Wątpliwości z siecią 5G

Szybkość, nowoczesność i możliwości pod takimi hasłami wprowadza się technologie piątej generacji. Nikt jednak nie podejmuje fundamentalnego pytania, czy aby na pewno jej potrzebujemy?
Część tych elementów wskazuje sens inwestowania w nową technologię, ale kluczowe znaczenie w 5G kryje się w innym miejscu. Zakłada ona, że całe społeczeństwo ulegnie usieciowieniu. Oznacza to nic innego, że będą bez przerwy podłączenia ze swoimi urządzeniami tworzącymi tak zwany Internet Rzeczy. Wedle zapowiedzi 5G pojawi się w części miast już w 2020 roku. Oznacza to stworzenie infrastruktury zdolnej do odbierania danych od miliona urządzeń na kilometr kwadratowy, nawet przy prędkości przemieszczania się użytkownika pół tysiąca kilometrów na godzinę (na przykład pociągów).
Wątpliwości budzi fakt, że 5G wymaga zwiększenia natężenia pola elektromagnetycznego wokół człowieka. Profesor Kondar Rydzyński w raporcie „Oddziaływanie elektromagnetycznych fal milimetrowych na zdrowie pracowników projektowanych sieci 5G i populacji generalnej” zaleca ostrożność w myśl reguły ALARA (ograniczania do minimum dostarczanej dawki). W grudniu 2019 dla 5G podniesiono w Polsce normy pól elektromagnetycznych nawet stukrotnie, co uczyniło je zgodnymi z wytycznymi ICNIRP i WHO. Wszystko dla umożliwieniu kontaktu między maszynami. Zdaniem profesora Kazimierza Krzysztofka z prywatnego uniwersytetu SWPS z Warszawy, że większe znaczenie 5G ma dla korporacji.
Pęd za tym, co doskonalsze wymusza zmiany i zachęca do inwestycji, ale wymaga również spotkania z faktami. Na łamach International Journal of Modern Trends in Engineering and Research inżynier Lopa Vora przybliżył, czym się różnią poszczególne generacje. 5G oznacza trend w ramach sieci z dostępem mobilnym, czyli w ruchu. Niektórzy, jak doktor Grzegorz Osiński uważają, że wręcz one stanowią przyszłość i inwestowanie w światłowody jest stratą pieniędzy. Poszczególne generacje to nic innego, jak specyfikacje jakie idą za połączeniami. Za pierwszą uznaje się wykorzystanie linii telefonicznych do przesyłania głosu, co w praktyce oznacza rozwiązania wynalazcy Grahama Bella. Druga generacja oznacza przejście do połączenia cyfrowe i wprowadzenie przesyłania wiadomości tekstowych. Od trzeciej generacji (3G) rozpoczyna się przesyłanie multimediów. Rośnie również prędkość transmisji i ona właściwie stanowi trzon dzisiejszej telefonii komórkowej. Dzięki niej istnieje możliwość wysyłania tekstu poszerzonego o grafiki (MMS, EMS).
Już przy tym zestawieniu pojawia się pewna niekonsekwencja i niedoinformowanie. Telefon Alexandra Grahama Bella łączy się z patentem z 1876 roku. Tym samy rodzi się tutaj pewien cenzus czasowy. Tylko taki podział nie ma wbrew pozorom sensu. Polski odkrywca i wynalazca rok później opatentował telektroskop. Wyprzedzał on rozwiązania jakie zaproponowali inni o dekady. Umożliwiał bowiem przesyłanie obrazu i dźwięku. Na tym nie koniec, bo transmisja zakładała przesyłanie informacji o kolorach. Oznacza to, że Polak opracował technologię jaka weszła do powszechnego użycia w latach szęśćdziesiątych dwudziestego wieku. Sam Szczepanik przed Kodakiem opracował kliszę barwną oraz szereg wynalazków. Ukazał, że Polska wbrew pozorom miała wiele do powiedzenia odnośnie nowoczesnej myśli technicznej.
Tym samym telektroskop poprzedza technologię jaka została uruchomiona w ramach GSM w 2000 roku. Wyprzedziła tym samym o wiek mówienie o generacjach urządzeń. Jako taka 1G pojawiła się oficjalnie w 1982 roku, a początkiem lat dziewięćdziesiątych dojrzała. Opierała się o Zaawansowany System Telefonii Komórkowej. W praktyce oznaczała porozumiewanie się w ramach jednego kraju, a osiągane transmisję sięgały około dwóch tysięcznych megabita. Słaba jakość połączeń, problemy z bezpieczeństwem zaowocowały powstaniem już w późnych latach osiemdziesiątych 2G. Ponad trzydziestokrotnie zwiększyła się prędkość, polepszyła jakość komunikacji i pojawiły się już MMS oraz wiadomości tekstowe. W ramach tak zwanego 2.5G narodziła się dopiero zdolność korzystanie z sieci. Kolejnym krokiem w ewolucji była 3G i osiągniecie transmisji na poziomie dwóch megabitów. Za tym poszła też możliwość wprowadzenia transmisji video. W Europie ta generacja znana była jako UMTS. Kolejna generacja 4G oznaczała wzrost prędkości pobieranie danych z prędkością stu megabitów, wprowadzenia WiFi (połączeń bezprzewodowych), a także skomplikowania urządzeń. W ramach 4G wyróżnia się LTE, HDTV i DVB.
Po 2010 rozpoczęły się próby wprowadzenia ostatniej, piątej generacji. Zasadniczo wyróżnia się większym naciskiem na WWWW (bezprzewodowy dostęp do Internetu), multimedialność (np. oglądanie telewizji), poprawę prędkości transmisji, poprawę jakości obrazu i dźwięku. Wyróżnia się lepszym zasięgiem, mniejszymi opóźnieniami w przesyłaniu danych zmniejszonymi z pięćdziesięciu milisekund do jednej milisekundy i transmisjami do dwudziestu tysięcy megabitów (teoretyczny limit dla 4G).
Tym samym wbrew pozorom 5G nie jest koniecznością i nie daje przeskoku na miarę pierwszych generacji. Wyjątek stanowią tylko osoby gotowe bez ustanku do transmitowania o sobie informacji (na przykład z tak zwanych inteligentnych zegarków, czy elektroniki ubieralnej).
Jacek Skrzypacz
Źródło: Jacek Skrzypacz