socjalistach długiem, zaciągniętym na subsydia dla organizacji pozarządowych oraz homoseksualistów.
W odpowiedzi na powyższy zarzut zarówno hiszpańska Partia Socjalistyczna, jak i środowiska LGBT orzekły, że słowa senator Sanin to nic innego, jak "użyźnianie gleby pod homofobię". - Oskarżanie organizacji pozarządowych oraz grup LGBT o to, że są przyczyną zaciągniętego przez rząd długu jest karygodne - oświadczyła poseł Patricia Hernández. Zwróciła się przy tym do Sanin, aby ta przeprosiła za swoje słowa lub zrezygnowała z pełnionej funkcji.
Słów krytyki nie oszczędzili odważnej senator nawet członkowie jej własnego ugrupowania, którzy odcięli się od przedstawionego przez nią poglądu. Francisco Márquez przekonywał, iż "organizacje te [LGBT - przyp. red.] pracują dla sprawiedliwych i zgodnych z prawem spraw i otrzymują subsydia w oparciu o bieżące prawodawstwo".
Reakcja na słowa senator Sanin wydaje się o tyle niezrozumiała, że nie tylko w Hiszpanii, ale w całej Europie organizacje pozarządowe przejmują obowiązki państwa w wielu dziedzinach, przy czym sposób wydawania przez nie pieniędzy wcale nie jest transparentny. Tym sposobem wiele pieniędzy jest marnotrawionych, lub trafia nie tam, gdzie powinno, a państwo wielokrotnie przepłaca za wykonanie czynności, które powierzone zatrudnionym w sektorze budżetowym pracownikom kosztowałyby zdecydowanie mniej.
Fundusze państwowe (warto podkreślić - z pieniędzy podatników) są ponadto przeznaczane na promocję homoseksualizmu oraz tzw. walkę z homofobią, co samo w sobie powinno być zakazane. W żadnym normalnym, szanującym się państwie rząd nie będzie finansował dewiacji seksualnych, jednak ani Hiszpania, ani inne homoprzychylne kraje Europy do normalnych najwyraźniej nie należą.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl