Totalny przekręt wyborczy! Sąd: to „drobna pomyłka” i postępowanie umorzono
Właśnie zapał wyrok ws. niewłaściwego wyboru radnego. Sąd uznał, że komisja wyborcza nie sfałszowała wyborów, tylko pomyliła się przy liczeniu głosów... Tak działają sądy III RP!
Wyrok zapadł w sądzie w Nowym Tomyślu. Komisja wyborcza z Miedzichowa nie sfałszowała wyników wyborów na radnego, a jedynie pomyliła się w trakcie liczenia głosów. Tymczasem owa "pomyłka" miała poważne konsekwencje. Mandat radnego otrzymał kandydat, który uzyskał znacznie mniej głosów niż jego rywal – informuje Głos Wielkopolski.
Chodzi o fałszerstwa wyborcze z 2011 roku. Według oficjalnych wyników do Rady Gminy, leśnik Grzegorz Szczepaniak dostał tylko 5 głosów poparcia. A jego kontrkandydat pozostałe 118 głosów. „Przegrany” Szczepaniak podejrzewał, że doszło do fałszerstwa i wraz z grupą mieszkańców zawiadomił prokuraturę. Dochodzenie potwierdziło, że tak naprawdę on wygrał wybory. Poparło go 75 głosujących.
Jak się okazało, sąd co prawda znalazł winnych, ale ich nie skazał. Postępowanie zostało warunkowo umorzone - informował Głos Wielkopolski przed dwoma miesiącami.
- Obliczenie głosów oddanych na kartach do głosowania nie jest skomplikowaną czynnością. Tutaj doszło do ewidentnego działania na moją szkodę. Przypuszczam, że dlatego, bo przed czterema laty w trakcie kampanii krytykowałem ówczesnego wójta i lokalne władze. Późniejsze działanie komisji wyborczej odebrałem jako chęć pokazania mi miejsca w szeregu - stwierdza Grzegorz Szczepaniak, który w wyniku „pomyłki” nie uzyskał mandatu radnego.
„W komisji zasiadały same panie. To one później miały proces w sądzie. - Były wśród nich nauczycielki, urzędniczka. Wyrok skazujący mógłby dla nich oznaczać utratę pracy - mówi Grzegorz Szczepaniak. Od niedawnego, nieprawomocnego wyroku, nie zamierza odwoływać się nowotomyska prokuratura. Śledczy, podobnie jak teraz sąd, uznali już wcześniej, że wina członków komisji nie była umyślna. Bo mieli nieświadomie dopuścić się zaniedbań podczas liczenia głosów” - relacjonuje gazeta.
Jak się okazuje, tamte błędy miały poważne skutki. Radnym został Edward Stachowiak. Zrezygnował z mandatu dopiero wtedy, gdy sprawę opisał "Głos Wielkopolski". Przeprowadzono kolejne wybory, które wygrał Szczepaniak. Wówczas formalnie został gminnym radnym – relacjonuje wielkopolski dziennik.
„Doszło do tego w kontrowersyjnych okolicznościach. W trakcie dochodzenia prokuratura poinformowała go, że z obliczeń wynika, że to on wygrał wybory. Szczepaniak wywiesił pismo z prokuratury na tablicach ogłoszeniowych w dwóch wsiach swojego okręgu wyborczego. Niebawem prokuratura zarzuciła mu... ujawnienie tajemnicy śledztwa. Skierowała do sądu akt oskarżenia, a ten warunkowo umorzył sprawę. - Mam duży niesmak. Wymiar sprawiedliwości tak samo potraktował mnie, choć niczego nagannego nie zrobiłem, jak osoby, które "przez pomyłkę" źle obliczyły głosy oddane na mnie - podsumowuje Szczepaniak” - czytamy.
Michał Polak
za: Głos Wielkopolski
fot. flickr.com
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl