Prezydent w procesie Sumlińskiego przyznał się do złamania prawa!

0
0
0
/

Dzisiejsze przesłuchanie w słynnym procesie dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego nie ukazało zapewne pełni patologii obecnej władzy, jednak dostarczyło dostateczną liczbę dowodów, aby prezydent i kilku prokuratorów stanęło przed sądem. Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS), twórcą aneksu do raportu WSI, rozmawia Anna Wiejak

 

Prezydent Bronisław Komorowski panicznie boi się upublicznienia aneksu do raportu WSI, twierdząc, iż ten ostatni jest wymierzony przeciwko niemu. Czy to oznacza, że więcej niż połowa 800 - stronicowego dokumentu może zawierać dokonania obecnego prezydenta dla niepolskich interesów?

 

- Podobnie jak Pani usłyszałem dzisiaj w zeznaniach pana prezydenta, iż ocenia on, że cały raport jest wymierzony przeciwko niemu, co by znaczyło, że te ponad 800 stron dokumentów, zeznań, świadectw, nazwisk, informacji dotyczących bezprawnego, przestępczego działania WSI i ludzi związanych z WSI, zawiera materiał dowodowy przeciwko panu prezydentowi. To łatwiej nam pozwala zrozumieć działania pana prezydenta w ciągu ostatnich czterech lat, ale ja mogę posługiwać się tylko i wyłącznie tą wiedzą, którą pan prezydent publicznie sformułował. Jakie były rzeczywiste intencje pana prezydenta, trudno mi jest powiedzieć. Jako autor tego dokumentu pokornie słucham oceny pana prezydenta.

 

Pan prezydent zeznał, że nie pamięta by zapoznawał się z aneksem do raportu WSI, to skąd zatem wie, co zawiera aneks i dlaczego jest przerażony na każde wspomnienie o nim? Dlaczego nikt nie zadał tego pytania?

 

- To jest trafna uwaga, ale wydaje mi się, że pan prezydent po prostu powiedział nieprawdę, twierdząc, że nie wie, czy zapoznał się z aneksem, gdyby tak bowiem było popełniłby przestępstwo. Jest jego obowiązkiem zapoznać się z tym dokumentem, ponieważ to on, jako prezydent państwa, zgodnie z ustawą ma obowiązek przekazać go do publikacji. Żeby to zrobić, musi się z nim zapoznać.

 

Trudno jest mi uwierzyć w to, że przez cztery lata, będąc wyłącznym dysponentem tego dokumentu, o którym sądzi, że jest wymierzony wyłącznie przeciwko niemu, do dzisiaj się z nim nie zapoznał. To jego stwierdzenie wydaje się być absolutnie niewiarygodne.

 

Czy w tej sytuacji nie powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej? W końcu złożył najprawdopodobniej fałszywe zeznania. Powinno się to zweryfikować...

 

- Wydaje mi się, że w dzisiejszych zeznaniach pana prezydenta jest więcej informacji i stanowisk, które są sprzeczne z prawdą lub informacją o popełnionym przestępstwie. Na przykład to, z którego wynikało, że podżegał w sposób nielegalny ściśle tajnego raportu pana pułkownika Lichockiego, który do niego przyszedł mówiąc, że może zdobyć ten raport, a pan prezydent zachęcał go, by tak rzeczywiście się stało. Przypomnijmy, że pan prezydent wtedy był po prostu posłem na Sejm i nie było jasności, czy będzie Marszałkiem i jakie będzie zajmował w przyszłości stanowisko, a więc oczekiwanie, że Lichocki zdobędzie ten dokument było przestępstwem, było podżeganiem do przestępstwa, podobnie jak fakt, że nie poinformował wówczas pan prezydent żadnego organu ścigania, ani ABW, ani służby kontrwywiadu wojskowego, ani prokuratury, a to jest obowiązkiem każdego obywatela, który dowie się o przestępstwie lub groźbie przestępstwa, zwłaszcza w sytuacji, kiedy chodzi o tak tajny i ważny dokument, jak to sam pan prezydent podkreślał. Tutaj mamy do czynienia z działaniem na szkodę państwa polskiego poprzez zaniechanie, więc minimum Art. 231 został złamany przez pana prezydenta wtedy, kiedy nie zawiadomił organów ścigania, bo nie zawiadomienie pana Grasia, swojego kolegi, wówczas przewodniczącego Komisji do Spraw Służb Specjalnych oczywiście nie wypełnia znamion zawiadomienia organów ścigania, bo Komisja do Spraw Służb Specjalnych nie ma żadnej możliwości prowadzenia śledztwa, dochodzenia i ścigania przestępców, w związku z tym miał obowiązek zawiadomić prokuraturę. Nie uczynił tego, co jest przyznaniem się do przestępstwa.

 

Sytuacja, której podejrzany trzyma wszystkie dowody popełnionych przestępstw, będąc przesłuchiwanym przez organa ścigania nie mieści się w żadnych normach, a jednak to właśnie Bronisław Komorowski jako jedyna osoba w państwie posiada wspomniany aneks do raportu. Czy to największa patologia współczesnej władzy w Polsce?

 

- Podzielam pani zdanie, że jest to zupełnie niebywała sytuacja i sprzeczna ze wszystkimi normami prawa, ale niestety nie jest to największa patologia, patologia, która w ciągu ostatnich kilku lat funkcjonowania pana Bronisława Komorowskiego jako prezydenta Rzeczpospolitej, urodziła następne patologie, które czasami ją przewyższają, jak na przykład sfałszowanie wyborów, co jego osobiście nie obciąża, ale aprobata tego stanu rzeczy obciąża.

 

Jakby się Pan odniósł do faktu, że prokuratura nie zezwoliła Wojciechowi Sumlińskiemu na zapowiadane przez niego zadanie 200 pytań obecnie urzędującej głowie państwa? Czy to nie jest forma wybiórczego kompletowania materiału dowodowego? Czy jest to zgodne z prawem?

 

- To przede wszystkim jest zupełny absurd i żaden podsądny nie może się czuć związany takim nakazem. Prokuratura nie jest władna zakazać podsądnemu zadawania jakichkolwiek pytań, wszystkich, jakie on uzna za stosowne. Przypomnijmy sobie, że w polskim systemie prawnym podsądny ma szczególne prawa i na pewno do nich należy zadawanie wszelkich pytań, jakie uzna za stosowne. Prokuratorzy, wydając taki zakaz, złamali prawo i sami powinni być przedmiotem ścigania, a pan Sumliński z pewnością w żaden sposób nie jest zobligowany do słuchania takich wytycznych. One są bezprawne.

 

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną