Ukraińcy napluli w twarz Komorowskiemu... i wszystkim Polakom
Bronisław Komorowski postanowił swoja niezwykle udaną kampanię wyborczą uświetnić dotarciem do bratniego (przynajmniej od powstania Chmielnickiego) narodu ukraińskiego. Jak pomyślał (???), tak uczynił. Pojechał do Kijowa i 9 kwietnia br obecny prezydent wygłosił porywające przemówienie.
Nazwał wojnę na Ukrainie „rosyjską agresją, która brutalnie próbuje odebrać Ukrainie prawo do swobodnego decydowania o sobie". "Nie możemy zapomnieć o bohaterach, którzy walczyli o wolność waszego kraju. Tylko synowie wielkich narodów, tacy jak Ukraińcy, potrafią tak walczyć i pięknie mówić o własnej ofierze. Wezwał także do wybaczenia i pojednania polsko-ukraińskiego, a propagandę rosyjską nazwał kłamstwem, na które oczy mogą przymknąć tylko ślepcy. (…) W okresie zniewolenia i Polacy, i Ukraińcy ulegli złowrogim podszeptom i dali się skierować przeciwko sobie. Apogeum konfliktu nastąpiło w czasie II wojny, gdy przelała się niewinna krew. Gdy Polacy i Ukraińcy stawali przeciwko sobie, zawsze korzystał z tego ktoś trzeci, kto czyhał na naszą wolność. Współczesnego dobrego dialogu naszych państw nie zakłócą dawne spory. Polacy i Ukraińcy umieją stawić czoło dzisiejszym sporom. Właściwą drogą jest tylko i wyłącznie wzajemne wybaczenie i wzajemne pojednanie”.
Te wszystkie opinie wyżej wymieniony wygłosił na specjalnym wystąpieniu w ukraińskim parlamencie. I dostał zgoła od ręki ukraińską odpowiedź na wyciągniętą dłoń. Kilka godzin później tego samego dnia ukraiński parlament 271 głosami na 450 deputowanych uznał członków Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za „bojowników o wolność”. To splunięcie w twarz wszystkim Polakom. Pytanie, czy po raz kolejny nasi politycy powiedzą, że to deszcz?
Projekt ustawy został wniesiony do Rady Najwyższej Ukrainy przez syna komendanta UPA i jednego z największych zbrodniarzy Jurija Szuchewycza. Oznacza to różnych przywilejów socjalnych wszystkim „weteranom” i ich rodzinom. Ciekawe, czy przywileje dla rzekomych weteranów UPA, w tym także tych odpowiedzialnych za ludobójstwo na Wołyniu i Wschodniej Małopolsce będą sfinansowane z polskiego kredytu?
Czy „weteranem” może być ktoś, kto przecinał piłami i obdzierał ze skóry mężczyzn, palił w kościołach żywcem całe wsie, nabijał na widły polskie dzieci, gwałcił kobiety i wyrywał nienarodzone dzieci z ich łona, żeby je rzucić o ścianę? Widocznie może. Ukraina osiągnęła nowy poziom, niedostępny do tej pory żadnemu ludobójcy, nawet NKWD, Gestapo, osmańskim Turkom, czy rwandyjskim Hutu. Oni chociaż przeliczają swoje zbrodnie. A Ukraina ze zbrodniarzy uczyniła fundament swojego istnienia. Buduje swoją tożsamość narodową na zbrodni i zbrodniarzach. Może więc taki kraj w ogóle istnieć nie powinien?
Co więcej ustawa przewiduje kary za „lekceważenie weteranów i negowanie celowości ich walki”, interpretowane jest jako „szarganie pamięci walczących o niepodległość Ukrainy i upokarzanie godności narodu ukraińskiego”. Czyli jednocześnie za mówienie o Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, gdzie Ukraińcy w niezwykle okrutny sposób wymordowali od 120 do 200 tys. Polaków współczesna banderowszczyzna może mnie ukarać? Tylko jak? Oderżną mi głowę, podpalą mieszkanie, postawią przed parodią sądu w Kijowie, czy może zgłoszą do (anty)polskiej prokuratury za sianie mowy nienawiści i uzyskają nakaz ekstradycji przed sąd w tej oazie sprawiedliwości, jaką jest dzisiaj Ukraina?
Kiedy prezydent Petro Poroszenko otwarcie wyraża podziw dla OUN – UPA pokazuje, że lizanie butów potomkom i dumnym spadkobiercom bandziorów przez polskich polityków do niczego nie prowadzi. Przykre, że o ludobójstwie na Wołyniu przypomina prezydent Czech, choć Czechów na Wołyniu zginęło z rąk upowców kilka tysięcy, a Polaków ponad dwadzieścia razy tyle. „Polscy” parlamentarzyści wymyślają jakieś wygibasy w rodzaju „czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa” byle tylko nie urazić potomków zbrodniarzy. A ci im odpłacają. Najpierw mianowali Konsulem Generalnym Ukrainy w Lublinie Wasyla Pawluka ze „Swobody”, który wystosował notę protestacyjną do władz Ukrainy w 2009 roku ws. rozebrania nielegalnego pomnika UPA na Chryszczatej w Bieszczadach i domagał się wówczas jego odbudowy. Co więcej aprobował ludobójstwo na Polakach i jako sekretarz lwowskiej rady miejskiej nie dopuścił do zwrotu Polakom z Lwowa kościoła św. Magdaleny.
Wczoraj Ukraina pokazała swoją „nową, odrodzoną, niepodległą” twarz. I gdyby Polska miała odrobinę godności to odwołałaby swojego ambasadora z Kijowa i wywaliła ukraińskiego z Polski. A wraz z nim ponad milion pracujących nielegalnie Ukraińców, z których wielu równie kocha UPA, jak ich parlament. I rozebrała wszystkie nielegalne pomniki zbrodniarzy w Polsce, za którymi tak optuje syn skazanego na śmierć banderowskiego zbrodniarza z jednej z najokrutniejszych grup UPA – kureniu Mesnyky (Mściciele), poseł PO Miron Sycz. Może powinien wrócić do Kijowa, żeby razem z potomkiem innego zbrodniarza Szuchewycza głosować i tworzyć mity o „bohaterskie” Ukraińskiej Powstańczej Armii? Bo inaczej jest zgoła przykładem potomka gestapowca, żyjącego z kraju i rodzin ofiar swojego ojca.
Michał Miłosz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl