Mordują w imię pokoju - ebola bronią biologiczną?
Zaginiona grupa ośmiu ekspertów i dziennikarzy, którzy odwiedzili południową część Gwinei Zachodniej została odnaleziona - wszyscy byli martwi. Ich zadanie polegało na informowaniu miejscowej ludności, czym jest wirus ebola i jak się przed nim zabezpieczyć. Autochtoni, obarczający za epidemię przybyszów z europejskiego i amerykańskiego kontynentu najprawdopodobniej uznali, iż wspomniani ludzie celowo rozprzestrzeniają chorobę.
Z zeznań naocznych świadków wynika, że ośmioosobowa delegacja spotkała się ze starszyzną jednego z miejscowych plemion, po czym została zaatakowana przez młodszą jego część. Podejrzliwość i nieufność względem każdego, kto ma biały kolor skóry przybrała już w Afryce rozmiar paranoi. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż zarówno przywódcy plemienni, jak i ich poddani czują się śmiertelnie zagrożeni i w tym zagrożeniu bezsilni. Organizacja Lekarze Bez Granic poinformowała w kwietniu, że jej ekipy zostały zmuszone do wycofania się z Macenty w Gwinei po tym, jak zostały niemalże ukamieniowane przez młodzież oskarżającą ich o szerzenie wirusa.
Atmosferę podgrzewają dodatkowo doniesienia i supozycje mediów. W niejednej gazecie, również tych dostępnych na terenie Afryki, przeczytać można, że to zachodnie kraje imperialistyczne ponoszą odpowiedzialność za śmiertelne żniwo ebola, starając się z pomocą tej potwornej choroby doprowadzić do wyludnienia, a następnie zajęcia krajów afrykańskich.
Największe kontrowersje, a zarazem największy oddźwięk wywołał artykuł opublikowany w wiodącej na rynku prasowym w Liberii gazecie "The Observer", na łamach której dr Cyril Broderick, były profesor patologii roślin na lokalnym uniwersytecie, stwierdził, że rozprzestrzenianie się choroby stanowi bezpośredni rezultat wojny biologicznej prowadzonej z miejscową ludnością przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych.
"Afryka nie może zostać sprowadzona do roli kontynentu pozostawionego w dyspozycji zagrażających życiu chemikaliów, niebezpiecznych narkotyków czy leków, agentów chemicznych tudzież biologicznych podsycających ogniska choroby" napisał 9 września bieżącego roku. Jednocześnie podkreślał pilną potrzebę podjęcia akcji mających na celu uchronienie ludności autochtonicznej Afryki, która nie jest tak wykształcona, jak ludność większości krajów szeroko rozumianego Zachodu, zatem nie jest w stanie stawić skutecznego oporu i obronić się.
Dr Cyril Broderick zauważył, że obok jednostek chorobowych jako broń biologiczna zostały pomyślane organizmy genetycznie modyfikowane (GMO). W jego ocenie rząd Stanów Zjednoczonych jest winien bioterroryzmu na światową skalę, do czego służą mu laboratoria na całym świecie, w tym także m.in. w Sierra Leone.
Publikacja ta spotkała się z wrogim przyjęciem zarówno koncernów biotechnologicznych i farmaceutycznych, jak i samego Waszyngtonu. Niejako w reakcji na nią prezydent USA Barack Obama oświadczył 16 września, że USA rozmieszczą 3 tys. żołnierzy w dotkniętych zarazą krajach afrykańskich w ramach walki z chorobą [sic!!!]. Tym samym potwierdził niejako stawiane mu przez Brodericka zarzuty, jako że z epidemią, jakakolwiek by nie była, walczy się najwyżej armią lekarzy, a nie żołnierzy.
Waszyngton zresztą od dawna jest poważnie zaangażowany militarnie w krajach Afryki. Pentagon wysłał na ten kontynent kilka tysięcy żołnierzy, agentów Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) oraz funkcjonariuszy Departamentu Stanu. Wszystkich umieszczono w ramach jednej jednostki zwanej AFRICOM.
Ta trwająca od 2008 roku interwencja doprowadziła do całkowitego zdestabilizowania i tak już mało stabilnych regionów, jak Egipt, Mali, Libia, Somalia, Południowy Sudan i Nigeria, gdzie "walka z terroryzmem" spowodowała intensyfikację istniejących tam konfliktów, wysiedlenia ludności i głód.
Anna Wiejak
Źródło: Press TV
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl