Oświatowa Solidarność odcina się od rządu i jego kampanii propagandowej
Nie będziemy brać udziału w PR-owskich działaniach, które teraz podejmuje rząd w celu poprawienia swego wizerunku przed wyborami - oświadczyła Teresa Misiuk, zastępca przewodniczącego Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania. „Solidarność” nauczycielska zadeklarowała, że straciła zaufanie do ekipy aktualnie sprawującej władzę.
KSOiW od kilku lat domaga się ponadpolitycznej debaty o kształcie polskiej oświaty oraz autentycznego dialogu w kwestiach proponowanych zmian. Ministerstwo Edukacji Narodowej uchyla się jednak od prowadzenia rzeczywistego dialogu społecznego. W opinii związkowców działania MEN prowadzą do pogarszania jakości kształcenia, opieki i wychowania w szkołach i placówkach oświatowych, a także do znacznego pogorszenia warunków pracy nauczycieli i pracowników oświaty.
Stanowiska i opinie Związku są od dawna ignorowane przez koalicję rządzącą. Zaproszenie do MEN, które nadeszło w ostatnich dniach, utwierdziło związkowców w przekonaniu, że chodzi tylko o PR-owski zabieg.
- Do tej pory nie ma odpowiedzi na petycję, która złożyliśmy podczas manifestacji w kwietnia br. w Kancelarii Premiera RP. I nagle przychodzi zaproszenie na spotkanie w Ministerstwie Edukacji Narodowej - wyjaśnia Misiuk - Co się zmieniło, co się wydarzyło, że minister Kluzik-Rostkowska w tak znaczący sposób zmieniła zdanie? Kilkanaście miesięcy przed wyborami było za późno na podjęcie debaty o oświacie, a na dwa miesiące przed wyborami proponuje się nam udział w tworzeniu platformy ponad podziałami i do tego jeszcze wzięcie współodpowiedzialności za podjęte działania?
Związkowcy podkreślają, że są otwarci na dyskusję o problemach polskiej oświaty, jednak musi być ona nastawiona na wypracowanie konkretnych rozwiązań, a nie na osiągnięcie doraźnego celu wyborczego.
HD
Źródło: Solidarność
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl