Jerzy Zelnik wystawiony na żer
Mainstream dopadł w końcu znanego i lubianego aktora Jerzego Zelnika. Był zawsze solą w oku dla „salonu”. Bardzo religijny, niewstydzący się swojej wiary, a na dodatek sympatyk PiS. W kampanii prezydenckiej gorąco popierający kandydaturę Andrzeja Dudy. Nie można było znaleźć na niego haka, aby trafił na łamy różnego rodzaju kolorówek czy „gadzinówek”.
Za swoje sympatie polityczne stał się nieobecnym aktorem. Od długiego czasu nie występował w żadnym serialu telewizyjnym. A wiadomo, że takie role dają zarówno duże pieniądze, jak i popularność. Za to jego koledzy z branży biegają od planu filmowego do planu filmowego w takim tempie, iż widzom ich wizerunki miesza się w jakimś przezabawnym kolażu. Tylko ostracyzmem politycznym można tłumaczyć zawodowe ignorowanie Zelnika. Ale to dla mainstreamu za mało. Trzeba dopaść „katola”, patriotę i ośmieszyć go.
A kto się do takiej roli najlepiej nadaje? Niezawodny błazen TVN i Rock Studia Kuba Wojewódzki. Zadzwoni do upatrzonej ofiary, poprowadzi bełkotliwą i idiotyczną rozmowę, potem odpowiednio ją zmanipuluje i jest heca że aż miło.
Do Jerzego Zelnika zadzwonili dziennikarze z programu Wojewódzkiego. Jeden z nich przedstawił się jako wysłannik Kancelarii Prezydenta i zaczął „dowcipnie” dopytywać się, kogo z aktorów wielbicieli PO wysłać na emeryturę.
Okazuje się, że Kancelaria Prezydenta tworzy czarne listy. Gdy PiS dojdzie do władzy, zaczną się znów pukania poranne do drzwi, aresztowania, prześladowania. No cóż, ciągle ta sama narracja, która już nie przekonuje Polaków. Dlatego trzeba przekaz wzmocnić, podeprzeć się znanym nazwiskiem, ubabrać kolejną osobę w bagnie.
Według audycji Wojewódzkiego Zelnik bez oporów podał nazwiska kolegów - przeciwników PiS. Trudno sobie wyobrazić, aby nawet przeciętnie inteligentny człowiek dał się wrobić w taką sytuację, która śmierdzi z daleka. Ale efekt został osiągnięty. „Donosicielstwem” Zelnika żyją portale. Aktorzy wyrażają na nich swoje oburzenie i zohydzenie.
„Szczujnia” ruszyła. To nieważne, że aktor przedstawił w zupełnie innym świetle całą sytuację. Rozmowa miała miejsce dość dawno, bo siedem tygodni temu. Dziennikarz podszywający się pod pracownika Kancelarii Prezydenta prosił o opinię aktora w sprawie ustawy emerytalnej. Zwrócono się do Zelnika o wskazanie aktorów, którzy chcieli by się wypowiedzieć na ten temat. I wówczas padło nazwisko Olgierda Łukaszewicza, który jednak okazał się do takiej sondy za stary. To może Artur Barciś – zastanawiał się aktor.
Tłumaczenie Zelnika jest logiczne. Tylko w takim kontekście podanie tych dwóch nazwisk miałoby sens. Natomiast w fabułę czarnych list wychodzących z Kancelarii Prezydenta nikt zdrowo myślący nie dał by się złapać.
Afera szyta grubymi nićmi. Mało kto w nią uwierzy. Ale jakieś ochłapy błota przylgną. I o to chodzi.. Do wyborów pozostało niewiele czasu. Wszystkie chwyty dozwolone – byle podlej, byle wredniej. Oby tylko cel uświęcił środki. Reszta jest nieważna.
Iwona Galińska
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl