W Unii Europejskiej brat brata harata
Ach, któż nie pamięta słynnej piosenki Wojciecha Młynarskiego o tym, jak to w słynnej prowincji Guadalajara, istniała według pradawnych wzorów wielce szanowna i bardzo stara szkoła dla przyszłych torreadorów?
Jak pamiętamy, w szkole tej uczono sztuki uników, ale jeden z adeptów się zbuntował, sztuką uników wzgardził – i co się stało? Ano, skoro torreador nie zrobił uniku, to unik zrobił byk!
Czyż nie podobne wieści dobiegają z Grecji, która właśnie odrzuciła w referendum program pomocowy, opracowany przez wierzycieli tego państwa, czyli finansowych grandziarzy z MFW i komercyjnych banków niemieckich i francuskich? Bardzo podobne, bo nie tylko wszyscy się spodziewali, że w obliczu presji finansowych grandziarzy, wspomaganych przez poprzebieranych za ekonomistów agitatorów w rodzaju pana Ryszarda Petru, Grecja wykona unik, to znaczy – z podwiniętym ogonem przyjmie dyktat finansowych grandziarzy, w opakowaniu „pomocy” - a tymczasem stało się inaczej.
Grecja uniku nie wykonała, więc teraz ze sfer grandziarskich dobiegają odgłosy przygotowań do uniku w postaci łagodniejszego ultimatum. Ciekawe, co będzie, jeśli Grecja wzgardzi również tymi łagodniejszymi warunkami? Finansowy grandziarze też nie mogą w nieskończoność ustępować, bo wprawdzie z Grecji, pod pretekstem „pomocy”, wydoili co tylko można było wydoić, ale nie można dawać złego przykładu narodom głupszym od potomków Odyseusza – bo co by to było, gdyby i one zaczęły się bisurmanić?
Oczywiście nie zaczną, przynajmniej nieprędko, bo tubylczy mądrale, którym finansowi grandziarze sypną trochę złota w charakterze napiwku, będą grali na snobistycznej nucie, że to niby europejskiemu narodowi nie wypada kiwać finansowych grandziarzy i raczej powinien wymiotować krwią, a lichwiarskie odsetki spłacić co do grosza – ale kiedy chodzi o pieniądze, to nawet patentowane autorytety moralne mają ograniczone możliwości argumentowania.
Rzecz w tym, że argumentacja na rzecz banksterów zachowuje pozory spoistości tylko w ramach konwencji, to znaczy – gdy wszyscy zachowują się sportowo. Kiedy jednak konwencja się zmienia, argumentacja autorytetów moralnych nie jest warta nawet funta kłaków. Zwrócił na to uwagę Lew Tołstoj w „Wojnie i pokoju”, kiedy przedstawia Napoleona oczekującego na delegację Rosjan, którzy wręcza mu klucze do Moskwy i w ogóle.
Ale Kutuzow, chociaż też naciskany przez rosyjskich snobistycznych zwolenników sportowej konwencji, wiedział, że rzecz nie skończy się na wręczeniu szpady, tylko dopiero się zacznie. Kiedy szpada zostanie wręczona, nieprzyjaciel, nie czujący już nad sobą żadnego batoga, rozpocznie rabowanie podbitego narodu, porzucając wszelkie pozory. Toteż trzeba zmienić konwencję i zamiast wręczyć wrogowi szpadę, trzeba walić go w łeb dębowym kijem, aż zgłupieje. Spostrzeżenie Tołstoja pasuje idealnie również do Grecji; nawet największy bankier nie potrafi schwytać w rękę kuli wystrzelonej w jego głowę.
Przypadek Grecji jest znakomitym testem na wszystkie blagierstwa Unii Europejskiej. W kultowej piosence, która nie wiedzieć czemu uchodzi za hymn Unii Europejskiej, chociaż z traktatu lizbońskiego wzmianki o hymnie, godle i fladze zostały przecież starannie wykreślone, żeby nie prowokować niewygodnych pytań o status prawno-międzynarodowy państw członkowskich – czy mianowicie są jeszcze niepodległe, czy już nie – otóż w tej kultowej piosence śpiewają między innymi, ze „wszyscy ludzie będą braćmi”.
Ano, może i będą, chyba, że nie zgodzą się na dymanie przez finansowych grandziarzy, którzy - za pośrednictwem skorumpowanych rządów, nie mających innego sposobu podtrzymywania iluzji płynności finansowej państwa, jak zadłużanie przyszłych pokoleń pod zastaw przyszłych dochodów obywateli – biorą całe narody w ekonomiczną niewolę. Wtedy iluzje braterstwa pryskają, bo finansowi grandziarze, zwłaszcza starsi i mądrzejsi, żadnego braterstwa z normalnymi ludźmi nie uznają. Przeciwnie – uważają, że „trzeba golić, strzyc to bydło, a kiedy padnie – zrobić mydło”.
Stanisław Michalkiewicz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl