Złodzieje bez honoru

0
0
0
/

Z łaciny „alimentum” to pożywienie. Jak nazwać zatem pasożyta, który nie płaci latami na własne dziecko? Jeden – drugi… chłopisko-byczysko zdolne do pracy, ale nie rozumiejące istoty jakichkolwiek obowiązków rodzicielskich. Nie płaci, bo nie pracuje lub fikcyjnie szuka pracy - tak, by jej nie znaleźć i tak, by „za przyzwoleniem” okradać własne dziecko. Albo zarabia dużo, ale jego własne dziecko jest dla niego powietrzem.

 

Nierób i pasożyt pozbawiony sumienia – to mało powiedziane. Klasyczny biorca bez sumienia, któremu nieodpowiedzialne „ja” wystarcza za całą rzeczywistość. Swoje potrzeby potrafi zaspokoić niezależnie od tego ile MA: żarcie, ciuchy, internet – tak tylko lista się zaczyna… a brak tu miejsca by przytoczyć całą. On i jemu podobni pokaleczyli dzieci – odrzucając je oraz niszcząc dobro rodziny po wielokroć doprowadziwszy do chorób i samobójstw. Tyle, że media o tym mniej i ciszej, bo jatki polityczne to temat w gruncie rzeczy niebolesny wobec PRAWDZIWEJ CODZIENNOŚCI RODZINY.

 

Dzieci, na które biologiczny ojciec nie płaci alimentów, są przez niego po prostu bezwstydnie okradane. Okradane z obecności dobrego, kochającego, stałego w uczuciach, współuczestniczącego w ich codzienności oraz objaśnianiu świata rodzica. Okradane z  godnego życia.

 

Wiele zrozpaczonych kobiet boi się przechodzić przez niekończące się labirynty biurokracji. Są jednak takie, którym troska o dzieci i determinacja dodaje dodatkowej pary skrzydeł. Składają więc zawiadomienie o uchylaniu się od płacenia alimentów – szczególnie w sytuacji, gdy dzieci chorują, brak pieniędzy na leczenie czy rehabilitację.

 

Przypominam sobie raptem jakieś durkheimowskie podszeptywanie… o autorytecie rodziców… postrzeganych przez dzieci jako istoty wyższe. I w tym momencie mogliby – choć niesłusznie – mieć do mnie pretensje samotni ojcowie wychowujący dzieci. Niesłusznie powiadam, bo nie opisuję tu monopolu nieszczęść samotnych matek. Mam świadomość do jakiego heroizmu zdolni są również samotni ojcowie, ale biorę tu w obronę okradane z alimentów dzieci. Okradane przez jedną z najbliższych im istot na ziemi. Matki okradanych dzieci najczęściej jednak nie zostają feministkami – są zbyt zaabsorbowane realnymi problemami, skupione na dzieciach. Mają silne poczucie obowiązku niezależnie od okoliczności.

 

Do 1 września 1939 roku nawet złodziej miał honor, który zabraniał mu okradać własną rodzinę i mieszkańców kamienicy. A w przypadku uchylania się od płacenia alimentów złodziej okrada własne dziecko. Urzędnicy zajmujący się świadczeniami alimentacyjnymi są coraz częściej bezradni, a bezradność spotęgowała się dwa lata temu, pojawił się pomysł zniesienia kary więzienia dla uporczywych złodziei.

 

Na FB jednoczy się społeczność „Ścigamy alimenciarzy”, a w podtytule czytamy: „Jesteśmy mamami dzieci, których ojcowie zobowiązani do płacenia alimentów nie płacą ich dlatego, że nie chcą, a nie dlatego, że nie mają.”

 

Pomysłów na puentę mam kilka – zamknę ją w trafności łacińskiej. Wprawdzie to peryfraza przysłowia rzymskiego, przytoczonego przez Cycerona w „Mowie w obronie Publiusza Kwinkcjusza” , ale użyję jej w nowoczesnym znaczeniu: „Qui semel scurra, numquam pater familias”, co w tłumaczeniu brzmi mniej więcej tak: „Kto już raz okazał się błaznem, nigdy nie będzie ojcem rodziny”.

 

Ale widać złodziejem – tak.

 

Marta Cywińska

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną