Konieczne upamiętnienia polskiego zwycięstwa i martyrologii

0
0
0
Alegoria zwycięstwa w 1920 roku; Warszawo naprzód, obraz Zdzisława Jasińskiego
Alegoria zwycięstwa w 1920 roku; Warszawo naprzód, obraz Zdzisława Jasińskiego / wikimedia.org

Polska jest jedynym krajem, który chyba wstydzi się swojego zwycięstwa. A w naszej tzw. nowożytnej historii nie mamy ich za dużo. Przeważnie nasze zrywy wolnościowe kończyły się klęskami. Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego do tej pory nie ma pomnika, łuku tryumfalnego poświęconego Bitwie Warszawskiej 1920 roku. W okresie komunizmu to było oczywiste. Baliśmy się normalnie oddychać, aby nie drażnić groźnego niedźwiedzia ze wschodu. Po zdradzie jałtańskiej, gdy obce zachodnie mocarstwa decydowały bez nas o naszych losach znaleźliśmy się pod ścisłymi wpływami Rosji sowieckiej, która wyjątkowo histerycznie reagowała na jakąkolwiek wzmiankę o cudzie nad Wisłą. Świętowanie wówczas tej daty było niemożliwe. Musieliśmy uczyć się kłamliwej historii o dobrej i sprawiedliwej ręce naszego wschodniego mocarstwa, które na tacy podało nam niepodległość po zwycięskiej rewolucji w 1917 roku, której Armia Czerwona wyzwalała nasze tereny i nadała jedyny i właściwy kierunek naszej ojczyźnie przez długie

To prawdy, o których wszyscy wiedzą. Ale dotąd pozostaje zupełnie niewyjaśniona postawa III Rzeczpospolitej, która nadal ogarnięta fobią lęku przed wschodnim sąsiadem nic nie zrobiła, aby uczcić nasze zwycięstwo w 1918 roku. Kilka lat temu Jan Pietrzak wystąpił z inicjatywą budowy łuku tryumfalnego i był bardzo aktywny w swym działaniu. Ścierały się różne koncepcje, gdzie taki pomnik ma stanąć. Najlepszy był pomysł, aby łuk spinał sobą oba brzegi Wisły. Było by to najbardziej widowiskowe, spektakularne rozwiązanie.  Ale kolejne lata mijały, a propozycja nie nabrała żadnych rumieńców. Gdzieś ugrzężła we wzajemnych oskarżeniach, kłótniach.

 

Władze stolicy nigdy nie były zainteresowane łukiem tryumfalnym. Poprzednia wieloletnia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz bała się usunąć z ulic miasta pomniki ku czci armii radzieckiej. Przypomnijmy sobie batalię o „braci śpiących”. Dopiero remont placu pozwolił nam się pozbyć tego haniebnego monumentu. Władze miasta tłumaczyły, że „bracia śpiący” tylko na czas remontu zostali usunięci z tego terenu, a potem w pełnej chwale wrócą na swoje miejsce.  Przy sprzeciwie społeczeństwa to się na szczęście nie udało.  Nie do usunięcia był też pomnik ku czci żołnierzy radzieckich w parku skaryszewskim.  Nazwy ulic w stolicy nadal miały za patronów komunistycznych aparatczyków.

 

Pod tym względem Rafał Trzaskowski reprezentuje taką samą linię, jak jego poprzedniczka. Fiaskiem zakończyła się batalia o zmianę nazwy ulic, gdzie Aleja Armii Ludowej nie mogła być zastąpiona ulicą Lecha Kaczyńskiego. Widocznie obecne władze Warszawy  nadal nie mogą się pozbyć lęku przed reakcją Putina.  I dlatego do tej pory nie mamy żadnego świadectwa glorii zwycięstwa nad bolszewikami. Szybkim krokiem zbliża się setna rocznica tego wydarzenia. Łuk ma stanąć na Placu na Rozdrożu. Ale zwykli warszawiacy nadal nie wiedzą nic więcej o tym przedsięwzięciu.  Wygląda to tak, jak byśmy się wstydzili  rozgromienia bolszewików, nie doceniali faktu tego zwycięstwa. Bitwa Warszawska nie tylko uchroniła polską niepodległość, ale także postawiła tamę przed dalszym pochodem bolszewików na zachód. Sprawiła, że komunizm nie opanował Niemiec, Francji i dalszych krajów Europy. Można śmiało powiedzieć, że Bitwa Warszawska zmieniła losy świata.

 

Czekamy z niecierpliwością i z zaciekawieniem na finał budowy łuku tryumfalnego.

 

Ale budowa pomnika ku czci zwycięstwa nad bolszewikami, to nie jedyne zaniedbanie władz polskich. Słusznie zwrócił uwagę Jacek Karnowski, że stolica potrzebuje pomnika ofiar II wojny światowej. W tej straszliwej hekatombie zginęło 6mln Polaków: zamęczonych torturami, spalonych w krematoriach, rozstrzelanych w egzekucjach, wywiezionych do obozów zagłady, do łagrów, oddało życie walcząc na niemal wszystkich frontach  czy to na ziemiach europejskich, czy na innych kontynentach świata.  Postawienie takiego pomnika ma szczególny wymiar w czasach, gdy zakłamuje się historię, gdzie ciągle spotykamy się ze stwierdzeniami  „polskie obozy zagłady”. Gdy Putin stara się nas obarczyć za współwinę w wybuchu II wojny światowej. Musimy światu dać świadectwa prawdziwej historii. Niech przyczyni się do tego pomnik ofiar tej tragedii, postawiony w samym centrum Warszawy, odpowiednio zaprojektowany, aby dał obraz prawdziwej martyrologii Polaków.  Jesteśmy to winni 6 mln ofiar. Świat powinien wiedzieć, że ojczyzna o nich nie zapomniała.

 

Źródło: Iwona Galińska

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną