Seremet miał być kozłem ofiarnym
Ani Prokurator Generalny Andrzej Seremet nie dał z siebie zrobić kozła ofiarnego, ani opozycja - wpuścić się w kanał. Intryga wymyślona przez prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej, aby dokonywane przez nich przestępstwa zakrzyczeć sztucznie wywołanym zagrożeniem ze strony biznesmena zwanego od dzisiejszej nocy Zbigniewem S. obróciła się w perzynę.
Nie pomogło nawet to, że rząd taktycznie zrezygnował z uczestniczenia w wysłuchaniu przez Sejm Andrzeja Seremeta, aby swoją obecnością nie przypominać licznych afer, których rekordową ilość odnotowano w ciągu ostatnich ośmiu lat. - Gdzie jest rząd? - pytała z sejmowej mównicy Beata Kempa (ZP), która w sposób bezceremonialny obnażyła całą strategię obecnie rządzącej koalicji, podkreślając, iż ta już dawno powinna podać się do dymisji. O samorozwiązanie Sejmu apelował poseł Przemysław Wipler.
Poseł Stanisław Piotrowicz (PiS) podkreślał, że obecnie uwagę koncentruje się fakcie, iż dokumenty zostały upublicznione, nie zaś na ich zawartości, kwalifikującej wielu polityków przed sąd, a następnie za więzienne mury. - W interesie państwa polskiego nie jest ochrona dóbr osób skompromitowanych, ale interesu państwa polskiego. Oczekujemy od prokuratury, że wyjaśni powiązania polityków ze światem biznesu - mówił Piotrowicz.
Problem w tym, że w obecnej sytuacji państwo jako takie trudno jest zdefiniować, gdyż - i tu wypada się zgodzić z Bartłomiejem Sienkiewiczem - istnieje ono jedynie w teorii. A jak wygląda praktyka? Nie ma chyba instytucji, która funkcjonowała by tak, jak należy czyli sprawnie i w interesie narodu polskiego. I to od rządu począwszy.
Sądy działają opieszale, albo nie działają wcale, w skrajnych przypadkach prowadząc postępowanie na korzyść łamiących prawo. Władza ustawodawcza pokątnie załatwia brudne interesy w luksusowych restauracjach, tak dokonując politycznych roszad, aby jak najwięcej zyskał przysłowiowy królik i jego znajomi.
Nawet wybory nie są prowadzone uczciwie, z poszanowaniem prawa i zasad demokracji, przy czym już teraz wiadomo, że autorami fałszerstw nie są bynajmniej słynne ruskie serwery. Można powiedzieć państwo sięgnęło dna, chociaż - i tu trzeba przyznać rację poseł Beacie Kempie - da się je jeszcze uratować, o ile uda się odsunąć od władzy skompromitowaną do cna obecnie rządzącą ekipę, z której politycznego pokładu uciekły już - do Brukseli - najbardziej spasione szczury.
Trzeba przyznać, że wyczuły koniunkturę, wkrótce potem bowiem Bronisław Komorowski przegrał z kretesem wybory prezydenckie, a na światło dzienne wyszły - chociaż zapewne nie wszystkie - ciemne sprawki i w obozie władzy wybuchła panika. Teraz każdy ratuje się, jak może. PSL robi umizgi do PiS, PO szuka kozłów ofiarnych, szykując się do zmiany barw, natomiast na poziomie urzędów rozpoczęło się nagłe poszukiwanie posad dla dotychczasowych platformianych pieszczochów, z których wielu po jesiennych wyborach będzie musiało pożegnać się z ciepłą posadką.
Jeżeli jednak miałoby ocaleć państwo, należałoby wszystkich aferzystów postawić przed sądem i solidnie ukarać, aby owej państwowości przywrócić chociaż odrobinę autorytetu. Tego jednak Prokurator Generalny jakoś uczynić nie chce mimo że to właśnie ci politycy chcieli poświęcić go dla swoich ciemnych interesów.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl