Cena "dobrobytu"

0
0
0
/

Jeżeli sprowadzimy dobrobyt do posiadania wielu rzeczy (co uważam za błąd) to dzisiaj go posiadamy. Nie zawsze jesteśmy jednak świadomi, że płacimy za to ogromną cenę. Wiele produktów, które uchodziły za elitarne i dostępne dla nielicznych, jest teraz w zasięgu wszystkich lub prawie wszystkich: telewizory, komputery, samochody, smartfony itd. Nie dość, że Kowalski może sobie na nie pozwolić (nawet jeśli na kredyt bądź na raty), to stać go na sprzęt niezłej jakości. Obecnie posiadanie nowego modelu telefonu topowej marki, telewizora o przekątnej 55 cali czy komputera o parametrach pozwalających na wiele nie jest wyznacznikiem bogactwa. Można powiedzieć że dobrobyt się zdemokratyzował i to paradoksalnie jest zasługą w jakiejś mierze komunistycznego kraju, jakim są Chiny. Większość dużych producentów przeniosła tam swoje zakłady, bądź korzysta z usług tamtejszych. Zdecydowana większość rzeczy i sprzętów, a przynajmniej ich części i podzespołów pochodzi właśnie z Chin albo takich państw, jak Bangladesz czy Indie. I to jest pierwsza cena "dobrobytu" Zachodu, cena moralna – Kowalski może sobie pozwolić na wiele rzeczy, bo produkuje się je w krajach, gdzie za pracę płaci się grosze, nikt nie dba o BHP, a prawa człowieka są totalną abstrakcją. Ten temat był wielokrotnie podejmowany i znana jest hipokryzja Zachodu, który walczy o praworządność w Polsce, ale ignoruje chociażby obozy pracy w Chinach, od których kupuje na potęgę. Jest jednak inna cena tego "dobrobytu", która sprawia, że być może nigdy nie osiągniemy tego, co jest rzeczywistym dobrobytem. Gdyby nie działalność takich państw, jak Chiny, Indie, Bangladesz wiele rzeczy musielibyśmy wytwarzać sami i z pewnością byłyby droższe: droższa jest praca w Polsce i utrzymanie. Być może okazałoby się wtedy, że nie każdego stać na nowy telewizor czy smartfon. Może ktoś musiałby kupić starszy model wymarzonego sprzętu,  a może nawet zrezygnować z części planów zakupowych. Jednocześnie jednak mielibyśmy dużo, dużo więcej firm, różnego typu zakładów, fabryk i manufaktur. Byłoby o wiele więcej właścicieli, niezależnych przedsiębiorców, którzy mieliby większe możliwości i byli bardziej konkurencyjni. Wtedy mogłaby się wykształcić w Polsce klasa średnia z prawdziwego zdarzenia, ludzi zarabiających, dysponujących wolnym czasem, bardziej wolnych. Podobnie jest z supermarketami. Dzięki nim Kowalski ma tańsze warzywa, owoce i różne produkty, ale rzadko sobie zdaje sprawę, że dzieje się to kosztem wielu polskich przedsiębiorców, rolników, mniejszych firm, którzy współpracują na zasadach dyktowanych przez silniejszych lub są wypierani z rynku. Powstaje pytanie, co się naprawdę opłaca i czy w perspektywie długofalowej ten nasz "dobrobyt" nie uniemożliwia nam osiągnięcie dobro-bytu, a więc dobrego bytu, opartego nie tylko o zarobki i możliwości kupowania, ale także dającego wolność i wolny czas.    

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną