Węgrzy idą swoją drogą

0
0
0
/

Wynik węgierskich wyborów lokalnych, jakie odbyły się w niedzielę, potwierdził bezprecedensową konsekwencję Węgrów w kontynuowaniu kursu politycznego zapoczątkowanego w 2010 r.

 

W wyborach mających wyłonić lokalne rady oraz burmistrzów miejscowości wzięło udział 42 procent uprawnionych co jak na środkowoeuropejskie uwarunkowania nie jest złym wynikiem, tym bardziej, że o 4 procent wyższym w porównaniu do poprzednich wyborów samorządowych.


Kandydaci na burmistrzów wspierani przez FIDES zwyciężyli w 22 z 23 największych węgierskich miast w tym w samej stolicy, gdzie obronił się Istvan Tarlos z wynikiem 49 procent poparcia pokonując byłego socjalistycznego ministra finansów Lajosa Bokrosa (36 proc.) i Gabora Staudta z nacjonalistycznego Jobbiku (7,1 proc.). W stołecznej radzie miejskiej partia Orbana uzyskała 20 mandatów na 33. Węgierska Partia Socjalistyczna uzyskała 6 mandatów, lewicowa Koalicja Demokratyczna 2, podobnie jak ruch Razem-2014. Po jednym mandacie uzyskały Jobbik, liberalny komitet „Polityka Może Być Inna” oraz kandydat niezależny.

 

Z punktu widzenia rządzącej partii łyżką dziegdziu w beczce miodu jest fakt, że lewicowcy zwiększyli liczbę stołecznych dzielnic rządzonych przez swoich nominatów z trzech do pięciu. Niemniej w Budapeszcie są 23 dzielnice, zatem wynik to mimo wszystko kolejna demonstracja upadku lewicy, dla której stolica była niegdyś prawdziwym bastionem.

 

Trzeba przy tym podkreślić, że wynik w stolicy, choć nośny propagandowo, nie odzwierciedla w istocie krajobrazu polityki lokalnej w skali krajowej. W tej skali bowiem lewica jest bardzo słaba a drugą siłą polityczną kraju stali się narodowcy z Jobbiku. Rządząca Węgrami od 2010 roku koalicja FIDESu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) we wszystkich radach komitackich zdobyła ponad połowę mandatów, choć w trzech (Tolna, Helves, Borsod-Abauj-Zemplen) będzie to zaledwie o jeden mandat więcej od partii opozycyjnych.

 

Fenomen Jobbiku

 

Narodowy Jobbik zajął drugie miejsce w 18 z 19 komitatów (odpowiednik województwa). Narodowcom nie udało się to jedynie w komitatach Csongrad, zaś w komitacie Baranya zajęli drugie miejsce razem Węgierską Partią Socjalityczną. Jobbik zdobył także fotele burmistrzów w 23 miejscowościach co oznacza ponad czterokrotny wzrost w porównaniu do wyniku z poprzednich wyborów lokalnych. Szef partii Gabor Vona skomentował wyniki zapowiadając, że w 2018 roku wyboru rozegrają się między jego partią a FIDESem i jako główna partia opozycyjna Jobbik może w przyszłości wziąć odpowiedzialność za rządzenie krajem. Jego słowa potwierdza zacięta rywalizacja między obiema partiami w walce o wpływy na niższym szczeblu samorządu. W położonym w samym centrum Węgier prawie czterdziestotysięcznym mieście Cegledo kandydatowi Jobbiku zabrakło zaledwie 168 głosów do pokonania konkurenta z rządzącej koalicji.

 

Jeśli chodzi o przyrost mandatów w porównaniu do poprzednich wyborów to właśnie Jobbik jest największym wygranym. Fakt, że udaje mu się umacniać swoją pozycję naprzeciw rządzącej centroprawicowej koalicji czyni z partii prawdziwy fenomen, tym bardziej, że opiera się ona głównie na młodych kadrach. Generalnie zresztą fakt, że największą alternatywą dla FIDESu staje się partia narodowa i brak jakże typowego dla innych społeczeństw europejskich „efektu wahadła”, kiedy to obywatele zmęczeni rządami prawicy wybierają lewicę i na odwrót, stanowi o swoistości i wyjątkowości Węgrów.

 

Wybory samorządowe to trzecie zdecydowane zwycięstwo FIDES i KDNP w tym roku po kwietniowych wyborach parlamentarnych (zdobył 44,9 proc. głosów) i czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego (51,5 proc. poparcia). Przypomnijmy, że w 2010 r. koalicja ta przejmowała władzę dostając 52,7 proc. głosów co oznacza, że Orban wbrew bardzo trudnej sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej ciągle ma dla swoich rządów legitymację znacznie silniejszą niż zarzucający mu dyktatorskie zapędy politycy zachodnioeuropejscy. Fakt, że utrzymuje poparcie mimo ich propagandowego nacisku, a także presji urzędników UE pokazuje jak bardzo asertywnym społeczeństwem są Węgrzy, jak się okazuje mało podatnym na zagraniczny szantaż, mimo że suflerami antywęgierskich filipik na zachodzie, często bywają rodzimi lewicowcy i liberałowie, dokładnie tak samo jak to ma miejsce w przypadku Polski.


Wspieranie rodaków jest priorytetem


Mentalna niepodległość Węgrów zaznacza się także a może przede wszystkim wobec sąsiadów, bo rządy Orbana to istotne działania na rzecz kresowych Węgrów, zamieszkujących tereny dziś należące do Słowacji, Ukrainy, Rumunii czy Serbii a przed 1920 r. będące częścią węgierskiego królestwa. Wkrótce po wyborach nowa koalicja uchwaliła ustawę umożliwiającą kresowym Węgrom  nabywanie węgierskiego obywatelstwa w uproszczonym trybie. Wkrótce potem zmieniono ordynację wyborczą tak by nowi obywatele mogli głosować w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Ponieważ na Ukrainie i Słowacji obowiązuje zakaz posiadania podwójnego obywatelstwa ordynacja umożliwia węgierskiej komisji wyborczej utajnienie spisu wyborców z diaspory tak aby nie narażać ich na represje.


Na tym tle zresztą, a także ze względu na pragmatyczne podejście do Moskwy i jej interesów, Węgry zajęły zdystansowane stawisko wobec ukraińskiego kryzysu. Zamiast walczyć „za wolność waszą” i w imię ukraińskiego nacjonalizmu przeć do konfrontacji z Rosją, Orban uznał nowe ukraińskie władze jednocześnie przestrzegając je jednocześnie przed zamachem na prawa węgierskiej ludności Zakarpacia i dwukrotnie wzywając do przyznania terytorialnej autonomii tej ludności.


Orban postawił na wielosektorową politykę zagraniczną, nie skazując się na podążanie w koleinach wyznaczanych przez USA i Unię Europejską a właściwie dominujące w niej państwa - Niemcy i Francję. Węgry nawiązały korzystną dla nich kooperację ekonomiczną z Rosją, podniosły także na nowy poziom swoje stosunki z Turcją i Azerbejdżanem.


Co ciekawe Orban utrzymał poparcie mimo, że sytuacja ekonomiczna na Węgrzech nadal jest trudna. Pauperyzacja dotknęła liczne grupy społeczne, a bezrobocie zaczęło wyraźnie spadać dopiero w tym roku – aczkolwiek w ostatnim okresie tempo tego spadku było najszybsze w całej Unii Europejskiej.


Każdy kto ma wątpliwość co do akceptacji węgierskiego społeczeństwa dla tej nowej strategii politycznej ostatnich lat powinien pamiętać, że coraz mocniejszy Jobbik prezentuje jeszcze bardziej radykalne podejście, pryncypialnie występując przeciw Unii Europejskiej jako takiej. Partia ta całkiem wyraźnie poparła na przykład separatystów w Donbasie, szef partyjnego wydziału do spraw międzynarodowych Marton Gyongyosi gościł nawet na konferencji na włączonym do Rosji Krymie, gdzie prezentował stanowisko swojej partii w sprawie ukraińskiego kryzysu.


Naród bez kompleksów


Mimo że historyczne losy Węgrów są podobne do naszych, wydają się być oni pozbawieni typowych dla Polaków kompleksów – szukania protektorów na zachodzie w histerycznym lęku przed Moskwą, z którą jednocześnie jesteśmy gotowi do konfrontacji w imię interesów Ukrainy, co nieodmiennie kończy się kacem i wyrzekaniami na „zdradę sojuszników” gdy okazuje się, że państwa zachodnie nie chcą żyrować naszej polityki wschodniej, lub gdy robią to okresowo, traktując nas czysto instrumentalnie. Węgrzy martwią się jedynie o swoje interesy i realizują je pozostawiając sobie w międzynarodowej konstelacji swobodę ruchu tak dużą na ile to możliwe. Nie są mentalnie zewnątrzsterowni, co potwierdzają kolejne wybory.

 

Karol Kaźmierczak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną