Skandaliczny wyrok za zdemaskowanie niemieckiego neonazisty! Polka pójdzie do aresztu?

0
0
0
/ N. Nitek-Płażyńska

Nie milkną echa po skandalicznym wyroku gdańskiego Sądu Apelacyjnego w sprawie Natalii Nitek-Płażyńskiej. Działaczka PiS poinformowała niedawno, że grozi jej gigantyczna grzywna, a nawet areszt. Jest to efekt sporu z byłym przełożonym z Niemiec, który sam siebie nazywał hitlerowcem i krzyczał, że chce zabić wszystkich Polaków. Sprawą zajęła się Reduta Dobrego Imienia. 

- Odbieramy postanowienie Sądu jako kolejną odsłonę spektaklu kompromitującego wymiar sprawiedliwości. W sprawie złożyliśmy skargę kasacyjną, gdyż Reduta Dobrego Imienia jest uczestnikiem postępowania. Jeśli wyrok kasacyjny będzie korzystny, to wcześniejszych przeprosin Natalii Nitek-Płażyńskiej nie da się już cofnąć, co jest równoznaczne z tym że wyrok Sądu Najwyższego będzie bezprzedmiotowy. Obecnie analizujemy dalsze kroki prawne czytamy w komunikacie RDI. 


- Przypominamy, że zgodnie z wyrokiem Natalia Nitek-Płażyńska ma przeprosić Niemca Hansa G. za to, że nagrywała jego wypowiedzi. Przeproszenie ma być publiczne na dwóch kontach w mediach społecznościowych, przez cały miesiąc, dodatkowo Natalia Nitek-Płażyńska ma zapłacić 10.000 zł na WOŚP oraz pokryć koszty sądowe. Niemiec, który obrażał Natalię Nitek-Płażyńską mówiąc, że jest hitlerowcem i mógłby rozstrzelać wszystkich Polaków, ma przesłać do Natalii Nitek-Płażyńskiej list z przeproszeniem, ale nie musi przepraszać publicznie. Sąd powiedział, że nagrywanie Niemca, kiedy obraża Polaków było zachowaniem niegodnym i dlatego Natalia Nitek-Płażyńska ma go przeprosić - pisze Reduta Dobrego Imienia. 


- Nawet jeśli uznać, że postanowienie Sądu w Gdańsku jest zgodne z prawem, to jest ono sprzeczne z porządkiem moralnym i poczuciem elementarnej sprawiedliwości. Tej sprawy tak nie zostawimy - zapewniają działacze RDI. 


Sprawa zaczęła się od tego, że Natalia Nitek-Płażyńska (żona posła PiS Kacpra Płażyńskiego) nagrała wypowiedź mężczyzny i wykorzystała w sądzie. Wtedy uznano Niemca winnym obrażania Polaków, a kobietę winną nagrywania Hansa G. bez jego wiedzy.


Zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Nitek-Płażyńska miała przeprosić Hansa G. i wpłacić pieniądze na wskazany przez niego cel społeczny. Ponieważ nie czuła się winna, odmówiła wykonania wyroku i skierowała sprawę do Sądu Najwyższego. Złożyła też wniosek o zawieszenie wykonania wyroku do czasu rozstrzygnięcia w SN, ale teraz sąd wniosek ten odrzucił. W związku z tym, przeciwko Nitek-Płażyńskiej rozpoczęto egzekucję komorniczą. W dalszej kolejności sąd może nałożyć na nią grzywnę (do wysokości 1 mln zł), a także zamienić ten środek na areszt. Działaczka PiS przyznała, że na pismo z sądu zareagowała śmiechem. 


- Groteskowe jest, że będąc ofiarą tego człowieka, muszę trafić do aresztu. Mam nadzieję, że ktoś pójdzie po rozum do głowy w gdańskim sądzie i zauważy, że może zagrozić stanowi sędziowskiemu, jeżeli dopuści do takiej sytuacji. Można przecież zaczekać, aż Sąd Najwyższy rozpozna skargę kasacyjną i sprawa będzie jasna. Natomiast jeżeli komuś zależy na poniewieraniu kobiety, która przyłapała przestępcę na gorącym uczynku, to strzeli sobie w stopę - mówiła w rozmowie z Polskim Radiem 24. W tym samym wywiadzie Nitek-Płażyńska po raz kolejny podkreśliła, że nie zastosuje się do tego wyroku i nie przeprosi Hansa G. 


- W związku z tym pojawiają się kolejne reperkusje względem mojej osoby. Na moim koncie pojawiła się już blokada jako zajęcie komornicze z tytułu pokrycia kosztów sądowych. Skandaliczne i groteskowe jest to, że dostałam kilka dni temu pismo z sądu, z którego dowiedziałam się, że w związku z tym, iż nie przeprosiłam Hansa G., to nakłada się na mnie kolejną karę w wysokości 10 tys. złotych. Jeśli nadal go nie przeproszę, to kolejnym środkiem będzie skierowanie mnie do aresztu - tłumaczyła Natalia Nitek-Płażyńska. Zauważyła też, że sąd bardzo szybko wyznaczył karę. 


- Sąd mógłby z tym poczekać rok lub dwa. Tak samo wysokość tej kary jest bardzo znaczna względem wcześniejszego wyroku. Mam poczucie, że sąd bardzo mocno pilnuje, aby było to dla mnie dotkliwe i opresyjne - dodała działaczka PiS. 


- Jestem młodą matką, mam małe dziecko. Bolesne jest dla mnie, że może przyjść taki moment, iż przyjdzie po mnie policja i zabierze mnie do aresztu. Obiecałam jednak na samym początku, że nie przeproszę tego człowieka i będę walczyła do samego końca. Nie rzucam słów na wiatr, muszę odstawić własny komfort, pragnienia i marzenia, poczucie bezpieczeństwa. Ta sprawa jest ważniejsza, Polacy chcą równego traktowania i sprawiedliwego sądownictwa. To jest zbyt poważna sprawa, muszę walczyć do końca, doprowadzić do pozytywnego finału nawet własnym kosztem - podsumowała Natalia Nitek-Płażyńska. 

PZ 
Żródło: Reduta Dobrego Imienia, tvp.info, Polskie Radio 24  

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną