Partia władzy traci władzę

0
0
0
/

Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci. Na horyzoncie wakacje, i piękny widok za oknem. Partia władzy traci władzę. Dni mijają, a platformersi i peeselowcy nie mogą wyjść z szoku. Biegają po telewizorniach. Zaklinają rzeczywistość. Uśmiechnięte maski wciąż wiszą na twarzach. Przekaz dnia pogubił się gdzieś na korytarzach sejmu i kancelarii premier Kopacz. A oni pytają – jak żyć, jak żyć?

 

Dzwonili do pani Bieńkowskiej, żeby dała kontakt do wróżbitki, bo ona prawdę im powie. Wróżbita Balcerowicz, chiromanta Tusk i bioenergoterapeuta Niesiołowski. Wszyscy wzięli się do roboty. To nie przelewki. Naród się pomylił i trzeba skorygować wolę narodu.

 

Skok cywilizacyjny mają już za sobą. Może raczej podskok. Skoczyli i już wylądowali. Z hukiem. Domki pobudowane, samochody w garażach czekają, wakacje na Ibizie wykupione i co teraz. Kasa płynie szerokim strumieniem na konta na Cyprze i Kajmanach. I mogło być tak pięknie, a przecież jesienią będzie koniec świata. Jak żyć bez koryta, bez władzy, bez kłamstwa? Jak?

 

Odpowiedzi na te trudne pytania udziela ostatnimi czasy wróżbita Ryszard Petru, znany ostatnia z tego, że jest jedyną opozycją. Oczywiście cały czas był w opozycji, ale takiej ukrytej. Żeby się przygotować. Jak pracował z ministrem finansów Leszkiem Balcerowiczem, to był w bardzo głębokiej, takiej wewnętrznej opozycji. Był tak głęboko, że sam nie wiedział że był opozycjonistą. Rozwalili polską gospodarkę prawie doszczętnie. Ale Pan Petru nie widział, bo był ukryty za kotarą. Później panu Petru przeszedł do pracy bankach, naturalnie jako głęboko przekonany opozycjonista.

 

Dział intensywnie i skrycie. Wychylał się jedynie w dniu wypłaty, którą dla niepoznaki odbierał po cichu, żeby żona nie dowiedziała się, że jest w opozycji. No i ona do dzisiaj nie wie, że Ryszard jest w opozycji. Tak też Petru opozycjonista ma bogatą karę działań antysystemowych.

 

Doradca ministra, członek rad nadzorczych w kilku bankach, ostatnio jeszcze w kilku firmach. Trzeba mu będzie zaraz pomnik postawić. Banki się zrzucą. Jemu, czy Petru, jako nowemu wcieleniu ludowego protestu z podpisem „Panu Petru lud”. A ten pomnik odsłoni „słońce Peru” - Tusk. A może słońce Petru?

 

On tak się przejął swoją historią, że wieczorami z kolegami banksterami, spotyka się w klubie Anonimowych Kłamców i planują, jak tu ratować Polskę. Wszyscy bankierzy martwią się teraz oczywiście o losy Polaków. Martwią się portfel zwykłego pracownika, o portfel każdego z nas. Pewnie zaraz zaczną pieniądze rozdawać, bo im na sercu tylko portfel leży. 

 

Przytulają się do niego i modlą, tacy oni są wierzący i praktykujący. A wierzcie mi, oni chcą zmniejszyć podatki... dla banków. Wprowadzić ulgi podatkowe dla... banków. Ustawowo przyznać becikowe dla każdego, nowego milionera, płacone w sztabkach złota i zdeponowane pod fikcyjnym nazwiskiem w wybranym przez słońce-Petru banku szwajcarskim. Bankierzy pracują dniami i nocami, ich pieniądze też w tym czasie pracują. Może nawet jeszcze ciężej pracują.

 

I z tych nocnym czuwań, z analiz, diagnoz i czytania szklanej kuli wyszło jeszcze coś interesującego. Wyszło, a może objawiło się oficerom Wojskowych Służb Informacyjnych, że czas na nowe. To znaczy czas na budowę nowej partii. Takiej zupełnie nowej, nowszej bardzo. Będą w niej same nowe twarze, nowiutkie twarze wkurzonych na przegrane wybory, na rząd, który nie potrafi zapewnić koryta młodym i rzutkim cwaniaczkom.

 

Podobno na rynku lawinowo wzrosło zainteresowanie botoksem, do gabinetów odnowy politycznej ustawią się długie kolejki, do solariów trzeba się zapisywać z miesięcznym wyprzedzeniem. Bo wszyscy zadają sobie pytanie: Jak żyć bez koryta? Żona męża pyta, mąż pyta teściowej, dzieci w przedszkolu pytają wychowawców. Naród pyta. Jak żyć?

 

Więc Petru doradza, bo zawodowym doradcą jest. Doradzał Balcerowiczowi, doradzał Tuskowi, doradzał Komorowskiemu, a teraz doradza narodowi. Wszystko gratis. A teraz bardzo gratis, bo on kocha kasę. Gratis kocha.

 

Tymczasem sztab jeszcze prezydenta Bronisława Komorowskiego, będąc w stanie pomroczności jasnej, zdecydował o ogłoszeniu referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych. Jedynym celem tej decyzji było wygranie wyborów. Tak rzut na taśmę, pokerowa zagrywka. A tu kiszka. Co teraz zrobić. Wybory przegrane, a referendum zostało. Niezły pasztet. Prezydent, jak to prezydent, chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.

 

Telefony do firm przeprowadzkowych urywają się. Tez biznes w najbliższych tygodniach będzie przeżywał prawdziwą hossę. Pakują się potęgę. Tylko z jednym meblem jest kłopot. Co zrobić z jeszcze-prezydentem? Schować go za immunitetem senatorskim? Wywieźć do Brukseli, a może ukryć w Budzie Ruskiej?

 

Chodzą słuchy, że ma zapuścić brodę i zamieszkać w pustelni na Wigrach. Ma już zgodę biskupa Gocłowskiego na założenie pustelni. Poświęci się modlitwom, ćwiczeniom ascetycznym i uczynkom miłosierdzia. Bo on teraz najbardziej potrzebuje miłosierdzia.

 

A czego potrzebuje władza? Hm, Platforma tonie w tempie przyspieszonym. Ludowcy już na bezdechu jadą, chowają się po kątach i zastanawiają się – zdradzić dziś, czy jutro? A może pojutrze? Na kogo donieść, którego kolegę utopić? Po prostu koniec świata. Koniec świata Platformy i PSL-u jest bliski.

 

Dr Paweł Janowski

 

Przegląd Oświatowy

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną