Tabletki wczesnoporonne dostępne będą dla dzieci bez recepty
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że wprowadzi w Polsce sprzedaż środków wczesnoporonnych bez recepty i bez ograniczeń wiekowych. Oznacza to, że każda nastolatka będzie mogła bez przeszkód zabić swoje dziecko, nie informując nawet o tym rodziców.
Resort śmierci ministra Bartosza Arłukowicza, który uporał się już z kolejkami do lekarzy specjalistów, blokując do nich dostęp, i skazał wielu ciężko chorych na przedwczesne zejście z tego świata, teraz postanowił rozprawić się z dziećmi nienarodzonymi. W tej chwili już trudno mu nawet ukrywać cel podejmowanych "reform", a mianowicie anihilację narodu polskiego.
Rzecznik prasowy resortu Krzysztof Bąk oczywiście powiedział, co mu nakazano, czyli, że ministerstwo nie miało wyboru, gdyż taki jest nakaz Unii Europejskiej. Tymczasem rzecznik Komisji Europejskiej podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko, tłumacząc, iż nie ma żadnego przymusu, a kraje członkowskie mogą same zdecydować, czy chcą sprzedawać dzieciobójcze tabletki, czy też nie.
Tymczasem Bąk wmawiał dziennikarzom, że jest to centralna decyzja administracyjna KE i kraje członkowskie muszą się do niej dostosować. Wiceminister Zdrowia Sławomir Neumann poinformował, że w Polsce pigułki bez recepty będą dostępne już niebawem. Do tej pory o przepisaniu tabletki decydował lekarz.
- Udostępnianie pigułki "dzień po" bez recepty może mieć dewastacyjny wpływ na zdrowie prokreacyjne kobiet, w tym na płodność w przyszłości - skomentował decyzję resortu Arłukowicza prof. Bogdan Chazan w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną. Prof. Chazan podkreśla, że taka decyzja polskiego rządu może przynieść za sobą szereg konsekwencji zdrowotnych. Zdaniem lekarza, udostępnianie pigułki spowoduje m.in., że "kobieta, która uzna za konieczne zastosowanie takiego środka, będzie pozbawiona porady lekarskiej, oceny dodatkowego, szkodliwego wpływu na jej zdrowie, który to wpływ mógłby zostać wykryty w czasie badania lekarskiego, poprzedzającego przepisanie tego środka. Jest bardzo prawdopodobne, że młode kobiety będą korzystać z tych środków częściej, niż zalecany przez producentów jeden raz w miesiącu".
Prof. Chazan zwraca także uwagę, że brak wymogu recepty będzie sprzyjał niewłaściwym zachowaniom w sferze seksualnej i w dziedzinie zdrowia prokreacyjnego. Wyjaśnił, że chodzi zarówno o bezpośrednie zaburzenia w zakresie układu hormonalnego kobiety, ale o negatywny wpływ na płodność chorób przenoszonych drogą płciową, które będą w tej sytuacji występować z większą częstotliwością.
Julia Nowicka
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl