Kopacz w zalotach

0
0
0
/

Prezydent Bronisław Komorowski wyznaczył na 25 października wybory parlamentarne, a jak określił politolog prof. Wawrzyniec Konarski, późniejszy termin jest dla PO bardziej korzystny, bo przy niekorzystnych sondażach, ma czas na dłuższą kampanię. Termin w końcu października, a Ewa Kopacz od dawna w blokach startowych.

 

Ma kandydować w Warszawie, tym razem nie w rodzinnym Szydłowcu, bo polityczne kalkulacje ujawniają, że akurat tam mogłaby nie wygrać ,choć to ojcowizna.

 

Warszawa jest dla Kopacz bezpieczniejsza, bo stolica od zawsze rozwijała się nie przyrostem naturalnym, tylko ludnością napływową, ciągnącą za pracą i karierą do Warszawy i głosującą we własnym interesie, w dowód wdzięczności za załatwione z klucza partyjnego posady, na ludzi aktualnej władzy, żeby się przy niej utrzymać.

 

Ta część warszawiaków głosuje zgodnie z partykularnym interesem całymi rodzinami: z dorosłymi dziećmi, które trzeba jakoś urządzić,   z rodzicami, dziadkami, pociotkami i wszelakim kuzynostwem. Od czasów PRL-u  żyją tu tabuny podwieszonych pod władzę urzędników na państwowych i gminnych posadach, usłużnych najpierw PZPR, a przez ostatnie osiem lat sternikom PO. Dla nich jest nie do pomyślenia, że trwające tak długo dolce vita mogłoby się raptem skończyć, tym bardziej, że zaciągnięte na apartamenty i bryki kredyty,  czynią z nich politycznego niewolnika.

 

Dyplomatycznym zabiegiem będzie więc przed wyborami zapowiedziane już usunięcie kontrowersyjnej tęczy z pl. Zbawiciela (odtwarzanej uparcie przez prezydent Gronkiewicz-Walz za pieniądze warszawiaków - przecież nie jej własne!) - bo nie wszystkim mieszkańcom stolicy się ona podoba, choć cmokań i zachwytów interesownych i przyklejonych do władzy „artystów” było co niemiara.

 

Jedynie celebrytka Anna Mucha miała odwagę zburzyć polityczną poprawność, walnąć prosto z mostu publicznie, że to „badziewie i kicz z chińskich kwiatów” … i wszystkich zatkało. Umieszczenie tego kiczu właśnie w tym miejscu, cokolwiek by tęcza jako symbol nie oznaczała – przypominało akcję wytyczania po wojnie nowego przebiegu ul. Marszałkowskiej przez komunistów w taki sposób, by kościół pw. Zbawiciela nie znalazł się w osi widokowej tej prestiżowej ulicy. Nakazano też przy odbudowywaniu Warszawy obniżenie wież kościoła, by nie górowały nad socrealistyczną architekturą MDM-u.

 

I szlaban obowiązywał do 1955 r. ub. w. Chroniona przed pożarem tęczowa „instalacja”- parę razy podpalana - sporo warszawiaków kosztowała, a przed spaleniem chroni już ją teraz system automatycznie włączających się sikawek, jeśli tylko czujniki wyczują zagrożenie nietypowym ruchem osobników. W obronie tęczy sikawki oblały więc wodą w Boże Ciało sypiące kwiatki przed Najświętszym Sakramentem „bielanki”, bo czujniki zidentyfikowany ten ruch, jako terroryzm. Gdy to „dzieło sztuki ”powędruje pod Muzeum Sztuki Współczesnej przed Zamek Ujazdowski (jak kwiatek do kożucha), punktem centralnym pl. Zbawiciela znów będzie kościół i tak miało być kiedy plac powstawał w pierwotnym kształcie.

 

Teraz w roli tęczy – a może gwiazdy? - występuje w wielu wiatach przystankowych w Warszawie, kandydująca w tym mieście z ramienia PO Ewa Kopacz, która kocha wszystkich, zapewnia, że dba o warszawiaków, wysłuchuje ich i rozmawia o ich problemach. Jak mówili starzy warszawiacy „cud, miód, ultramaryna”. Sporą część ludzi ta nachalna kampania Kopacz na przystankach mocno irytuje.

 

Czują się jak podczas łapanki w okupację: wiadomo przecież, że komunikacja miejska w miesiące letnie z racji urlopów kursuje rzadziej, przez to dłużej trzeba czekać na autobus i tramwaj i gapić się na tę „kopiąca na metr w głąb”.

 

A w witrynie wiaty łypie okiem Kopacz i niemal przytula emerytkę pod hasłem „słucham, rozumiem, pomagam”. - Guzik pomaga, bo do okulisty muszę czekać parę miesięcy, a na leki i tak mi nie starcza – mówi na przystanku starsza pani, zdenerwowana ‘wciskaniem kitu”. Ten „kit” pomaga’ wciskać psiapsiółka  i wiceszefowi PO, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Walz.

 

 

Wiaty już zajęte, a niektórych oczekujących na autobus, towarzystwo Kopacz w wiacie doprowadza do białej gorączki. Dobrze wiedzą, że  ona ludzi ani nie słucha, ani nie rozumie, ani im nie pomaga, nawet wtedy, kiedy zagląda im do talerza w Warsie czy organizuje obwoźne posiedzenia rządu.

 

Walczy o koryto dla siebie i PO. Pod dawnym i nadal aktualnym hasłem, „Aby żyło się lepiej”. Swoim. Bo w stosunku do siebie Platforma na pewno dotrzymała słowa. Reszta czuje zrobiona się w balona. Ale może nie widziały gały, co brały, bo do okulisty trudno się dostać...

 

Alicja Dołowska

fot. D. Różański

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną