Leszek Żebrowski o nierozliczonej bestialskiej zbrodni w Koniuchach 29 stycznia 1944 r.

0
0
0
/

Leszek Żebrowski opisał bestialską zbrodnię w Koniuchach 29 stycznia 1944 r., która nigdy nie została rozliczona.

Żebrowski zauważył:

Sprawcy nigdy nie zostali ukarani, byli pod ścisłą ochroną, choć przechwalali się swym "dziełem" jako wspaniałą akcją partyzancką. Podawali, że było nawet 300 ofiar! To napisał Chaim Lazar:
"Sygnał dano tuż przed wschodem słońca. W ciągu kilku minut okrążono wieś z trzech stron. Z czwartej strony była rzeka, a jedyny most był w rękach partyzantów. Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci palili domy, stajnie, magazyny, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie. […] Słychać było huk eksplozji z wielu domów. […] Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt.”
Abraham Zeleznikow (członek tzw. Brygady Litewskiej) napisał, że akcja miała charakter odwetowy, albowiem mieszkańcy wsi jakoby napadali na sowieckich partyzantów. Przy okazji podał drastyczne szczegóły, jak ginęli mieszkańcy Koniuchów: „Wszystkich mieliśmy wybić. Zabroniono nam zabierać czegokolwiek z wioski. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. A jeden z moich kolegów, znajomych, partyzant, wziął kobietę, położył jej głowę na kamień, i zabił ją kamieniem”.
Potwierdził to inny żydowski „bojec” - Pol Bagriansky, w swej wstrząsającej relacji: „Gdy dotarłem do swego oddziału zobaczyłem jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety w średnim wieku na dużym kamieniu i uderzał ją innym kamieniem. Za każdym walnięciem krzyczał: to za moją zamordowaną matkę, a to za mego zabitego ojca, a to za mego uśmierconego brata, itd. Był to młody człowiek w wieku około 22 lat i byłem z nim przez cały czas w podziemiu. Był przyjacielskim i cichym człowiekiem. Nigdy nie spodziewałem się po nim, że zrobi coś takiego”.
To przecież powinna być zemsta na Niemcach, którzy zabili temu młodzieńcowi ojca i brata. Nawet wojenne wypaczenia charakterów nie mogą usprawiedliwiać zbrodniczych czynów w stosunku do niewinnych ofiar a już tym bardziej, jak można się tym po latach chwalić?

Dodał też:
Najbardziej przerażająca i makabryczna była jednak zabawa, jaką żydowscy partyzanci urządzili sobie w spacyfikowanej wsi. Posłużyły im do niej ciała zamordowanych kobiet i mężczyzn:
"Gdy dotarłem do oddziału, aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. […] Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn. Wszyscy partyzanci z tego oddziału brali udział w tej okrutnej zabawie śmiejąc się w dzikim szaleństwie. Najpierw przestraszyłem się tym przedstawieniem, ale potem zaczęło mnie ono w chory sposób interesować. Stałem tak zafascynowany przez kilka minut, gdy dowódca oddziału podszedł do mnie i zapytał, czy nie chciałbym przyłączyć się do tych eksperymentów. Dopiero wtedy przypomniałem sobie, dlaczego przybyłem tam i powiedziałem mu, że jego ludzie muszą się bezzwłocznie przemieścić na nową pozycję. Im się nie spieszyło i dopiero jak trupy przestały reagować na kule, przemieścili się na nową pozycję. [...]
Wioska Koniuchy stała się tylko wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę. Dowódca zebrał wszystkie oddziały, podziękował im za ich dobrze spełnione zadanie, oraz rozkazał przygotować się do powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. [...]

Zauważył też:
Dotarliśmy do bazy późno w nocy. Byłem zmęczony i zmordowany a więc zasnąłem od razu, tak jak większość z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie a najbardziej picie”.
Wszystkie dostępne źródła: polskie, żydowskie, sowieckie, litewskie i niemieckie jednoznacznie potwierdzają, że w Koniuchach popełniono zbrodnię na bezbronnej, polskiej ludności cywilnej. W mordzie wzięło udział nie tylko ok. 50 żydowskich partyzantów z tzw. „Brygady Wileńskiej” („Litewskiej”), ale też wielu żydowskich członków „Brygady Kowieńskiej”, a sprawcy – pomimo że byli częścią partyzantki sowieckiej – uważali się przede wszystkim za partyzantów żydowskich. Dowódcą żydowskich oddziałów w Puszczy Rudnickiej był Abba Kovner (Kowner). Obecnie jest on uważany za jednego z największych bohaterów żydowskiego ruchu oporu. W 1997 r. otrzymał w United States Holocaust Memorial Museum „Medal of Resistance”.

Na końcu podsumował:
Polska Ludowa w niezwykły sposób doceniła Henocha Zimana vel Genrikasa Zimanasa (jednego z dowódców partyzantki w Puszczy Rudnickiej) – Orderem Wojennym Virtuti Militari. Nikt go do dziś (nawet pośmiertnie) tego zaszczytu nie pozbawił. Dlaczego?

Źródło: Facebook

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną