4 listopada 1794. Tego dnia warszawska Praga spłynęła krwią
Dziś mija kolejna rocznica jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Warszawy. Rzeź mieszkańców Pragi dokonana przez rosyjskie wojska zapisała się krwawą kartą w dziejach stolicy, przesądzając jednocześnie o upadku powstania kościuszkowskiego.
Insurekcja kościuszkowska, która wybuchła w marcu 1974 r., była narodowym zrywem przeciw Rosji, a następnie Prusom. Po początkowych sukcesach powstańców szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść wojsk zaborców. Początkiem końca powstania była bitwa pod Maciejowicami 10 października 1794 r., w której wojska gen. Tadeusza Kościuszki poniosły klęskę, a on sam trafił do niewoli.
Uwięzienie naczelnika powstania pogłębiło tylko spadek nastrojów i utratę wiary w zwycięstwo. Po klęsce pod Maciejowicami ostatnim punktem oporu stała się Warszawa, stanowiąca nie tylko główny ośrodek administracyjny i gospodarczy kraju, ale również ważny punkt strategiczny.
Podczas narad polskich dowódców dyskutowano, jaką strategię przyjąć wobec posuwającej się naprzód armii rosyjskiej dowodzonej przez gen. Aleksandra Suworowa. Nowy naczelnik powstania Tomasz Wawrzecki był zwolennikiem oddania Pragi bez walki i obrony się na linii Wisły. Przybyły z udanej wyprawy do Wielkopolski gen. Jan Henryk Dąbrowski proponował, by w ogóle porzucić Warszawę i przenieść się za Bzurę, na obszar zaboru pruskiego, i tam przeczekać zimę.
Ostatecznie przeważyła koncepcja obrony miasta. Naczelne dowództwo powierzono Józefowi Zajączkowi. Wydano rozkazy przygotowania stolicy, rozpoczęto prace fortyfikacyjne, gromadzenie żywności oraz zbieranie ludzi pod broń. Do walki przystąpili żołnierze armii litewskiej oraz ci, którzy ocaleli spod Maciejowic, a także milicja miejska. Łącznie siły obrońców - wojska i uzbrojonych mieszczan - nie przekraczały 20 tys. Ponadto była to armia słabo wyszkolona i zaopatrzona.
Siły nacierające pod dowództwem Aleksandra Suworowa liczyły ok. 23 tys. żołnierzy i setkę armat. Rosjanie przybyli pod Pragę 2 listopada i przystąpili do działań pozorujących przygotowanie do oblężenia. Następnego dnia stolica została ostrzelana przez artylerię. Był to zabieg mający na celu uśpienie czujności obrońców przez stworzenie wrażenia, że wróg przygotowuje się do długotrwałego oblężenia, czego spodziewało się polskie dowództwo.
Rosjanie zajęli pozycje o godzinie 3 nad ranem 4 listopada 1794 r., a już o 5 rozpoczęli szturm. Polacy bronili się na trzech odcinkach: centralnym pod dowództwem gen. Józefa Zajączka, południowym – Władysława Jabłonowskiego i północnym – Jakuba Jasińskiego, który poległ. Po krótkotrwałej, zaciętej walce Rosjanie przerwali umocnienia i rozpoczęli marsz w kierunku mostu wiodącego do Warszawy.
Część polskiej armii zaczęła odwrót na lewą stronę Wisły, uszkadzając za sobą jedyny most. Po przełamaniu oporu obrońców Rosjanie dokonali masakry jeńców, rannych i ludności cywilnej Pragi. Ofiary ginęły od ciosów bagnetów, siekier i szabel. Część została wrzucona do ognia lub poćwiartowana. W wyniku kilkugodzinnej fali mordów życie straciło od 15 do 25 tys. osób - mężczyzn, kobiet i dzieci. Tak opisał to wydarzenie historyk Henryk Mościcki:
„Oderwane od piersi matek niemowlęta brano na spisy, by nie urosły do zemsty; zakonnice, zamknięte w klasztorze Bernardynek, zgwałcono i zarżnięto; dziewiętnastu Bernardynów i siedmiu starców kalek, rezydujących w klasztorze, poniosło śmierć męczeńską. Z domów wywlekano nieszczęsnych, by wśród pijackiej uciechy wymyślną zadać im śmierć. Niebawem place zasłane były ohydnie zsiekanymi trupami, bez odzieży, w jednej przerażającej masie wtłoczonych w błoto, bezkształtnych, a jednak drgających jeszcze niekiedy spazmami życia gromad i zwalisk. Spośród kul świstu i huku pękających bomb wydobywały się jęki i wołania, co przerażały serca i sięgały aż do nieba. Obok ciał ludzkich piętrzyły się stosy bezładnie porzuconych sprzętów, krwawiły się pokaleczone trupy koni, psów, kotów, nierogacizny, gdyż rozjuszone widokiem krwi żołdactwo nie przepuszczało nawet zwierzętom. Zapalona od kul i kozackich żagwi Praga stanęła w płomieniach i dymie, dachy zawalały się z trzaskiem wśród przeraźliwego wycia zdobywców”.
Doniesienia o rzezi całkowicie złamały ducha oporu. Zakończona klęską obrona stolicy położyła kres powstaniu i była ostatnią bitwą stoczoną przez wojsko Rzeczypospolitej Obojga Narodów. 16 listopada 1794 r., w Radoszycach, nastąpiła ostateczna kapitulacja insurekcji. Niecały rok później Rosja, Prusy i Austria dokonały ostatniego, III rozbioru Polski.
Źródło: prawy.pl