Szczwany plan tropiciela "ruskiej agentury"
Redaktor naczelny pewnego medium, zasłużony dla "elyt" III RP w tropieniu "ruskiej agentury", obok przenikliwości oficera wojskowego kontrwywiadu posiada również zdolności prorocze, ale nie w biblijnym słowa tego znaczeniu, gdyż Słowa Bożego bynajmniej nie głosi. Otóż przewiduje on, że "Rosja może dążyć do wchłonięcia Polski".
Nie do końca wiadomo, w jaki sposób ów najprzenikliwszy z przenikliwych redaktorów doszedł do tak zaskakujących wniosków, ale wygląda na to, że zapytał o to - bynajmniej nie byle kogo - ale samego Józefa Piłsudskiego. Tajemna wiedza, którą posiadł, sprowadza się do jednego: nie czekać na Zachód, ale wysłać do Ukrainy pieniądze i broń, gdyż tak uczyniłby sam Marszałek.
Analiza przeprowadzona przez asa dziennikarskiego kontrwywiadu jest doprawdy imponująca: "Brak zdecydowanej reakcji Polski doprowadził do tego, że zostaliśmy zmarginalizowani i wykluczeni z rozmów, w których rozstrzyga się nie tylko przyszłość Ukrainy, lecz także bezpieczeństwo Polski". "Jakie cele mają Niemcy i Francja?" pyta, by natychmiast odpowiedzieć: "powstrzymać na rok, dwa wojnę kosztem Ukrainy".
Dalsza część wywodu świadczy niewątpliwie o świetnym zorientowaniu eksperta w geografii Europy: "ich krajów wojenna pożoga szybko nie dopadnie, bo w międzyczasie Rosja będzie musiała próbować anektować politycznie, a być może militarnie, Polskę". "Mogą liczyć na to, że zanim zakończy się proces wchłaniania Polski, Moskwa będzie za słaba, by iść dalej" stwierdza.
Jego zdaniem Ukraińcy bardzo chętnie będą przelewać krew za Polaków - aby zatrzymać Rosję, nim ta dojdzie do granic wschodnich naszego kraju. Dlatego - zdaniem tuza polskiej myśli strategicznej - wysłanie kilkuset milionów złotych na niezbędny sprzęt, dostarczenie Ukraińcom kamizelek kuloodpornych, hełmów, precyzyjnej broni, którą produkujemy, nie przekracza naszych możliwości. "Sto razy tyle trzeba będzie wydać, jeżeli rosyjskie wojska staną nad naszą granicą" przekonuje, dodając, iż w tej sytuacji, obok wszystkich tych dóbr, Piłsudski wysłałby jeszcze do Kijowa polski korpus. "Zluzowałby w ten sposób ukraińskie oddziały, które mogłyby pójść na wschód".
Cytując lorda "Czarną Żmiję" chciałoby się rzec: "szczwany plan". Problem jednak w tym, że po pierwsze autorem "sukcesu Piłsudskiego" był gen. Rozwadowski, natomiast wkroczenie polskich wojsk na wschodnią część Ukrainy zostałoby odczytane jako próba odzyskania przez Polskę Kresów i cała ta nowoczesna broń dostarczona Ukraińcom oraz pieniądze, za które zapewne zakupiliby kolejne karabiny, zostałyby wykorzystane w walce z "polskim najeźdźcą".
Co w tej sytuacji zrobiłby nasz genialny as prasowego kontrwywiadu? Zapewne wysupłał z kieszeni podatników ostatnie grosze, aby dozbroić Niemców, żeby ci wkroczyli na terytorium Polski i bili się za Polaków, gdyż tak będzie taniej... No bo w końcu ileż można wydawać na polską armię? I w zasadzie po co, skoro tak wielu sąsiadów aż rwie się, żeby za nas walczyć...?
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl