Krytyka Polityczna promuje Bubla 

0
0
0
/

Leszek Bubel  nie jest zapewne wielu polskim patriotom znany. Właściwie wszyscy przedstawiciele środowisk patriotycznych (mający chociaż blade o nim pojęcie) unikają jakichkolwiek kontaktów z tym wydawcą tygodnika „Tylko Polska", specjalizującego się w przedrukowywaniu tekstów krytycznych o Żydach z innych mediów (co sprawia, że ich autorzy nie mają często pojęcia, że publikują w prasie Leszka Bubla). Choć dziś krytyka Żydów znana z łam prasy Bubla nie jest niczym kontrowersyjnym i weszła na salony, to wieloletnia separacja wydawcy od środowiska patriotycznego i zła legenda jaką cieszy się ten wydawca sprawiły, że nie jest on znany większości patriotów. Ta zmowę milczenia wokół Bubla postanowił przełamać lewicowy portal Krytyka Polityczna tekstem „Tania beka i antysemityzm. A jakby potraktować Leszka Bubla poważnie?" autorstwa poety i politologa Przemysława Witkowskiego. Zdaniem  Witkowskiego, Leszek Bubel urodził się w Węgrowie w 1957 roku. Co podkreśla lewicowy publicysta, Węgrów był przed wojną żydowskim miasteczkiem otoczonym wsiami zamieszkanymi przez polskich antysemitów – przed wojną „wybory w powiecie wygrywali jednak tradycyjnie polscy nacjonaliści, a bojkoty sklepów żydowskich, wybijanie okien i pobicia od lat trzydziestych zdarzały się regularnie". Lewicowy publicysta podkreśla, że w wrześniu 1942 roku hitlerowcy (słowo Niemcy widać dla publicysty Krytyki Politycznej jest tabu) zabijali publicznie Żydów „patrzyła na to nasza młodzież, patrzyły dzieci. Na miejscu zabito około dwóch tysięcy osób. Z zabijania zrobiono sobie coś w rodzaju sportu czy przyjemnej rozrywki". Widać więc, że Krytyka Polityczna wpisuje  Bubla w antypolską lewicową narrację o złych Polakach, nacjonalistach antysemitach, którzy ukoronowali prześladowanie Żydów publicznym mordowanie Żydów w celach rozrywkowych. Jak można się dowiedzieć z artykułu lewicowego publicysty o  Bublu, w Węgrowie Żydów zabijali „hitlerowscy żołnierze i żandarmi oraz „antykomuniści" z Waffen SS, ale nie tylko. Pomagały im grupy miejscowych: „granatowi" policjanci, straż pożarna i kilkudziesięciu nastolatków. Za każdego schwytanego Żyda dostawało od nazistów się 250 g cukru. Część lokalsów nie tylko rabowała ofiary i doprowadzała je do władz, ale i zabijała razem z nazistami. Do usuwania zwłok ludzie zgłaszali się na ochotnika nieomal masowo licząc, że z zabitych zdejmą odzież albo znajdą przy nich jakieś pieniądze". Warto zwrócić uwagę, że kolejny raz pisząc brednie o Polakach, lewicowy autor unika słowa Niemcy. Idąc krętymi drogami lewicowej narracji, lewica mogłaby związku z tym cukrem uznać, że miliony chorych na cukrzycę to dowód na odwieczny polski antysemityzm. Bubel jest też dla „Krytyki Politycznej" pretekstem do opisów zachwytów ostatniego Delegata Rządu na Kraj Jerzego Brauna nad eksterminacją Żydów, przejęciem przez chciwych polskich prostaków handlu i rzemiosła. Jak wynika z artykułu w „Krytyce Politycznej" „takie właśnie poglądy i zdarzenia ukształtowały rodzinne miasteczko naszego bohatera. Z wiekiem z tej zatrutej ideologicznej studni będzie on czerpał pełnymi garściami". Gdy po opisie rzekomego polskiego antysemityzmu i rzekomych polskich zbrodni na Żydach lewicowy publicysta postanawia opisać ukształtowanego (przez rzekomy polski udział w holocauście) Bubla, czytelnicy dowiedzą się, że ojciec tegoż „od przedwojnia (...) prowadził sklep galanteryjny i stolarnię". Sam  Bubel po rozwodzie rodziców miał żyć w PRL w dobrobycie i luksusach (miał mieszkanie, samochód, jeździł po świecie). Jak sugeruje lewicowy publicysta wyjazdy zagraniczne Bubla miały być przykładem jego konszachtów z władzami komunistycznymi. W swoim artykule Lewicowy Publicysta powątpiewa, że Leszek Bubel był „internowany za tworzenie i finansowanie podziemnych drukarni", „na komendzie został brutalnie pobity" bo „skarg na stan zdrowia w dokumentach więziennych jednak nie zgłaszał", oraz w to, że w „stanie wojennym miał też uruchomić na masową skalę produkcję biżuterii patriotycznej, co spowodować miało 27 rewizji i zatrzymań". Lewicowy publicysta powątpiewa też by Leszek Bubel był pobity przez SB i MO. Krytyka Polityczna przypomina również o sukcesie Leszka Bubla po transformacji ustrojowej – Leszek Bubel „w szczycie działalności zatrudnia, jak twierdzi, ponad 600 osób w 77 sklepach, 50 stoiskach i 3 pracowniach produkujących biżuterię ze złota i srebra", jednak jak podkreśla Krytyka Polityczna biznesy Leszka Bubla kończą się długami, a „w międzyczasie Bubel w pierwszych wolnych wyborach III RP zostaje posłem z ramienia Polskiej Partii Przyjaciół Piwa i uzyskuje immunitet". PPPP będąca początkowo żartem politycznym umożliwia zdobycie mandatów poselskich „grupie polskich biznesmenów świeżego chowu". Sześciu posłów PPPP powołuje dwa koła poselskie, w jednym jest Krzysztof Ibisz, a drugie „Polski Program Gospodarczy" tworzy „z posłami Kongresu Liberalno-Demokratycznego (...) klub Polski Program Liberalny, który z czasem staje się zalążkiem Platformy Obywatelskiej". W PPPP działali „oprócz Ibisza i satyryka Janusza Rewińskiego (...) późniejszy członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (....) Adam Halber, późniejszy polityk PO Tomasz Bańkowski, były komandos Jerzy Dziewulski, olimpijczyk w żeglarstwie Tomasz Holc, jazzman Jan Zylber". Lewicowy publicysta opisał w dalszej części swojego artykułu współpracę  Bubla z Andrzejem Lepperem, sprzeciw Bubla wobec integracji z Unią Europejską, założenie przez Bubla Polskiej Partii Narodowej i innych organizacji, wydawane przez  Bubla czasopisma, wspólny start w wyborach z liderem „skinowskiego zespołu Legion" Tomaszem Kostyłą, publicystą Robertem Larkowskim oraz opozycjonistą z czasów PRL i obrońcą „krzyży na oświęcimskim żwirowisku" Kazimierzem Świtoniem, Adamem Czeczetkowiczem i Krzysztofem Kononowiczem. Opisują kolejne klęski wyborcze Leszka Bubla lewicowy publicysta nie dostrzega, że są one wyznacznikiem tego, że  Bubel nie cieszy się poparciem w środowiskach patriotycznych – wbrew faktom lewicowy publicysta kreuje więc  Bubla na reprezentanta wszystkich polskich patriotów tak znienawidzonych przez lewicę. W artykule lewicowy publicysta opisał też twórczość artystyczną Bubla (polityczne piosenki disco polo), jego współpracę z Bolesławem Szenicerem - wieloletnim opiekunem warszawskiego cmentarza żydowskiego (gdzie, co jak podkreśla lewicowy publicysta, rosła marihuana) i założycielem Gminy Wyznaniowej Starozakonnych. Z artykułu na Krytyce Politycznej można się dowiedzieć, że Szenicer głosi, że członkowie warszawskiej żydowskiej „gminy warszawskiej w wielu przypadkach przywłaszczyli sobie żydowską tożsamość, żeby uwłaszczyć się na majątku pozostałym po swojej przedwojennej poprzedniczce. Zarzuca też, że władzę w niej sprawują w większości konwertyci, usprawiedliwia antysemicką kampanię Gomułki z 1968 roku i wielce sobie ceni dawnego przywódcę Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald Bohdana Porębę". Według lewicowego publicysty piosenka disco polo śpiewana przez Bubla i Szenicera zawiera „znane w narodowej myśli politycznej stanowisko: że liberalizacja i westernizacja Polski to interes żydowski; że pedagogika wstydu to narzędzie polskiego upodlenia i zniewolenia przez kapitał amerykański i jego interesy; i że liberalna opozycja do PRL dogadała się z liberałami z PZPR i sprzedała nasz kraj, a dziś, trzymając nas na klęczkach sprawia, że nie jesteśmy suwerenni". Rekonstruując tok myślenia narzucany przez lewicową Krytykę Polityczną, lewicy zależy na tym by wmówić Polakom odpowiedzialność za holocaust, wiarę w to, że holocaust jest ukoronowaniem polskiego i katolickiego antysemityzmu, że Polacy mordowali Żydów by przejąć własność Żydów, i z tego mordowania mieli seksualną satysfakcje. I spadkobiercą tej antysemickiej zbrodniczej tradycji jest PiS. Widać, że dla lewicy żadnego znaczenia nie ma filosemityzm PiS, zablokowanie ekshumacji w Jedwabnym czy budowa Muzeum Żydów przez Lecha Kaczyńskiego, czy likwidacja nowelizacji ustawy o IPN i wspólnej deklaracji premierów Izraela i Polski. Fakty o filosemityzmie PiS są dla lewicy nieistotne, bo nie pasują do lewicowych przesądów i uprzedzeń – dla lewicowców istotna jest zgodność nie z faktami, ale zgodność z lewicowymi propagandowymi kłamstwami osadzającymi PiS w roli antysemitów. Zdaniem publicysty Krytyki Politycznej „takich Bublów w Polsce są tysiące. Ludzi, których rodziny wskoczyły w gospodarce na miejsce wymordowanych w Shoah Żydów i zostały peerelowskim drobnomieszczaństwem. Takich, co to się prześlizgali przez Polskę Ludową, to tu to tam stykając się z jej służbami, wynosząc z owej epoki nieco pieniądza i fantazję o swoim kombatanctwie. Tych, co budowali na pograniczu biznesu i polityki, w strefie cienia, swoje karierki, oscylując między perspektywą fortuny a bliskim bankructwem. I w końcu tych, którzy musieli sobie jakoś wytłumaczyć, że wyszło im jak wyszło. Że oszukańcze elity, że żydowskie lobby, że skorumpowane sądy, bo przecież nie ich narcyzm i brak doświadczenia czy umiejętności sprowadziło na nich to, gdzie teraz się znaleźli. Nakłady „Gazety Warszawskiej", publicystyka „Najwyższego Czasu", komentarze Ziemkiewicza to nie jakieś dzikie ostępy, w których buszuje nasz antysemita-złotnik. To główny nurt naszej dyskusji publicznej, gdzie Żyd Żyda Żydem pogania".  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną