Amnezja i ból
Ile można wytrzymać? – pytamy bynajmniej nie tylko po kolejnej, uważnej lekturze opowieści o Hiobie. Ból może być wyimaginowany, ale może tak przerażający, że życie z nim na co dzień jest niekończącym się umieraniem.
Ludzie autentycznie ciepiący nie obnoszą się demonstracyjnie ze swą nieporadnością i bohaterstwem w jednym. Słowa stają się bowiem za ciasne, choć pewne typy bólu są bardziej podatne na leczenie chirurgiczne. Na nic jednak ono, gdy ból fizyczny splata się w konwulsyjnym uścisku z bólem psychicznym w rodzaj postępującego „zabluszczowania”. Po co mieliby zabierać głos ci, którzy bo chirurgicznej interwencji odczuwają nieporównywalnie silniejszy ból, niż ten, z powodu którego byli leczeni?
Umiera Dobry Człowiek. To tak, jakby obumarło Dobro. Ponoć ci źli pętają się po świecie, owijając nam zardzewiałym drutem stopy, bo dostali kolejną szansę. Kolejną, a także jeszcze jedną. Pierwszą reakcją na wieść o śmierci bliskiej osoby to niedowierzanie. Nie żyje? Jak to nie żyje? Taki Dobry Człowiek? Dlaczego w takiej chwili właśnie tak bardzo Bóg go potrzebował? Może to jednak pomyłka? Zbieżność imion i nazwisk? Niektórzy przyznają się nawet do halucynacji związanych z obecnością Nieobecnej Osoby.
Rozmawiałam swego czasu z kobietą, która po raz kolejny nie donosiła nienarodzonego dziecka. Tak bardzo czekała na nie czując coraz silniej Obecność pod swoim sercem. A gdy dzieciątko umarło, popadła w całkowite odrętwienie, nie chciała ani jeść, ani pić. Po czym któregoś dnia niespodziewanie wstała i zaczęła pomagać nieszczęśnikom oraz zagubionym. Z niespotykaną czułością i uwagą pochylała się nad samotnymi, cierpiącymi czy osamotnionymi. Kolejna cicha święta, której oszalały w złu świat nawet nie będzie pamiętał.
Dlaczego? Oszalały w złu ma coraz potężniejsze problemy z pamięcią. Nie wie już nawet, czy wojna już od dawna trwa, czy dopiero się zaczyna. Czy to ostatnia z zaplanowanych wizyt seryjnego samobójcy na pokładzie samolotu, czy też po prostu początek kolejnych? Czy nienawiść boli straszliwie czy też zupełnie uodparnia na ból?
Nawet „ból” został skutecznie zdeprecjonowany przez zwinnie jak kozica górska skaczącego po krzesłach i stał się przedmiotem internetowych żartów jako „bul”.
Przerastające człowieka cierpienie też już nie jest istotne, jeśli nie zostało obfotografowane i skomentowane na Facebooku.
Czas przypomnieć sobie wszystko, czego nauczyliśmy się na strzelnicy, recytując w myśli wiersz Andrzeja Trzebińskiego, który był ponoć ulubionym utworem Danusi Siedzikówny:
„(…)Poniosę nad granicę kalinę, kłosy, bzy -
To z nich granice będą – z miłości, a nie z krwi.
Granicę mieć z miłości w żołnierskich sercach –„U”.
Nasz kraj tam gdzieś się kończy, gdzie w piersiach braknie tchu.”
Marta Cywińska
Źródło: prawy.pl