Żydokomunistka Holland pokazała że jest nawiedzoną feministką i nazistowską totalitarystką
Jedna z moich medialnych ulubienic z rodziny klasycznej Żydokomuny przywiezionej na sowieckich czołgach, czyli niejaka Agnieszka Holland znów dała popis swojego chamstwa, indolencji i myślenia w sposób skrajnie nazistowski i totalitarny. Otóż nasza miliusińska cuś sobie w małej, tępej makóweczce wymyśliła. I co gorsza oznajmiła to na łamach zaprzyjaźnionej z takimi jak ona "Gazety Żydowskiej". Otóż - według światłej myśli tej żyjącej z pieniędzy polskiego podatnika Żydówki (w końcu to my wszyscy płacimy za produkowany przez nią filmowy i serialowy chłam) mężczyznom w Polsce należy zabronić przez 12 lat prawa wyborczego. Szkoda, że to była "Gazeta Żydowska", ponieważ gdyby na miejscu robiącego wywiad znalazł się jakikolwiek dziennikarz to mógłby spytać, czy w takim razie pozbawieni prawa wyborczego mężczyźni powinni płacić podatki na państwo, na które nie mają już żadnego wpływu?
- W męskim, testosteronowym, nacjonalistycznym projekcie politycznym, który jest jednocześnie lękowy i narcystyczny, doszliśmy do granicy, za którą bardzo trudno jest zmienić politykę tak, by nagle inne wartości zaczęły grać główną. Mam więc prosty pomysł, żeby na trzy kadencje zawiesić prawa wyborcze mężczyzn. Tylko czynne - nie będą mogli głosować, ale będą mogli być wybierani.
- stwierdziła na początku Agnieszka Holland w rozmowie z Pauliną Reiter.
Łał ileż mądrości i intelektualnego ziarna na zaczyn przyszłych geniuszek słowa i myśli w tej jednej krótkiej wypowiedzi.
- Kobiety przez tysiąclecia nie miały żadnych praw. Byłoby sprawiedliwe, żeby choć przez kilkanaście lat mężczyźni odpoczęli. 12 lat wystarczy, by polityka zaczęła mieć zupełnie inne cele niż walka o władzę. Nadal premierem może zostać mężczyzna, ale wybrany przez kobiety będzie miał inne priorytety.
- jedzie dalej niczym menopauza po starej babie Hollandowa.
- Pewnie przez pierwsze cztery lata byłby chaos. Ale potem będzie tylko lepiej. Nie chodzi o to, że kobiety są jakieś mądrzejsze od mężczyzn, ale mają inny punkt widzenia, inne doświadczenia, inną wrażliwość i wybierałyby innych ludzi
- wylicza dalej reżyserka za dychę.
Polityka niewiele miejsca zostawia dla kobiet. Niestety najwyższy szczebel samorządów jest prawie całkowicie zdominowany przez mężczyzn. Na kongresie wręczono sporo nagród, Forbes ma serię rankingów TOP10 w różnych kategoriach, jest też ranking N15 Newsweeka. Za każdym razem widok sceny był taki sam: dziesięciu mężczyzn i Aleksandra Dulkiewicz. Mogła być jeszcze Hanna Zdanowska, ale opuściła kongres przed galą. Tylko w rankingu Newsweeka znalazły się w najwyższej piętnastce trzy kobiety, poza Zdanowską były to Beata Moskal-Słaniewska ze Świdnicy i z Beata Klimek z Ostrowa Wielkopolskiego. A na odbywającej się na głównej scenie debacie o otwartości rozmawiali Rafał Trzaskowski, Jacek Karnowski, Jacek Sutryk i... Lilia Antoniuk z gdańskiej rady imigrantek i imigrantów. Trzech mężczyzn o znacznie wyższym statusie władzy plus niepewność prowadzenia rozmowy w nieojczystym dla siebie języku. Nie miała szans przebić się ze swoim głosem
- przypomina "Gazeta Żydowska" w kontekście debilnej propozycji "międzynarodowej reżysurki" wypowiedź szefa Wiadomości Onet Piotra Kozaneckiego.
A ja przypominam, że ojciec Holland wraz z Armią Czerwoną i NKWD wprowadzał w Polsce "demokrację ludową", czyli stalinowską Żydokomunę. Teraz córunia chce głupim gojom (na razie samcom) ograniczać prawa wyborcze. Cóż nie ma przypadków, tylko znaki.
Źródło: Piotr Stępień