Para prezydencka przebywa z wizytą w Berlinie, gdzie spotkała się z prezydentem Steinmeierem i kanclerz Angelą Merkel. Jak donoszą nieprzychylne prezydentowi media, głowa państwa została "wybuczana przez niemiecką elitę". Powód? Kilka słów prawdy o Unii Europejskiej i prounijnej propagandzie.
W trakcie wspólnej konferencji prezydenta Polski i Niemiec w Berlinie. W trakcie swojego wystąpienia poruszał kwestię problemów, z jakimi zmaga się Unia Europejska, ale także jak wybiórczo traktuje poszczególnych członków. Skrytykował także gazociąg Nord Stream 2.
– Uważamy, że zaburzy w przyszłości stosunki energetyczne w Europie w momencie, w którym gaz będzie do Unii Europejskiej tym gazociągiem dostarczany, że powoduje dominację na rynku europejskim jednego dostawcy, a przede wszystkim stawia w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, co najmniej kilka państw Europy Środkowej
– mówił Andrzej Duda.
– Wyrażamy zdziwienie, że instytucje europejskie, takie jak Komisja Europejska, nie zajęły jednoznacznie negatywnego stanowiska, że nie było w tym zakresie zmiany, także i dyrektywy energetycznej
– mówił prezydent.
– Podtrzymujemy, że jest to projekt absolutnie o charakterze politycznym i strategicznym, a nie biznesowym i trudno jest nam to zrozumieć. Nie widzimy tutaj takiej solidarności, która jest tu potrzebna
– dodawał.
Następnie Andrzej Duda uczestniczył w Forum Polsko-Niemieckim w Niemczech. I to tutaj jego słowa wzbudziły największe kontrowersje. Na euroentuzjastyczny monolog prezydenta Steinmeiera polski prezydent zareagował pytaniem: "Jeśli w UE jest tak dobrze, jak Pan mówi, to dlaczego Brytyjczycy zdecydowali się na Brexit?". Jak relacjonują dziennikarze, na sali dało się w tym momencie słyszeć buczenie. Czy w niemieckiej przestrzeni publicznej nie ma miejsca na słowa prawdy?
prezydent.pl, naTemat.pl