Zachowało się zdjęcie z dedykacją:
Kochanemu Panu Romanowi Dmowskiemu na pamiątkę spotkania w Londynie w styczniu 1917 r. Marian Lutosławski. Mało słów wiele treści. Stosunek pełen wzajemnego wielkiego szacunku. Poznanie na płaszczyźnie wszechpolskiej polityki polskiej, wzmocnione towarzyską przyjaźnią, ugruntowana w rodowej siedzibie rodziny Lutosławskich w Drozdowie. Londyńskie spotkanie było ostatnim. Otrzymawszy ostatnie instrukcję od Dmowskiego przed wielką polityczną rozgrywką Marian Lutosławski wrócił przez Szwecję do Moskwy.
Braci Lutosławskich było w sumie sześcioro, oprócz wyżej wspomnianych Jan, Stanisław, ks. Kazimierz i Wincenty. To co zdegenerowana elita magnacka zrobiła dla upadku Rzeczypospolita, wybitne dzieci ziemianina Franciszka Dionizego swoim wysiłkiem i krwią odzyskały.
Wraz z ewakuacją armii carskiej z Warszawy w 1915 r. wyjechała prawie cała narodowa elita polityczna (łącznie z Romanem Dmowskim), która później skupiła się w piotrogrodzkim Komitecie Narodowym, a następnie Polskiej Radzie Międzypartyjnej oraz w Centralnym Komitecie Obywatelskim Królestwa Polskiego w Rosji. O ile Dmowski skoncentrowany był na rozgrywce geopolitycznej, całą masa działaczy zajęła się pomocą polskim jeńcom i wygnańcom, reprezentowanie interesów Polaków w Rosji oraz organizacją ich życia społecznego.
Marian oraz Józef zajęli się robotą wojskową począwszy od organizacji, walczącego po stronie Aliantów Legionu Puławskiego. Po rewolucji lutowej „dzięki spotkaniom Lutosławskich ze specjalnym wysłannikiem rządu francuskiego hrabią de Chevilly’m oraz konsulem francuskim ds. polskich gen. Veltenem, doszło do porozumienia w sprawie uzyskania środków finansowych na warunkach pożyczki przeznaczonej dla polskich organizacji politycznych i wojska.
Owocne były też kontakty z dyplomatami angielskimi oraz amerykańskimi. Dzięki nim przedstawicieli Rady Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego dopuszczono do stałych narad konsulów państw Ententy, co należy uznać za niezwykle ważne osiągnięcie dyplomatyczne”. Niestety, idea polskiej armii w Rosji organizowanej przez Naczelny Polski Komitet Wojskowy został sparaliżowany przez Polaków z partii kadetów rosyjskich (Aleksander Lednicki) i socjalistów (chorąży Antoni Żabolicki). Lednicki dostał później specjalne podziękowanie od Piłsudskiego.
Wydarzenia biegły szybko. Po przewrocie bolszewickim, wobec rewolucyjnego rozkładu Rosji nie udało się utworzyć zwartej armii polskiej na terenie dawnego Imperium carów. Podczas wstępnych rozmów między bolszewikami, Cesarstwem Niemieckim 15 grudnia 1917, zostaje podpisane zawieszenie broni, następnie kilkakrotnie przedłużane (faktycznie walki na froncie wschodnim wygasły wraz z dekretem o pokoju bolszewików). W dokumentach grudniowych - 22.12.1917 -(wykradzionych później przez braci Lutosławskich) wspominano o współpracy obu stron przeciw polskim interesom.
Marian i Józef wsławili się wykradając tajny dokument, jakim był tekst Traktatu brzeskiego zawartego w Brześciu Litewskim 3 marca 1918 r. „Marian Lutosławski pozyskał te informacje za wysoką kwotę pieniędzy od postawionego wysoko członka władz bolszewickich. Nie wiemy kim był. Znamy jedynie jego inicjały – N. F.”
W punkcie trzecim tajnego protokołu do traktatu rząd sowiecki zobowiązał się, że rozbroi i nie dopuści do formowania nowych oddziałów polskich w Rosji.
„Lutosławski przedstawił dokumenty komitetowi wykonawczemu Rady Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego, następnie przetłumaczono je na język francuski i rozdano przedstawicielstwom dyplomatycznym w Rosji. Dokument przesłano do Warszawy, kardynałowi Aleksandrowi Kakowskiemu”, a jego opublikowanie ostatecznie załamało orientację proniemiecką na terenie Królestwa i Galicji.
22 kwietnia 1918 roku został aresztowany z rozkazu Feliksa Dzierżyńskiego Marian pod zarzutem działalności kontrrewolucyjnej (podczas rewizji w mieszkaniu znaleziono odpis tajnego traktatu bolszewicko-niemieckiego). Józef został aresztowany 26 kwietnia ( u niego znaleziono księgi rachunkowe związane z funduszami zagranicznymi na tworzenie oddziałów wojskowych i działalność organizacji politycznych). Początkowo reżym więzienny nie był ścisły i odwiedzający ich brat ks. Kazimierz Lutosławski wraz z Zdzisławem Oplustillem zorganizowali plan ucieczki, niestety zaniechany po rozmowie z adwokatami.
„Nie skorzystano także z innej możliwości jaka istniała: posiadano kontakt z osobą pracującą przy prokuratorze generalnym, który mógł zniszczyć całą dokumentację śledztwa. Jednak wtedy nie wyobrażano sobie terroru jaki miał nadejść. Sądzono, że bolszewicy nie odważą się na bezprawie względem osób mających poparcie dyplomatów francuskich, amerykańskich i brytyjskich”.
5 września 1918 roku jako „kontrrewolucjoniści” zostali rozstrzelani na kilka dni przed procesem, bez sądu, w masowej egzekucji dokonanej w wiosce Wsiekswiatskoje pod Moskwą w Parku Pietrowskim (w egzekucji zginęło kilkadziesiąt osób).
Może bracia Lutosławscy zostaliby wypuszczeni w ramach jakiejś wymiany z bolszewikami, ale w międzyczasie sir Robert Hamilton Bruce Lockhart i Sidney George Reilly (Sigmund Grigorjewicz Rosenblum) dostali od rządu brytyjskiego zadanie obalenia bolszewików (cała operacja opisana w 1932 w autobiograficznej książce Lockharta „Memoirs of a British Agent”). Akcja zakończył się krachem i aresztowaniami, ponadto powiązano Lutosławskich z Brytyjczykami. Zaś 30 sierpnia 1918 r. Fanny Jefimowna Kapłan (Feiga Chaimowna Rojtblat-Kapłan) zorganizowała zamach na Lenina. Dla Feliksa Dzierżyńskiego był to pretekst do rozpoczęcia krwawego terroru.
Nie możemy wykluczyć, że decyzje o rozstrzale podjął sam „Żelazny Feliks” (w latach 1917–1926 stał na czele Nadzwyczajnej Komisji ds. Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (ros. Czeka, czerezwyczajka), formalnie Polak, faktycznie ruszczony bolszewik-sowiet. Jest to dla nas współczesnych nauka że wrogowie katolickiej i narodowej Polski mówią naszym językiem, ale faktycznie są obcymi i walka z nimi musi być prowadzona bez sentymentów.
Po inżynierze Lutosławskim pozostała materialna pamiątka czyli „Most Mariana Lutosławskiego” – zabytkowy żelbetowy most na Bystrzycy noszący imię projektanta, znajdujący się na przedłużeniu ul. Zamojskiej w Lublinie. Jest jednym z pierwszych żelbetowych mostów we wschodniej Polsce. Wpisany do rejestru zabytków pod numerem A/956 z 31.12.1987, a oddany do użytku w 1909 r.
A jakiego trzeba być hartu ducha jak wykształcony jako rolnik-ziemianin, społecznik Józef, który podczas pobytu w moskiewskim więzieniu Butyrkach napisał patriotyczną książkę
Chleb i Ojczyzna. Osierocił syna Witolda późniejszego sławnego kompozytora, dyrygenta i pianistę, o którym politycznym zaangażowaniu w endecji i śmierci jego ojca milczano w PRL, a w III RP nie eksponowano (vide biografia w Wikipedii).
Krwawa ofiara prominentnych polityków Narodowej-Demokracji i członków Ligii Narodowej odbił się szeroki echem w prasie polskiej. „Gazeta MYŚL NIEPODLEGŁA we wrześniu 1918 roku pisała, że za swoje poświęcenie bracia Lutosławscy powinni być uczczeni pomnikiem w Warszawie. Choć pomnik taki nie powstał, w II RP, przede wszystkim w kręgach Narodowej Demokracji, ich historię doskonale znano i pamiętano o ich zasługach. Istniał Komitet im. braci Mariana i Józefa Lutosławskich, prowadzący działalność wydawniczą i edukacyjną, który założył filozof prof. Wincenty Lutosławski (ich brat)”.
Ostatecznie w drozdowskim kościele pw. św. Jakuba Apostoła wstawiono tablice upamiętniająca tych, tych co „
Polegli w obronie ideałów narodowych”.
Wieczny odpoczynek racz dać Pani, Ojcom naszej Niepodległości...
Żródła:
Roman Dmowski, „Polityka polska i odbudowanie państwa” Warszawa 1991.
„Sprawa braci Lutosławskich” ,Tomasz Szymański, z konferencji naukowej – „III Spotkanie pokoleń w Kręgu Kultury Ziemiańskiej”; - 26.08.2018 Muzeum Przyrody w Drozdowie. http://historialomzy.pl/sprawa-braci-lutoslawskich/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_brzeski