Synekury dla „najlepszych synów”
Kiedy zmarł francuski premier Arystydes Briand, pewien warszawski fryzjer skomentował to następująco: „nakradł się, nakradł i umarł!” Tymczasem pan premier Donald Tusk nie tylko wcale nie umarł, tylko został mianowany przewodniczącym Rady Europejskiej. Ze stanowiskiem tym związane jest uposażenie stanowiące równowartość 1,5 mln złotych rocznie, więc przez Donaldem Tuskiem dopiero teraz otwierają się perspektywy.
Ta Rada, skupiająca szefów państw i szefów rządów ma dwie wyraźne kompetencje; wybiera sobie przewodniczącego oraz prezesa i zarząd Europejskiego Banku Centralnego. Poza tym „nadaje impulsy”. Co to konkretnie znaczy – tajemnica to wielka, tym większa, że skądinąd wiadomo, iż „impulsy” wychodzą od Naszej Złotej Pani z Berlina, dzięki której zresztą Donald Tusk uzyskał tę synekurę w nagrodę za dobre sprawowanie. Jak pamiętamy, kiedy w roku 2009 premier Tusk, za próbę wyemancypowania się od swoich protektorów, został ukarany zakazem kandydowania w wyborach prezydenckich w roku 2010, Nasza Złota Pani otarła mu łzy nagrodą im. Karola Wielkiego, no a teraz – daj Boże każdemu! Oczywiście każdemu takiej synekury dać nie można, bo gospodarka Unii Europejskiej nie wytrzymałaby takiej rozrzutności, więc dostają je wybrane osobistości, tak zwani „najlepsi synowie” na tej samej zasadzie, jak za komuny, kiedy koniak był napojem klasy robotniczej, spijanym ustami jej najlepszych przedstawicieli. Toteż nic dziwnego, że Donalda Tuska jakby kto na sto koni wsadził, tym bardziej, że pojawiły się prognozy, iż kiedy po dwukrotnej kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej Donald Tusk w 2020 roku zostanie prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju, luzując Bronisława Komorowskiego, który na trzecia kadencję wybrany zostać wszak nie może. Jak widzimy Nasza Złota Pani już wszystko przewidziała – bo tak właśnie zachowują się państwa poważne. W tej sytuacji warto przypomnieć wypowiedź pana doktora Jerzego Gorzelika z Ruchu Autonomii Śląska – że mianowicie w roku 2020 Polska będzie już państwem federalny. No naturalnie, jakże by inaczej! Któż lepiej od Donalda Tuska na stanowisku prezydenta przeprowadzi taka operację?
Tymczasem pan minister Sikorski, o którym gazety pisały, że ma „wielkie szanse” na objęcie stanowiska ministra spraw zagranicznych Unii Europejskiej po podobnej do konia angielskiej komunistce, baronessie Katarzynie Ashton, musiał obejść się smakiem, a ministrem spraw zagranicznych UE została dla odmiany komunistka włoska, pani Fryderyka Mogherini. Najwyraźniej unijny Sanhedryn zarezerwował to stanowisko dla przedstawicieli ugrupowań komunistycznych. Tymczasem minister Sikorski, najwyraźniej o tym nie wiedząc, nie tylko zawiesił na granicy swojej posiadłości w Chobielinie tabliczkę z napisem „strefa zdekomunizowana”, ale i odgrażał się, że jej „nie zdejmie”, żeby tam nie wiem co. Jednak w ten sposób można podlizywać się mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, ale nie unijnemu Sanhedrynowi, który w sferze ideologicznej preferencje ma bardzo wyraziste. Na dodatek ostatnio jakaś Schwein spowodowała pokazanie tej tabliczki w telewizji, co jak się wydaje ostatecznie pogrzebało szanse pana ministra Sikorskiego. Skądciś musiała się o tym dowiedzieć małżonka pana ministra, pani Anna Applebaum i napisała szalenie artykuł pryncypialnie krytykujący „niemiecką dyplomację” za jej politykę wobec Rosji. Przypomnijmy, że obecna polityka Niemiec wobec Rosji jest ufundowana na strategicznym partnerstwie niemiecko-rosyjskim, jako warunku sine qua non zarządzania polityką europejską w porozumieniu z Rosją, czyli na linii politycznej kanclerza Bismarcka. Od tej linii odszedł w swoim czasie cesarz Wilhelm II, a później – Adolf Hitler. Mądrość obecnego etapu najwyraźniej sugeruje Niemcom powrót do linii politycznej Hitlera. Nietrudno się domyślić, że ta sugestia wcale nie musi podobać się Naszej Złotej Pani w Berlinie i w rezultacie słynny „hołd pruski”, jaki w swoim czasie złożył pan minister Sikorski, został chyba doszczętnie zmarnowany. Żeby tylko nasz nieszczęśliwy kraj nie zapłacił z tego powodu frycowego.
Stanisław Michalkiewicz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl