Jacek Majchrowski wygrał II turę wyborów na stanowisko prezydenta Krakowa, ale Małgorzata Wassermann nie zawiesza przysłowiowych "butów na kołku" i wraca do pracy w komisji ds. Amber Gold. Szykuje się gorący czas i kolejne przesłuchania. Pytanie jest tylko jedno. Czy obecny przewodniczący Rady Europejskiej, a wcześniej premier Rzeczypospolitej stawi się na przesłuchaniu w sprawie skandalicznych nieprawidłowości w funkcjonowaniu organów państwa wobec Amber Gold?
– Jeżeli się startuje, i jestem z tego bardzo dumna i nie zmieniłaby tego, nie obiecując nikomu nic, nie kupcząc stanowiskami, nie przejmując koalicjantów strachu i robi się taki wynik jak jak, to mam powody do dumy. Pan prezydent Majchrowski sam w sobie był mocnym kandydatem, ale uznał, że jest za słaby, żeby stanąć ze mną do walki jeden na jeden, przyjął ofertę ze wszystkich pozostałych ugrupowań opozycyjnych. Najgorzej to chyba świadczy o Platformie, która nie miała odwagi wystawić własnego kandydata, który stanąłby przeciwko mnie. Wtedy moglibyśmy się porównywać. Uważam, że ten wynik [wyborów] w obliczu tego jest bardzo dobry i bardzo krakowianom dziękuję
– mówiła tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników Małgorzata Wassermann.
– Mam nadzieję, że przesłuchanie Tuska będzie przebiegało spokojnie. Z Donaldem Tuskiem ani jego pełnomocnikiem nie da się uzgodnić niczego. To jest tym bardziej przykre, że Roman Giertych sam był członkiem komisji śledczej i wie o tym, że za każdym razem sekretariat dzwoni i pyta świadka, czy przyjdzie na dany termin. Pamiętacie państwo Tomasza Arabskiego, który poprosił o zmianę terminu, komisja mu zmieniła. Z Romanem Giertychem nie da się uzgodnić. Donald Tusk powiedział, że chce kontakt tylko przez niego
– mówiła przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold.
Źródło: 300polityka.pl