Odpowiadamy bp. Samcowi: reformacja stanowiła cywilizacyjny upadek!

0
0
0
Niszczenie religijnych obrazów w Zurychu, 1524 r.
Niszczenie religijnych obrazów w Zurychu, 1524 r. /

Zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP bp Jerzy Samiec wyraził oburzenie związane ze słowami senatora Czesława Ryszki, który powiedział, że reformacja miała charakter ideologii totalitarnej. W istocie jednak reformacja oznaczała głęboki upadek cywilizacyjny.

Kościół katolicki przez wieki swojej działalności wytworzył cywilizację łacińską, która jest światowym fenomenem. Feliks Koneczny, który definiował cywilizację jako „metodę życia zbiorowego”, słusznie zauważył, że metoda łacińska jest najdoskonalszą ze wszystkich. Jej wspaniałość widać choćby w tym, że wbrew sakralnym cywilizacjom (jak żydowska czy bramińska) udało się w niej dokonać jasnego podziału na władzę duchowną i świecką, które pozostają do pewnego stopnia niezależne od siebie. Co więcej, inaczej niż w cywilizacji bizantyjskiej, uznano w niej prymat władzy duchownej nad świecką. W ten sposób postawiono na pierwszym miejscu wartości duchowe: prawdę, dobro i piękno ponad wartościami materialnymi: zdrowiem i dobrobytem. Odróżniono też od siebie jasno prawo prywatne i publiczne; stwierdzono, że prawo wynika z etyki; przyjęto podmiotowość jednostek; utrwalono monogamię; dokonano emancypacji rodziny; opowiedziano się zdecydowanie za znaczeniem wolności i własności prywatnej; ukształtowano świadomość narodową i historyczną (historyzm).

 

Większość z tych osiągnięć uważamy za oczywiste i nawet się nad nimi nie zastanawiamy. Jest to dla nas tak naturalne, że pomimo życia w Unii Europejskiej, która odżegnuje się od chrześcijańskich korzeni Europy, nie dopuszczamy myśli, iż można inaczej traktować te fundamentalne kwestie. Stąd ucieka nam refleksja o tym, że jest to dziedzictwo, które wniósł do ludzkości Kościół katolicki. O tym, jak bardzo katolicyzm był związany z cywilizacją łacińską, świadczy upadek cywilizacyjny, jaki nastąpił wraz z reformacją.

 

Marcin Luter przeciwstawiając się „Rzymowi”, wypowiedział wojnę nie tylko papiestwu, ale także całej kulturze grecko-rzymskiej, którą reprezentował znienawidzony przez niego Arystoteles. W swojej duchowości zwrócił się ku Mistrzowi Eckhartowi, a przez niego do pogańskiej myśli germańskiej, aby przeciwstawić się temu, co pochodziło z Zachodu. Natomiast w refleksji nad państwem, kulturą i cywilizacją kierował się poglądami bizantyjskimi.

 

Prof. Wojciech Giertych niemiecką skłonność ku bizantynizmu uzasadniał przesłankami historycznymi:

Cesarz Otton II (967-983) ożenił się (972) z Teofano, bratanicą cesarza Jana I Tzymiskesa (969-976) i siostrą cesarza Bazylego Bułgarobójcy (976-1025). Gdy jego ojciec, Otton I jeszcze żył, Otton II został koronowany na cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego przez papieża Jana XIII, który także udzielił mu ślubu z Teofano. Ustanowiło to związek z bizantyńskim tytułem cesarskim i zrodziło imperialne ambicje niemieckich władców. W owym czasie bardzo bogate Bizancjum było obiektem zazdrości bardziej prymitywnych zachodnich władców. Teofano przywiozła ze sobą do Niemiec wspaniały dwór, który nadał pewien styl funkcjonowaniu dworu cesarzy Świętego Rzymskiego Cesarstwa. Stąd pochodzą wpływy bizantyjskie w Niemczech, które trwają do dzisiaj[1].

 

podejście zaowocowało regresem cywilizacyjnym na wielką skalę. Luter szukał najpierw sojuszników wśród Żydów. Kiedy jednak ci nie chcieli przyjąć protestantyzmu, zwrócił się ku władcom świeckim. Oni chętnie wsparli rewolucję, ale pod tym warunkiem, że mianują siebie głowami kościołów narodowych. W ten sposób upadło rozgraniczenie władzy duchownej i świeckiej, a pierwsza została podporządkowana drugiej. Wartości materialne i doczesne zostały postawione nad tym, co duchowe. To m.in. doprowadziło do wytworzenia się kapitalizmu. To jest także jedną z przyczyn upadku sztuki religijnej w krajach protestanckich, w których dominowało obrazoburstwo. Nieprzywiązywanie wagi, a wręcz programowa nienawiść, do sztuki sakralnej: rzeźb, obrazów, zdobień, wspaniałej architektury świadczy o tym, jak piękno niewiele się liczyło dla „reformatorów” i ich następców.

 

Odrzucono także prawdę jako naczelną wartość cywilizacyjną. Luter z pogardą wyrażał się o rozumie. Świat i natura były dla niego na wskroś przeniknięte grzechem i przez to nie interesujące. Nauka wśród protestanckich badaczy miała znaczenie przede wszystkim utylitarne. Tak przedstawiał ją chociażby Franciszek Bacon. Teologia i filozofia jako nauki spekulatywne zostały odrzucone pod zarzutem, że reprezentują „martwą scholastykę”.

 

Także dobro, jako trzecia fundamentalna wartość duchowa, obok prawdy i piękna, zostało zakwestionowane. Wiązało się to z negacją moralności katolickiej. Protestanci opowiedzieli się przeciwko prawu naturalnemu, co z czasem doprowadziło znaczną część z nich m.in. do akceptacji antykoncepcji, aborcji czy homoseksualizmu. Prawo naturalne było dotąd przedstawiane jako podstawa prawa stanowionego. Kiedy je usunięto z życia publicznego, przestano również wyprowadzać prawo z etyki, a zaczęto tworzyć etykę na podstawie prawa. W praktyce skutkowało to tym, że władca decydował o tym, co jest dobre a co złe.

 

Takie myślenie jest typowe dla cywilizacji bizantyjskiej, w której władca jest zwierzchnikiem Kościoła i źródłem prawa. Nieprzypadkowo rzecznikiem nowożytnego absolutyzmu był Thomas Hobbes, angielski protestant, który opowiadał się, w dziele o znamiennym tytule „Lewiatan”, za silnym państwem. Pomimo swoich materialistycznych poglądów, a może właśnie dlatego, cieszył się protekcją Oliwiera Cromwella, fanatycznego purytanina, który nienawidził katolicyzmu.

 

Thomas Hobbes uważał, że jednostka musi wyrzec się swojej wolności na rzecz suwerena, aby ocalić swoje życie, bo „człowiek jest człowiekowi wilkiem”. Luter i Kalwin opowiedzieli się za determinizmem, przyjmując koncepcję predestynacji, a więc pogląd, że Bóg arbitralnie przeznaczył jednych ludzi do zbawienia, a innych do potępienia. Sprzeciw wobec istnienia wolnej woli widać także w luterańskim poglądzie o całkowitym zepsuciu natury i bezużyteczności uczynków dla wiary.

 

Opinia ta prowadziła zresztą do ogołocenia etyki z elementów religijnych i uczynienia z niej jedynie zbioru świeckich zasad narzucanych przez państwo. Towarzyszyło temu przekonanie o tym, że polityka, jako twór doczesny grzesznej natury ludzkiej, nie musi kierować się względami moralnymi. Podmiotowość jednostki i wolność zostały ostatecznie unicestwione.

 

Jednocześnie zatarła się granica między tym, co publiczne i tym co prywatne. Henryk VIII ogłosił się „najwyższą głową Kościoła angielskiego” (ang. Supreme Head of the Church of England). Zrobił to po tym, jak papież odmówił udzielenia mu rozwodu. Król kierując się osobistymi względami, zagarnął dla siebie Kościół w Anglii, a jego majątek traktował jako swój własny. Od tej pory stanowił niepodzielnie prawo w swoim kraju, decydując osobiście także o kształcie kultu.

 

Henryk VIII w praktyce podważył monogamię. Dotyczy to zresztą wszystkich krajów protestanckich, ze względu na to, że odrzucając sakramentalność małżeństwa, zanegowano jego nierozerwalność. Luter opowiadając się za drugim małżeństwem Filipa, Landgrafa Hesji, zaakceptował bigamię. Było to podważenie samych fundamentów rodziny, która z biegiem czasu traciła coraz bardziej swoją niezależność na rzecz kompetencji państwa.

 

Potężnym ciosem dla podmiotowości jednostek, wolności i rodziny był również zamach na własność prywatną. Reformacja wiązała się z wielką grabieżą dóbr kościelnych, a także dóbr katolików, o których przeznaczeniu arbitralnie decydowali władcy. Taki akt musiał utrwalić przekonanie, że własność prywatną państwo zawsze może odebrać w imię „słusznych celów”, a więc jest ona czymś bardzo niestałym.

 

Reformatorzy nie odrzucili znaczenia narodowości, które zastali, ale wypaczyli je w stronę źle pojętego nacjonalizmu. Stąd pojawiła się tendencja do tworzenia kościołów narodowych, koncentrowania się na własnych egoistycznych interesach i tworzeniu silnych państw absolutystycznych. Wiązało się to z rasizmem i wytworzeniem podwójnej etyki: w stosunku do swoich i w stosunku do obcych. Zaowocowało to prześladowaniem – katolików w krajach protestanckich, Samów przez Szwedów, Indian i Murzynów przez Amerykanów, Murzynów przez holenderskich Burów w RPA itd.

 

Pojawienie się protestantyzmu wiązało się także z kompletnym upadkiem świadomości historycznej. Kościół katolicki zawsze wielką wagę przykładał do znaczenia historii. Bóg objawił się bowiem właśnie w ludzkich dziejach, najpierw w historii pierwszego narodu wybranego – Izraela, a następnie drugiego – społeczności Kościoła. Katolicy byli wychowywani w wielkim szacunku dla przeszłości, uznając, że historia jest nauczycielką życia (Historia magistra vitae). Doceniali nie tylko znaczenie kronik, ale także wolnego czasu jako jednego z najwyższych dóbr, o które trzeba zabiegać i którym trzeba właściwie gospodarować. To podejście do czasu umożliwiało prawdziwy postęp.

 

Zwolennicy reformacji odmówili Kościołowi katolickiemu wszelkich zasług, przypisując mu wręcz wszystkie zbrodnie. Takie tendencyjne podejście nie pozwalało im na uprawianie historii jako bezstronnego opisu faktów. Tym co spowodowało ostatecznie, że mentalność społeczeństw protestanckich stała się całkowicie ahistoryczna, było nawiązywanie do utopijnej wizji Kościoła pierwotnego i pomijanie zupełnie kilkunastu wieków, które upłynęły w międzyczasie.

 

Katolik broniąc swojej wiary, wskazuje na ciągłość Kościoła katolickiego, wywodzi jego pochodzenie od samego Chrystusa i wskazuje na św. Piotra jako pierwszego papieża. Może także powoływać się na ojców i doktorów Kościoła, sobory powszechne, postacie świętych. Jest mu tym łatwiej, że obok Pisma Świętego fundamentem wiary jest dla niego Tradycja apostolska, która świadczy o tym, że Duch Święty prowadzi swój Kościół przez różne czasy i miejsca. Analiza dziejów jest odkrywaniem woli Bożej i wsłuchiwaniem się w głos Pana.

 

Protestant traktuje historię jako problem świadczący przeciwko niemu, dlatego ją bagatelizuje, a nawet neguje. Reformacja pojawiła się bowiem dopiero w XVI w. To, co było wcześniej może świadczyć za nią tylko o tyle, o ile było jakimś powodem zgorszenia, który uzasadniałby wystąpienie Marcina Lutra. W mentalności protestanckiej wytworzono więc niezwykle uproszczony i tendencyjny obraz dziejów, w których zaistniał prawdziwy Kościół pierwotny, następnie nastąpiły wieki ciemne (kiedy to księża odeszli od nauki objawionej), aby mogło pojawić się znowu prawdziwe chrześcijaństwo.

 

Rzecz w tym, że nie sposób znaleźć zbyt wielu powiązań i podobieństw między historycznym Kościołem I, II i III wieku, a protestanckimi bardzo licznymi wspólnotami współczesnymi. Nie podejmuje się więc nawet zbyt wielu poważnych prób, żeby to czynić, odwołując się najwyżej do spreparowanej wizji Kościoła starożytnego. Kard. John Newmann, nawrócony z anglikanizmu, uważał, że szczątkowa mentalność historyczna pozostała jedynie w anglikanizmie, w którym próbuje się na podstawie starożytnych pism i zwyczajów, pokazać objawiony charakter tej religii. Kardynał pisał o tym jednak w XIX w. Obecnie wydaje się że trend ten został porzucony[2].

 

Zresztą sam Luter do tego zniechęcał, stawiając w centrum zasadę: „Tylko Pismo” (sola Scriptura). Była ona nie tyle, albo nie tylko, wyrazem dowartościowania Biblii, jak chcą jej zwolennicy, co odrzuceniem Tradycji, a wraz z nią wielowiekowej historii chrześcijaństwa w ogóle (wraz z jej bogatym dziedzictwem, które znalazło swój wyraz w konkretnych formach – pobożności; dziełach z zakresu duchowości; dogmatów, które powstawały wraz z rozwojem rozumienia nauki chrześcijańskiej itd.).

 

Interpretacja Pisma została przy tym zabrana Kościołowi i oddana jednostkom, co owocowało jej ahistorycznym odczytaniem. Zjawisku temu sprzyjała wybiórcza i tendencyjna lektura, często zbyt dosłowna. Ahistoryczność w podejściu do Biblii przejawiała się także w protestanckich próbach odtworzenia w nowożytnych państwach urzędów właściwych dla starożytnego Izraela, bez oglądania się na okoliczności, w jakich powstawały (jak choćby w purytańskiej Anglii Cromwella czy luterańskiej Szwecji, gdzie obok prawa rzymskiego obowiązywało prawo starotestamentalne).

 

Współcześni luteranie obchodząc 500-lecie reformacji w 2017 r., próbowali wypełnić pewien brak, pokazując, że mają choćby namiastkę historii. I tutaj jednak ich „wspominanie” wydarzeń sprzed wieków nie jest wiernym odtwarzaniem faktów, ale powtarzaniem tych samych sloganów o opresyjnym i skorumpowanym Kościele oraz o heroicznym reformatorze Marcinie Lutrze. Obchody te nie służyły odkryciu prawdy historycznej, nauczeniu się czegoś na podstawie doświadczenia, a jedynie antykatolickiej propagandzie idealizującej siebie i swoich przodków.

 

Najbardziej rozpowszechnioną obecnie wersją protestantyzmu jest Ruch Zielonoświątkowy, który liczy ledwo 100 lat. Biorąc pod uwagę, że jest on niezwykle podzielony i nowe wspólnoty powstają w szybkim tempie, można założyć, że większość z nich liczy najwyżej kilkanaście lat. Tak krótki czas eliminuje całkowicie spojrzenie historyczne. Protestanci zresztą, szczególnie od XIX w. i okresu tzw. Wielkiego Przebudzenia, które wówczas nastąpiło, nie patrzą raczej wstecz, ale przed siebie. Od 200 lat narasta, widoczne także wśród zielonoświątkowców, przekonanie o tym, że historia się już skończyła i żyjemy na końcu czasów.

 

Praktyczne odrzucenie historii stanowi wielki regres cywilizacyjny i wiąże się z niemożnością zrozumienia siebie, chrześcijaństwa i Objawienia. Wraz z innymi zjawiskami dowodzi odrzucenia cywilizacji łacińskiej przez protestantów i zastąpienia jej cywilizacją bizantyjską, której często towarzyszą silne wpływy cywilizacja żydowskiej. W obu tych cywilizacjach istnieje podwójna etyka (odrębna dla „swoich” i „obcych”), brak historycyzmu, zbytni nacisk na państwo jako formę organizacji społecznej, wyprowadzanie etyki z prawa. Wpływ cywilizacji żydowskiej widać ponadto w podważaniu monogamii, sakralizacji państwa (w protestantyzmie podejmowano próby utworzenia teokracji. Pierwszą próbę podjął Kalwin w Genewie, następną Jan z Lejdy w Münster, kolejną Ojcowie Pielgrzymi w Nowej Anglii), tworzeniu etyk sytuacyjnych, stawianiu wartości materialnych nad duchowymi.

 

[1] Maciej Giertych, Wojna cywilizacji w Europie, s. 18 (przypis). Tekst ten jest tłumaczeniem z angielskiego książki „Cyvilisations at War in Europe”, rozprowadzonej przez autora M. Giertycha w Parlamencie Europejskim w dniu 13 lutego 2007 r. Jest to praca przybliżająca idee Feliksa Konecznego. Wywołała wielkie oburzenie i głosy sprzeciwu. Źródło: http://opoka.giertych.pl/ksiazka2_POL.pdf.

[2] Zob. J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, tł. J. W. Zielińska, Warszawa 1957.

Źródło: Michał Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną