Stan wojenny: MIT „mniejszego zła”

0
0
0
/

Nie tak dawno medialny strażnik III RP, Adam Michnik zaciekle bronił Wojciecha Jaruzelskiego. W przypływie nie obcej mu wściekłości raz nawet wykrzyknął: „odpieprzcie się od generała!” Dziś milczy, bo NATO ujawnia, że nie było żadnego zagrożenia ze strony ZSRR.


Historia zatoczyła koło. Jej żarna mielą powoli, ale sprawiedliwie i skutecznie. Już wiemy, że generał Wojciech Jaruzelski nie wybierał między mniejszym a większym złem. Nie było bowiem zagrożenia atakiem ze strony sił Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich! Tak uznało NATO, organizacja, do której przecież należy Polska.

O tym, że takich planów Związek Radziecki nie ma, władza ludowa wiedziała doskonale. Moskwa nie mogła podjąć takich kroków, ponieważ w tym czasie była zaangażowana militarnie m.in. w Afganistanie. Poza tym do początku lat 90. w Polsce stacjonowały sowieckie wojska.

 

Marsz Niepodległości i Solidarności. ZDJĘCIA! cz.1 >>

Według NATO-wskich ekspertów, do rosyjskiej agresji mogłoby dojść jedynie w momencie, gdy w wyniku wprowadzenia stanu wojennego doszłoby w Polsce do rozlewu krwi. Ale na to raczej się nie zanosiło.

Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego miała paść już w sierpniu 1980 roku, po fali strajków i „porozumień sierpniowych”. Kilka miesięcy później do Warszawy przybył sowiecki dowódca wojskowy Wiktor Gieorgijewicz Kulikow, który w imieniu Kremla naciskał na władze ludowe, by zdecydowały się wyprowadzić wojsko na ulice polskich miast.

O tym, jak władza ludowa przygotowywała machinę propagandy na wypadek stanu wojennego, dziś odważnie, choć wciąż z goryczą mówią dawni pracownicy radia i telewizji. To oni przypatrywali się procesowi przenoszenia i tworzenia studiów radiowo-telewizyjnych w koszarach wojskowych przy Żwirki i Wigury w Warszawie.

Redaktor Wojciech Reszczyński wspomina: „Wczesną wiosną 1981 roku komuna szykowała się do generalnej rozprawy ze społeczeństwem i z Solidarnością. Do NSZZ Solidarność PR i TV należało wielu techników, realizatorów, dźwiękowców oraz stosunkowo nieliczna grupa dziennikarzy. Dlatego władza przygotowała emisję radia i telewizji z innego, tajnego miejsca”. I dodaje, że ci, którzy nie otrzymali specjalnych przepustek, często nie mieli szans na pracę w mediach, nawet w latach późniejszych.

 

Marsz Niepodległości i Solidarności. ZDJĘCIA! cz. 2 >>

We wprowadzeniu stanu wojennego chodziło o to, żeby system ludowy nie rozpadł się. Rodzący się właśnie ruch społeczny mógł żądać więcej, niż to co zawarte było w postulatach „porozumień sierpniowych”. Prawdopodobnie nie bez powodu generał Jaruzelski wybrał środek zimy na ogłoszenie stanu wojennego. W ujemnych temperaturach skuteczniejsze są armatki wodne, trudniej uciekać przed ZOMO-wcami.

Dziś były namiestnik władz sowieckich, gen Jaruzelski, pełniący od 1981 roku najważniejszą funkcję kierowniczą w PRL, po 30 latach na łamach wszystkich „mainstreamowych” mediów przeprasza za wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. I jak mantrę, wszyscy medialni „utrwalacze” poprzedniej władzy powtarzają za generałem, że nie było innego wyjścia. Wydumane sondaże, z których ma wynikać, że połowa Polaków jest zdania, że stan wojenny musiał być wprowadzony, aż tryskają obłudą i niedorzecznością.

Jak to możliwe, że po tylu latach – gdy z bólem wspominamy trudne chwile grudnia 1981 roku, okres internowania, prześladowań patriotów, inteligencji, po nieprzespanych nocach z powodu tęsknoty za ukochanym mężem, chłopakiem, dziewczyną – możemy mówić, że jeden z największych egzekutorów decyzji Kremla uratował Polskę?

Nie można mówić, że zbrodnia była ofiarą. Tak samo jak nie można mówić, że kat był ofiarą. To przecież skrajna hipokryzja. Nie można zapalać świeczki w oknie Belwederu, niczym największy orędownik pokoju w Europie Środkowo-Wschodniej, gdy doradcą w kluczowych sprawach Polski mianuje się osobę odpowiadającą głową za wprowadzenie stanu wojennego. Zbrodniczego stanu.

Tak samo nie można pluć w twarz katolikom, ludziom „Solidarności”, składając kwiaty na grobie bł. Jerzego Popiełuszki, mówiąc przy tym, że „gdyby żył, to byłby dumny z tego, że wolna Polska ma dzisiaj silną pozycję w jednoczącej się Europie”. To przecież katolicy i owa „Solidarność” najbardziej cierpiała w stanie wojennym.

Dziś, podobnie jak 30 lat temu machina niemalże tej samej propagandy wyrzuca z pracy „solidarnościowych” dziennikarzy, wmawia, że stan wojenny jednak był mniejszym złem i podkreśla korzyści zeń płynące. Po co i komu ma służyć utwierdzanie w takim błędnym, jak się okazuje przekonaniu?

Michał Polak
fot. sxc.hu

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną