Apel do prezydenta o odwołanie Dzięciołowskiego z Narodowej Rady Rozwoju
Zamieszczamy apel do prezydenta o odwołanie Dzięciołowskiego z Narodowej Rady Rozwoju, który wystosowali chadecy.
W związku z docierającymi zaniepokojonymi głosami środowisk kresowych w Polsce, Zarząd Główny Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin zwrócił się do Prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o odwołanie z gremium konsultacyjno-doradczego przy Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej, jakim jest Narodowa Rada Rozwoju, z sekcji Bezpieczeństwo, obronność, polityka zagraniczna, Rafała Dzięciołowskiego. Jak napisali wnioskodawcy, jego wypowiedzi i działania godzą w dobre imię Polaków na Kresach oraz szkodzą wizerunkowi Prezydenta Polski oraz pamięci o ś.p. Prezydencie Lechu Kaczyńskim poprzez sposób, w jaki z udziałem Dzięciołowskiego potraktowano pamięć o ś.p. Prezydencie, gdy za sprawą niskiej rangą delegacji, doszło do wielkiego skandalu dyplomatycznego, jaki miał miejsce przy okazji uroczystego otwarcia ulicy im. śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie. W apelu do Prezydenta napisano także o haniebnych atakach Dzięciołowskiego w mediach polskich i zagranicznych na polskie organizacje i ich liderów na Litwie.
W ocenie wnioskodawców odwołania, odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi Rafał Dzięciołowski i jego nieskrywanie wroga postawa wobec Polaków na Kresach, a szczególnie do patriotycznie nastawionych polskich organizacji i działaczy na Wileńszczyźnie. Opisane działania godzą w żywotne interesy państwa polskiego i jego najwyższych władz, a także Narodu, którego integralną częścią są Polacy na Kresach, w tym patriotyczna polska społeczność na Wileńszczyźnie. Wniosek kończy się apelem do Prezydenta Rzeczpospolitej o odwołanie Rafała Dzięciołowskiego z Narodowej Rady Rozwoju.
O sprawie pisaliśmy kilka dni temu w artykule, który zamieszczamy raz jeszcze w całości:
„Dzięciołowski, kompromitująca wpadka polskiej dyplomacji
Urzędnik kilku centralnych fundacji, rozdzielających publiczne środki finansowe na projekty polonijne, Rafał Dzięciołowski ostatnimi czasy wyjątkowo mocno mąci zarówno w polskiej polityce międzynarodowej, jak też tej wewnątrzkrajowej. Swoimi niegodnymi postępkami cynicznie skłóca środowiska polityczne i szkodzi wizerunkowi Prezydenta RP. Ta bliżej nieznana osoba ma na swoim koncie kilka co najmniej wysoce niestosownych, a wręcz hańbiących „dokonań”. Poniżej przybliżę jeden z bardziej drastycznych tego przykładów.
Rafał Dzięciołowski swego czasu został mianowany społecznym doradcą prezydenta RP Andrzeja Dudy. Jak się jednak okazało, działania tego „doradcy” szkodzą zarówno samemu prezydentowi, wizerunkowi głowy państwa polskiego, jak też kompromitują polską dyplomację w kontaktach międzynarodowych.
Rażącym dowodem tego jest wielki skandal, jaki miał miejsce przy okazji uroczystego otwarcia ulicy im. śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie. Działo się to w listopadzie 2018 roku, w hucznie świętowanym roku 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę i Litwę.
To właśnie Dzięciołowski świadomie wprowadził w błąd najwyższe władze Polski sugerując, że uroczystość w Wilnie będzie niskiej rangi. Jak zauważył jeden z wysokich urzędników w kancelarii prezydenta – to Dzięciołowski wmówił politykom PiS, w tym prezydenturze, że wydarzenie w Wilnie będzie lokalne i mało znaczące. Wobec tego do Wilna pojechał tylko sam Dzięciołowski (sic!). W tej sytuacji władze Polski ograniczyły się jedynie do przesłania listów okolicznościowych. List od Prezydenta Andrzeja Dudy odczytał sam Dzięciołowski, a listy od Premiera Mateusza Morawieckiego oraz Prezesa partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego odczytała ambasador na Litwie U. Doroszewska. Jednak to były jedynie listy.
Tymczasem jak się okazało w Wilnie było całkowicie odwrotnie, niż to cynicznie i z premedytacją zapowiadał Dzięciołowski. Odbyła się duża, poważna uroczystość na najwyższym szczeblu państwowym. Dzięciołowski postąpił tak, bo chciał zaszkodzić Polakom na Litwie, którzy przygotowali uhonorowanie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie i na Wileńszczyźnie, bo to z ich inicjatywy, Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin w tak wyjątkowy sposób uhonorowano na Litwie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jednak niejako przy okazji Dzięciołowski brutalnie uderzył w pamięć o Prezydencie Kaczyńskim, a jednocześnie zaszkodził urzędującemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie ze względu na bardzo niską rangę polskiej delegacji. Natomiast na wysokości zadania stanęli Polacy na Litwie, gdyż zadbali o niezwykle godne i należyte uczczenie Prezydenta, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Otóż w otwarciu ulicy zlokalizowanej w prestiżowym miejscu w centrum Wilna, graniczącej z gmachem stołecznego ratusza, uczestniczyli najwyżsi przedstawiciele państwa litewskiego: premier Litwy Saulius Skvernelis, przewodniczący Sejmu Viktoras Pranckietis, ministrowie, parlamentarzyści, mer (prezydent) i wicemer stolicy kraju Wilna, liderzy polskich organizacji politycznych i społecznych na Litwie i wielu innych, również licznie zgromadzeni mieszkańcy Wilna i Wileńszczyzny.
Odsłonięcia tablic z nazwą ulicy Lecha Kaczyńskiego (w językach litewskim i polskim) dokonali: inicjator nadania ulicy imienia śp. Prezydenta Polski przewodniczący AWPL-ZChR, europoseł Waldemar Tomaszewski, premier Litwy Saulius Skvernelis, przewodniczący litewskiego Sejmu Viktoras Pranckietis, mer Wilna Remigijus Šimašius i wicemer z ramienia AWPL-ZChR Edyta Tamošiūnaitė. Podniosłą uroczystość upiększył występ Polskiego Zespołu Artystycznego Pieśni i Tańca „Wilia”.
„Cieszę się, że inicjatorzy wpadli na pomysł w taki oto sposób upamiętnić szanowanego prezydenta. Idąc tą ulicą będziemy mogli wspominać, kim był ten człowiek i ile znaczył dla Litwy i Polski” – podkreślił przewodniczący litewskiego Sejmu Viktoras Pranckietis.
A tymczasem stronę polską reprezentował jedynie – szerzej nieznany Rafał Dzięciołowski w randze zaledwie społecznego doradcy (!!!) Prezydenta Andrzeja Dudy. Taka pseudo delegacja wyjątkowo niskiej rangi na tak podniosłą uroczystość rangi międzynarodowej, którą swoimi przebiegłymi działaniami wymusił sam Dzięciołowski, była dyplomatycznym skandalem i wielkim zgrzytem, stawiającym najwyższe władze Polski w bardzo niekorzystnym świetle. A za to wszystko odpowiada sam Dzięciołowski i jego nieskrywanie wroga postawa wobec polskości na Kresach, a szczególnie do patriotycznie nastawionych polskich organizacji i działaczy na Wileńszczyźnie.
Powyżej opisane, a także wiele innych, działania Dzięciołowskiego wyczerpują wszelkie znamiona godzących w żywotne interesy Polski, państwa polskiego i jego najwyższych władz, a także Narodu – którego integralną częścią są Polacy na Kresach, w tym patriotyczna polska społeczność na Wileńszczyźnie.
Przykładów skandalicznych czynów Rafała Dzięciołowskiego można by przytoczyć znacznie więcej. Jak choćby ten, gdy na łamach lewicowego polskojęzycznego portalu na Litwie ZW w sposób absolutnie haniebny zaatakował Związek Polaków na Litwie, największą 11 tysięczną polską organizację. A w ostatnich dniach na łamach jednego z polskich portali w sposób wyjątkowo obrzydliwy pomówił przewodniczącego Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, posła do Parlamentu Europejskiego Waldemara Tomaszewskiego. Potok ohydnych kłamstw, pomówień i insynuacji, którymi posługuje się Dzięciołowski, stawia go w wyjątkowo niekorzystnym świetle, jako człowieka absolutnie złej wiary, nienawistnie nastawionego do Kresów i polskich działaczy Kresowych, którzy na Wileńszczyźnie oddają siły i serca w obronie polskości, tradycji, języka i Wiary przodków. Jednocześnie jest obrońcą banderowców, na sumieniu których jest 200 tysięcy Polaków.
W mojej opinii skandalem wielkiej wagi jest to, że ktoś taki jak Rafał Dzięciołowski, o tak niechlubnym „dorobku”, postawiony został na eksponowanych stanowiskach w centralnych fundacjach w Polsce, które z definicji powinny wspierać Kresy i Kresowiaków. Przykłady działań Dzięciołowskiego wskazują na coś zupełnie odwrotnego. On z pełną premedytacją wykonuje działania o kłamliwym charakterze oszczerczym, rozbijackim, szkodzącym polskiej racji stanu. To rzecz skandaliczna, że ktoś taki wciąż kieruje fundacjami i zabiera publicznie głos w sprawach Kresowych jako rzekomy specjalista, choć w rzeczywistości jest tych Kresów zajadłym przeciwnikiem. Powinien być natychmiast zdymisjonowany.
Antoni Matulewicz”
Źródło: ngopole.pl