Nieznośna bieżączka
Siedzę i myślę, bo i łeb mam nie od parady. Próbuję medytować, ale zewsząd natrętny napływ informacyjny zaburza mi wyczekiwany rytm pomarańczowo - łysych mnichów. Pomimo brzęczenia drażniących nowinek, nadal próbuję odnaleźć spokój w chrześcijańskich strofach wklejanych w tybetańską powtarzalność.
Takie modlitewne ukoronowanie minionych Świąt Wielkiej Nocy uznaję za odpowiednie. Tracę jednak powoli nadzieję na swoiste ukojenie, bombardowany bieżącymi fekalizmami. Porzucam z konieczności mój nieosiągnięty stan i lekko wkurzony, zasiadam w niewygodnym fotelu. Skupiam się nad tym, by wypłukać z głowy zalegające debilizmy. Sprzątanie zaczyna się bez mojej woli. Nie czuję własnego wpływu na segregację tematycznych odpadków. Spośród chaosu wyłania się bolesna wiadomość o bohaterskim czynie niejakiego Biedronia. Człek, który na bazie obywatelskiej chęci zmiany wszystkiego, został obrany prezydentem urokliwego Słupska, swą władzę triumfalnie zaznaczył zakazem wywieszenia portretu Świętego Jana Pawła II, w dziesiątą rocznicę śmierci, na fasadzie miejskiego ratusza. Nic to, że Święty został ogłoszony Honorowym Obywatelem Miasta Słupska, nic to, że większość z prawie stu tysięcznego miasta to katolicy, nic to wreszcie, że zwyczaj ten nabrał przez kilka lat znamion, powszechnie uznawanej tradycji. Tłumaczenie wyżej wymienionego, że dba o neutralność wyznaniową i polityczną magistratu, okraszone nadużywanym, dalece kretyńskim przerywnikiem; „heloł, ogarnij się”, brzmiałoby tylko gorzko, gdyby nie fakt, iż rzeczony Święty był nie tylko orędownikiem chrześcijańskiej nowiny, był również piewcą wartości cywilizacji zachodniej związanych nierozłącznie z instytucją rodziny. W kontekście systematycznie zmniejszającej się liczby ludności Słupska, rozumiałbym raczej prezydenta promującego głosicieli zwartości, więzi i godnej egzystencji rodziny, jako rozwojowego trzonu społeczeństw, bez względu na wyznanie czy optykę ideologiczną. Postawiony jednak przed faktem już skonsumowanym, zostałem zmuszony przyglądać się przyszłym działaniom pierwszej osoby w Słupsku, czy aby głoszona neutralność będzie dotyczyła wszystkich zakresów społecznej inicjatywy, zależnych lub wspieranych przez magistrat, kierowany przez tego subtelnego śmieszka.
Jedno wymiecione. Następne nie każe mi na siebie długo czekać. Jakowaś Mucha była molestowana! Wrzeszczy ciche wyznanie jednej celebrytki drugiej celebrytce. Pozwalam sobie na apel do smakowitego owada. Nie jęcz, jeno do odpowiednich organów się zgłoś, a potem rzecz jasna, do psychoterapeuty. Pamiętaj jednak, że męska część populacji będzie ciebie postrzegać w obecnej powłoce nie pamiętając postaci larwalnej, zatem u wielu z nich możesz dostrzec spojrzenie potencjalnego molestanta. Strzeż się więc, i wyznaj wreszcie wszystko mamie. Ona powinna wiedzieć, gdzie znaleźć miejsce na tego typu spowiedź. W kontekście wszechogarniającej mody molestingu, muszę kiedyś wnikliwie prześledzić moje stosunki z ukochaną ciocią Jolantą. Przypominam sobie, jak razu pewnego, pochwyciła mnie za szyję w sposób dalece niepokojący. Chociaż, może tylko chciała mnie sprać, za zżarty potajemnie tort urodzinowy. Szybko się uporałem. Sprawnie pozbyłem się reszty obciążających świadomość informacji. Wygodnie rozparłem się w koślawym fotelu. Moje niezmącone myśli wróciły na swoje miejsce z radością kontemplując mijającą oktawę radosnych i refleksyjnych Świąt Wielkiej Nocy.
Leszek Posłuszny
Źródło: prawy.pl