Mary Wagner pisze do Polaków z więzienia
Mary Wagner, która w zeszłym roku gościła w Polsce, a w grudniu ubiegłego roku po raz kolejny została aresztowana za obronę nienarodzonych napisała list do Polaków, adresowany do Jacka Kotuli z rzeszowskiej komórki Fundacji.
Oto jego treść:
7 stycznia 2015
Drodzy Jacku, Barbaro i dzieci,
pozdrawiam Was w blasku dnia Objawienia Pańskiego i Chrztu naszego Pana! Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku.
Bardzo dziękuję za Wasz list i zdjęcie. Dziękuję za wszystko, co robicie, aby głosić Ewangelię Życia w Polsce i Kanadzie. Podziękujcie proszę innym Polakom za ich troskę, za modlitwy i za petycje pisane w imieniu kanadyjskich dzieci żyjących w łonie matki [dopisane na marginesie: właśnie tak.]. Dziękuję za to, że mnie wspieracie, za wszystkie modlitwy i ofiarowane Msze Święte.
Dowiedziałam się od swojej Mamy, że 8 stycznia (czyli jutro) w Warszawie organizowana jest demonstracja. Dziękuję za kierowane do rządu kanadyjskiego prośby o zaprzestanie mordowania nienarodzonych dzieci. Aresztowano mnie, ponieważ prawo nie zakazuje aborcji. W prywatnych klinikach „zabijanie jest po prostu biznesem", a ja tam przychodziłam i się wtrącałam, próbując pomóc. Aresztowano mnie, ponieważ nasz rząd i nasze sądy depenalizowały zabijanie dzieci w łonie matki. Zapewne nadal będą mnie aresztować, dopóki nasz system sądownictwa nie przestanie dopuszczać aborcji. Jeżeli sądy będą odmawiały dzieciom sprawiedliwego traktowania, oby Bóg dał nam silę, aby nie odmawiać im miłości i ochrony. Nie krępują nas niesprawiedliwe prawa, ale jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do dawania miłości tam, gdzie jej nie ma.
Pozdrówcie proszę Jakuba i podziękujcie mu za podejmowanie starań na szczeblu międzynarodowym. Obejmuję go swoją modlitwą. Oby Bóg dał mu siłę i odwagę, by mówił w Unii Europejskiej nieustraszonym głosem.
Kiedy wróciłam do Kanady, skontaktowałam się z biskupem Matthew Ustrzyckim i powiedziałam mu o duchowych potrzebach kobiet w więzieniach. Skierował mnie do Jakki Jeffs, która jest ważną działaczką na rzecz obrony życia tutaj, w Ontario. Chętnie wysłuchała tego, co jej opowiedziałam, zwłaszcza tego, co mówiłam na temat licznych kobiet, które poddały się aborcji i potrzebuję pojednania z Bogiem i uzdrowienia.
Nie mam żadnych wiadomości dotyczących kobiety, która jest w siódmym miesiącu ciąży i powiedziała mi, że planuje aborcję, czyli zabicie córeczki. Proszę, nie ustawajcie w modlitwie. Wysłałam list do nadzorcy więzienia i do służy zdrowia, błagając ich, żeby do tego nie dopuścili. Kobiety mają trudności z dostępem do dobrej opieki medycznej i dentystycznej, ale tak łatwo mogą zabić swoje dzieci. Do szpitala lub „kliniki” odwożą ich strażnicy z Vanier.
Czy macie nowe wiadomości o swoich sprawach sądowych? Ja idę do sądu 16 stycznia. Nie będę podważać tych oskarżeń, ponieważ są takie same jak te, od których obecnie się odwołujemy i zbyt wiele kosztowałoby skonstruowanie kolejnego zarzutu niekonstytucyjności. Nie przyznam się do winy, a więc znów będę musiała pójść na rozprawę, która, jak przypuszczam, odbędzie się w marcu. Naprawdę dostrzegam, że pozostaje milczenie: powiedziałam już wszystko, co mogłam powiedzieć w toczącej się obecnie sprawie, a to milczenie przypomina nam o milczących dzieciach w łonie matki. Nie mają one głosu, a zatem są całkowicie zależne od decyzji innych ludzi.
Proszę, módlcie się za przebieg postępowania.
Dziękuję, że opowiedzieliście mi o polskich zwyczajach związanych ze świętowaniem Objawienia Pańskiego (Święta Trzech Króli). Są takie piękne. Niestety w Kanadzie nie jest to tak powszechnie świętowana uroczystość.
Czy może mój przyjaciel, o. Paul Hrynczyszyn wysłał Wam e-mail? Mam nadzieję, ze wkrótce rozwiążemy kwestię relikwii. Prosiłam o. Paula, żeby się z Wami skontaktował, jeżeli nie otrzyma odpowiedzi od Antoniego Zięby przed Nowym Rokiem.. O. Paul odwiedził mnie w dzień Świętego Jana i pewnie niedługo przyjdzie z Najświętszym Sakramentem.
Poza tym, że modlimy się za nasz rząd, wiesz, że także nasz Kościół potrzebuje wiele żarliwej modlitwy. Szczególną intencją są nasze „katolickie" szpitale. Dzieją się w nich rzeczy sprzeczne z naszą wiarą i życiem. Nieustannie je dokumentujemy. Brakuje nam silnego głosu ze strony naszych biskupów.
Otrzymuję z Polski dużo listów i pocztówek. Nie mam tutaj swojego notatnika z adresami, więc mam prośbę – czy moglibyście przekazać najcieplejsze pozdrowienia o. Piotrowi Baltarowiczowi? Od kilku tygodni nie mam od niego wiadomości. Mam nadzieję, że wszystko u niego w porządku.
Proszę, uściskajcie całą rodzinę i przekażcie pozdrowienia Michaelowi, kiedy będziecie się z nim kontaktować, pozdrówcie też przyjaciół, którzy z nami byli przez tak wiele dni... Podczas pierwszych dni w Polsce. Weronika, Bartek... [na marginesie: również Samuel, syn Szymona i Agi – polsko-amerykańska rodzina :-)] Zapominam już niektóre imiona, ale nie zapominam twarzy. Jak nazywa się kapłan, który gościł nas razem z biskupem Ustrzyckim?
U Mamy i Taty wszystko w porządku. Mogę do nich dzwonić na koszt rozmówcy i rozmawiamy kilka razy w tygodniu. Co drugi dzień dzwonię do Lindy... Mieszka blisko, więc nie jest to kosztowne. Do końca lutego będzie pomagać naszemu 89-letniemu przyjacielowi.
Niech Was Bóg błogosławi!
Mary
Jacku,
Oto fragment listu, który Joan Andrews (po mężu Bell) napisała z więzienia w 1986 r. Michal ma książkę z jej listami. „Kto ich odrzuca, mnie odrzuca”. Naprawdę polecam Ci go przeczytać, mam nadzieję, że Michael mógłby udostępnić Ci książkę:
„Im bliżej nienarodzonych dzieci jesteśmy, tym bardziej się z nimi solidaryzujemy. To właśnie jest nasza intencja, nasz cel – zmazać linię podziału pomiędzy nienarodzonymi istotami i ich już narodzonymi przyjaciółmi, i sami stajemy się dyskryminowani... Im trudniej nam jest, tym bardziej możemy się radować, że nam się udaje, ponieważ nie jesteśmy już traktowani jak uprzywilejowani ze względu na to, że się narodziliśmy, ale raczej jak dyskryminowane dzieci nienarodzone. Musimy się z nimi zjednoczyć – całkowicie i bez reszty – bo w przeciwnym razie nigdy nie znikną podwójne standardy oddzielające nienarodzonych istnień ludzkich od reszty ludzkości. Nie chcę być traktowana inaczej niż mój brat i moja siostra. Kto ich odrzuca, mnie odrzuca... Nie oczekujemy sprawiedliwości w sądach, powinniśmy w prawdzie powiedzieć przed sądem, że właśnie my, jako obrońcy i przyjaciele dzieci nienarodzonych, nie oczekujemy sprawiedliwości ani współczucia Dzieci nienarodzone też tego nie otrzymały, zabito je w dniu, w którym podjęta została próba ich ocalenia. Stoimy tutaj zamiast nich, jako zastępujący ich obrońcy, na prawach nieprzebłaganej i bolesnej logiki. Ci ludzie umarli przez to przewinienie, że byli nienarodzeni i niechciani... Nie oczekujemy żadnej sprawiedliwości ani od systemu sądownictwa, który dopuszcza takie bestialstwo, ani też od rządu, który na to pozwala. Skoro przestępstwem karanym śmiercią jest bycie nienarodzonym, być może takim samym przestępstwem podlegającym karze śmierci powinno być miłość do niechcianych osób i ich ochrona.”
Jacku, dziś dostałam również list od Richarda Cowdena, mojego przyjaciela z Nowego Jorku, który, jak mi się wydaje, ma trochę egzemplarzy książki z listami Joan. Spytam go, czy mógłby kilka Ci przesłać.
Z Bogiem!
Źródło: stopaborcji.pl
fot. Jacek Kotula
Źródło: prawy.pl