Czy siłom zewnętrznym uda się podzielić elektorat zjednoczony przez Dudę?
Podstawowym zadaniem sił, które nie chciałyby naprawy Polski jest skłócenie wszystkich tych, jacy zawiązali sojusz, pomimo znacznych różnic w poglądach. Tych ostatnich połączyły jednak te same spostrzeżenia co do sytuacji naszego kraju i społeczeństwa. Przeraziły ich na tyle, że wspólnymi siłami, przechodząc do porządku dziennego nad wzajemnymi „ale” wypchnęli z Belwederu Bronisława Komorowskiego.
Nazajutrz po niedzieli wyborczej wystarczyło uruchomić internet. Zarówno wśród tych, dla których Duda był najdelikatniej mówiąc kandydatem zastępczym, czy nawet w odruchu braku zaufania „mniejszym złem”, jak i głosujących na niego od początku doszło do eksplozji radości. Widziałem nawet ludzi, którzy nie poszli na głosowanie, bo nie mogli się przekonać do poparcia „pisowskiego” kandydata i ci sami cieszyli się z odejścia obecnego prezydenta, dołączając się do żartów. Bo gwoli ścisłości wg sondaży ponad połowa kandydatów głosujących na Pawła Kukiza, oddało głos na Dudę. Nie spostrzegłem by ktoś zbadał inną grupę, popierającą Pawła Kukiza, która moim zdaniem nie poszła na głosować na drugą turę. Część nie przemogła swoich uprzedzeń z czasów straszenia PiSem, jako najgorszym co może Polskę spotkać (Niestety nikt chyba jeszcze nie pogruchotał tak Polski jak Platforma.) i głosowała za ustępującym prezydentem.
Paweł Kukiz, co warto podkreślić nieustannie odcinał się od Komorowskiego, nie szkodząc Dudzie, czy działał ewidentnie na korzyść tego drugiego kandydata. W praktyce poparł więc Andrzeja Dudę. Wszyscy ci, którzy tego nie dostrzegali, mieli oczywiście pretensję, że nie zrobił tego werbalnie, ale chyba zapomnieli, iż musiał też myśleć o całym elektoracie, który mu zaufał. Bezpośrednie werbalne poparcie nie tylko nie zmieniłoby nic, ale stanowiłoby strzał w kolano potężnego rodzącego się ruchu, tylko dla satysfakcji krótkowzrocznych. Jeśli nie wystarczyły im słowa Pawła Kukiza, który otwarcie zapowiedział, że w II turze nie poprze Komorowskiego, czegóż chcieli więcej? Czy gdy powiedział wyraźnie: „Nie głosujcie na człowieka, który umacnia władzę PO”, nie była to wystarczająca deklaracja?
Oczywiście są ludzie na prawicy, będący z odpowiednikiem tych, którzy z drugiej strony zaślepieni, nie mogli w drugiej turze przekonać się do głosowania na Dudę, myśląc bardziej o własnych odczuciach, niż przegonieniu najgorszego z prezydentów w historii III RP. Tym odpowiednikiem są ci uważający, że Paweł Kukiz powinien oddać PiSowi wszystko, a później rozpłynąć się w powietrzu, bo zabiera to, co im się po latach odbierania ciosów należy. Trudno nie dostrzec tym zaczątku myślenia godnego dygnitarzy PO. Nikt nie jest właścicielem elektoratu patriotycznego, „którego głosy mu się należą”. Nie mówię, iż jest to generalne myślenie środowiska PiSu, ale takie toksyczne osoby, jakie się tam znajdują, zanim szkodzą Polsce, szkodzą najpierw w ten sposób samemu PiSowi. Sporą część elektoratu prawicowego drażniło najbardziej odsądzenie przed I turą Pawła Kukiza od czci i wiary, m.in. za to, że nie szedł zgodnie z linią mediów popierających PiS, obawiając się bezwzględnego poparcia dla protestów na Majdanie. Nie ważne stało się, iż wcześniej się zaangażował, a po tym co dostrzegł, wycofał się po jakimś czasie. Dostrzeżono w nim też konkurencję, lecz pojętą w sposób absolutnie prymitywny.
Wielu ludzi niesamowicie drażniło nazywanie ich „ruskimi agentami”, czy „piątą kolumną Putina”, tylko za to, że mieli inne zdanie, lub mniej czy bardziej zasadnie obawiali się ukraińskiego nacjonalizmu. Doszło bowiem do tego, iż obowiązkowo Polacy „muszą” obawiać się rosyjskiego imperializmu bardziej, albo w ogóle nie mają praw ukraińskich nacjonalistów się bać, bo tak! Jednakowo lano tych, którzy dawali wielokrotnie upust swojej obawie wobec Rosji, ale sprzeniewierzyli się, dostrzegając niekorzystne dla Polski incydenty, które miały miejsce na Ukrainie. Jednym słowem, czysto po sowiecku, wszystkich do wagonu. Sami ruscy internetowi trolle nie mieli nawet dużo roboty. Bowiem przez fanatyczne oskarżenia, przez takich jegomościów o „prorosyjskość”, strzelających nimi, niczym Wasili Błochin do Polaków, byli w tłumie niewinnie osądzanych. Jednocześnie, jeszcze bardziej denerwowała ludzi w 100% tolerowana oficjalnie obecność V kolumny neobanderowskiej, a więc podwójne standardy.
W takiej atmosferze, przerzedzonej tylko odrobinę, weszliśmy w kampanię prezydencką. I część mediów prawicowych, lecąc na tym rozpędzie - oskarżaniami o „prorosyjskość” uderzała, w innych niż Andrzej Duda prawicowych kandydatów, co było czystym, wyborczym idiotyzmem. Nie trzeba było być omnibusem, aby przypuszczać, że najbardziej prawdopodobne jest przejście do drugiej tury właśnie Andrzeja Dudy, jako konkurenta urzędującego prezydenta. Powstrzymać od głosowania przeciwko Komorowskiemu ludzi, którzy go autentycznie nie cierpią, (tylko akurat nie popierają PiSu) mogła wywołana między nimi, a PiSem nienawiść. I część mediów prawicowych właśnie to robiła! Nie oszczędzono nawet Kukiza, który przecież udzielał się na rzecz Majdanu dużo bardziej niż wielu innych, tylko nie wszystko mu się później podobało. Nie miał do tego prawa? Co więcej, na długo przez pierwszą turą pojawiały się opinie, iż każdy kandydat prawicowy będzie zabierać głosy Kukizowi. Trudno nie nazwać tego dziewiczością szarych komórek (Określam w ten sposób, tylko część ludzi, którzy tak mówili, a żadna argumentacja nie mogła ich przekonać). I nie jest tak, że piszę to teraz, gdy znam wyniki. Tłumaczyłem to wymienionym już dawno temu. Część miała dobrą wolę, aby przyznać rację, zastanawiając się chwilę.
Mówiłem: „Każdy prawicowy kandydat zwiększa bukiet wyboru dla ludzi, którym ten, czy inny nie odpowiada. Automatycznie wyrywa ludzi, którzy normalnie nie poszliby do urn - „bo nie ma na kogo głosować”. W efekcie Komorowskiemu urywa się z tych 50% głosów, które są mu potrzebne, aby wygrać już w pierwszej turze". Czy to było takie trudne do zrozumienia?. Ulżyło mi, gdy po dłuższym czasie (Nie wiem dlaczego tak późno) zobaczyłem w mediach opinię, że każdy następny kandydat pracuje przeciw Komorowskiemu. Chyba dopiero wtedy ci „niektórzy” przestali opowiadać bzdury. Jednak, gdy dostrzegłem ataki na Grzegorza Brauna czy Pawła Kukiza, jako na I Kadrową Putina, w artykule na stronie Frondy, nie mogłem oprzeć się pytaniu: „Skąd tacy autorzy się pojawiają?”. Szczególnie skuteczną robotę przeciwko Komorowskiemu, zrobił jak wiadomo Paweł Kukiz, pomimo opluwania go przez niektórych mieniących siebie poparciem dla Dudy. Każdy zaś kto atakował Grzegorza Brauna, jako niby „proruskiego” i bagatelizował ten 1 procent, który dostał od niego Andrzej Duda, albo rzucał się prędzej na narodowców oraz Mariana Kowalskiego, niczym Komorowskiego, niech spojrzy na ostateczny wynik wyborów i jeśli uczciwy - puknie się w głowę.
Jeżeli ci sami ludzie będą kontynuować tę retorykę, to trzeba zwrócić na nich uwagę i zastanowić się komu oni służą (funkcjonując pod płaszczykiem prawicy) dużo bardziej intensywnie, niż oskarżani przez nich prawicowcy. Wiadomo, że Paweł Kukiz zabierze o wielokrotnie więcej głosów Platformie niż PiSowi. Do tego stopnia, iż się będzie to PiSowi opłacało. Opluwanie jego i innych, szłoby w parze z takim samym działaniem mediów, których prawica nie cierpi jednakowo. Prasa gadzinowa już atakuje Kukiza. Jeśli będą to robić ludzie prawicy, to przyczynią się także do gorszej sytuacji PiS, lepszej PO i być może potencjalnie wybiją mu z głowy na zawsze jakąś wolę do zorganizowania koalicji. Pamiętam, jak zbierając podpisy na Grzegorza Brauna pomagałem to pośrednio robić zbierającym na Kukiza, Kowalskiego, Dudę. Podsyłaliśmy sobie ludzi, wzajemnie żartowaliśmy i rozmawialiśmy poważnie o Polsce. Niektórzy tego nie zrozumieją, trudno, piszę i tak - do tych drugich.
Próby podziału elektoratu prawicowego mogą następować działaniami, zarówno ze strony Rosji, dla której każdy Ukrainiec to banderowiec, jak i samych wszędobylskich środowisk neobanderowskich, którzy uważają że mają prawo u Polaków sądzić, kto prorosyjki a kto nie. Zupełnie jak sowieccy oficerowie w LWP, zaraz po wojnie. Swą robotę będą robić Niemcy, jak i flirtować lietuvscy szowiniści, którzy chcą w spokoju wykańczać Polaków na Litwie. Każdy oczywiście będzie Polakom wskazywał na drugie państwo ościenne i niebezpieczeństwo z nim związane i każdy oczywiście „dla dobra”. Jednak właściwe intencje, widać po tym, jak głosowały mniejszości narodowe w Polsce, szturmem na Bronisława Komorowskiego. Nawet z Ukrainy odezwały się pewne głosy oświadczające, że on najlepiej rozumie ich interesy (Sic!), chyba gorzej mu idzie z polskimi. Oczywiście po wygranej Dudy wszyscy będą się mu podlizywać i starać neutralizować, choć najlepszy byłby dla nich jakiś prezydent plastuś.
Wewnętrzne skłócenie prawicy, za pomocą szczucia, z różnych przeciwnych sobie stron może przynieść takiego czy innego Komorowskiego. Ten sam mechanizm tyczy się kwestii - kto i w jakiej ilości dostanie się do sejmu. Dlatego z głęboką rezerwą (to bardzo delikatnie powiedziane) traktujmy sugestie, wypowiedzi, komunikaty i rady ze strony Niemiec, Rosji, neobanderii, czy szowinistów z Lietuvy. Tym bardziej nie przejmujmy się ich mediami. Oni realizują swój, pojęty przez siebie interes. Nie dajmy się podzielić, dla innych krajów. Myślmy najpierw o Polsce. Jeśli Polak Polakowi będzie skakał do gardła, jeszcze z tej samej strony politycznej, to raczej Polska padnie pierwszą tego ofiarą.
Aleksander Szycht
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl