Gandalf w rodzinie
Wraz z powolnym umieraniem książki rozpoczęło się powolne umieranie myślenia symbolicznego Czytelnika. Niektórzy twierdzą, że domeną zła – również eksponowanego w literaturze – jest zbytnio dosłowność, a dobro -jako schematyczne i „przewidywalne” budzi coraz mniej emocji.
”Władca Pierścieni” żyje ostatnio krótko i miewa się na tyle dobrze, na ile wskrzesi go kolejna ekranizacja.
Zalew prymitywnej literatury aspirującej do miana „dla dzieci i młodzieży” sprawia, że ta szlachetna topi się bez możliwości wołania o ratunek. A my przybądźmy jej z odsieczą przy wieczornej wspólnie rodzinnej lekturze na głos, na wzór dawnego wspólnego muzykowania – tak żywego w tradycji XIX-wiecznego domu polskiego! Poczytajmy na głos w gronie dzieci i dorosłych dzieła Johna Ronalda Reuela Tolkiena, będące jednym z najlepszych narzędzi ewangelizacji!
Przyjrzymy się jeszcze raz postaci Gandalfa Szarego, który ginie po pokonaniu zła wcielonego i powraca jako Gandalf Biały. Niektórzy Czytelnicy widzą w tej historii literackie nawiązanie do Zmartwychwstania Chrystusa. Niektórzy zaś – że wędrówka na Górę Przeznaczenia przypomina Chrystusową wędrówki na Golgotę. Może warto zdać wyobrazić sobie, czy byłoby dla nas miejsce w Drużynie Pierścienia?
Polska rodzina rozpada się – i nie jest to kwestia dowodów w postaci smutnych statystyk. Polska rodzina nie potrafi spędzić ze sobą czasu „ w dawnym, dobrym stylu”. Razem przy lekturze dzieła, które powinno towarzyszyć dalszym rozmowom i tzw. „wspólnemu przebywaniu”. Straszliwy pierścień, nie dość, że to symbol pożądania, złowrogiej siły w lekkomyślnych rękach, ale tkwi w pamięci na długo. Wprawdzie Tolkien bronił się przed usilnym przypisywaniom aluzji politycznych czy dotyczących prawdziwego momentu dziejowego, ale wyobraźnia Czytelników wyzwoliła w lekturze jego dzieł porównanie historii pierścienia do metafory skutków broni jądrowej, a nawet –ostatnio do skutków przyzwolenia na wpuszczanie „uchodźców” do kolejnych krajów Europy. Pod pretekstem miłosierdzia, które – jak dowodzą tego fakty – jest miłosierdziem maskującym przyzwoleniem na zło.
Można rozsiewać – niczym chwasty – „dobre”, udawane uczynki, można skazywać lekturę wartościowego dzieła na samotność, można jego głośną, komentowaną lekturę uczynić spoiwem rodziny – w sytuacji, gdy najbliżsi jej członkowie komunikują się ze sobą jedynie lajkowaniem na Facebooku.
Marta Cywińska
Źródło: prawy.pl