Baba z domu, dzieci na śmieci

Może i nie jestem fanką ministra od prawa, ale już dwukrotnie musiałam mu przyklasnąć. Po raz pierwszy, kiedy na początku ministrowania wprowadził zakaz odbierania dzieci z powodu ubóstwa ich rodziny. Kilkanaście lat zajmowałam się jako dziennikarz właśnie problemami opieki społecznej, więc napatrzyłam się co niemiara na powierzchowne i arbitralne traktowanie sprawy przez urzędowe osoby mające czuwać nad potrzebującymi wsparcia. Ileż to razy widziałam bezradność i rozpacz z jednej strony, a nieprzejednanie z drugiej, tej decyzyjnej. Biorąc za wskaźnik wyłącznie swój osąd, wydawali okrutne, rozbijające rodzinę werdykty. Niemal zawsze oni wiedzieli lepiej co dla niej najlepsze. A tym często bywało odrywanie dzieci od rodziców i wrzucanie w państwowy system, czyli do domów dziecka lub, co gorsza, placówek przejściowych. Za każdym razem akt to brutalny.
Pamiętam jedną taką sprawę (pisałam tu o niej przed ok. 2 laty), dziejącą się za sławetnej doby tuskowej. Jej widownią był Gdańsk a poszkodowanymi zwyczajna i w żadnym razie nie patologiczna rodzina z dwójką córek. Na mocy decyzji pani sędzi dzieciaki wyrwano z domu, motywując to tak mętnie, że długo trzeba by rozważać, jaki był prawdziwy cel wyroku. Otóż jednym z zarzutów stał się brak…ciepłej wody, bo mieszkanie należało do tych marnych, słabo wyposażonych, jakich w Polsce tysiące. Może i tak bardzo by to bulwersowało, gdyby nie fakty dodatkowe. Dziewczynki uczyły się dobrze, były zadbane, właściwie odżywiane i dobrze wychowane. Szkoła nie zgłaszała tu żadnych uwag. I właśnie owa szkoła stała się widownią horroru.
Pewnego dnia wtargnęła tam policja z nakazem zabrania dziewczynek, czym złamano wszelkie normy, m.in. prawo do obecności rodziców. Jedną z nich gonili po podwórku, a gdy wlazła pod ławkę, kurczowo się trzymając i krzycząc ze strachu, wydarli ją stamtąd siłą. Szkoda, że nie było przy tym rozkosznej sędzi, niechybnie zadowolonej ze swego „poczucia sprawiedliwości”. Akcji przyglądali się natomiast inni uczniowie. Dzieci umieszczono w specjalnym ośrodku i dopiero po wielu miesiącach, m.in. na skutek interwencji mediów, łaskawie je rodzinie oddano. Ale to już nie były te same dzieci. Brutalność ludzi z tzw. opieki, sędzi i policji na zawsze skaziła je traumą. Ówczesny peowski minister sprawiedliwości dziś zażarcie pouczający innych, tego wszystkiego jakoś nie zauważył. Nie zauważyli też zwierzchnicy pani od wyroków, nieustannie miotający frazesami o rzekomym ich prześladowaniu.
Teraz, szkoda że tak późno, przyszła pora na podobną sprawę. Minister Ziobro zgłosił projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, której faktycznym celem jest regulacja prawna w sytuacji kiedy rodzina - przeważnie żona i dzieci - cierpi przez domowego „kata”. W większości przypadków to ofiary muszą opuszczać dom, szukając ucieczki przed przemocą. Takich spraw jest mnóstwo, wystarczy się rozejrzeć. Sama znam kilka.
Beata także musiała uciekać, i teraz tuła się z trójką dziećmi po kątach, bo pan mąż był coraz groźniejszy. Haruje ciężko na dwóch etatach, by móc opłacić wynajmowane lokum, jedzenie, ubrania i szkołę. Skrajnie wyczerpana, z płaczem radości przyjęła 500 +, które nieco ulżyło jej doli. Nadal mieszka u obcych, zaś pan małżonek panoszy się w ich wspólnym kiedyś lokalu.
Identyczną sytuację ma Joasia, matka dwóch małych dziewczynek. Mąż, osobnik zabawowy, nie lubiący pracować, ciężar utrzymania rodziny zrzucił na barki żony. Gdy protestowała, bił i groził, że wywali je z mieszkania, które było jego własnością. Uciekła. Gnieżdżą się teraz we trójkę w małym wynajętym lokaliku. I ona, jak Beata, haruje nad siły, dorabiając w weekend sprzątaniem. Musi dzieci utrzymać a za wynajem płacić. W tym czasie były już mąż mieszkanie sprzedał a pieniądze przepuścił. (Te dwa przykłady polecam wielce wygadanej na temat 500+ pani prof. Środzie i jej podobnym).
Często słyszę, że o takich sytuacjach mówi się „polska norma”. Czyli zawsze muszą uciekać żona i dzieci. Mam wrażenie, że społeczeństwo jakby się z tym już pogodziło. Czy ustawa to zmieni? Wszak zakłada, że to „kat” powinien być niezwłocznie z domu eksmitowany. Przy całej niewierze w naszą tzw. sprawiedliwość chcę ufać, że nowe prawo tę sprawiedliwość przyniesie. Chyba, że natknie się na sędziów takich jak ta gdańska…
Zuzanna Śliwa
Źródło: Zuzanna Śliwa