SZOKUJĄCY EKSPERYMENT! Zobacz, jakie były początki współczesnej rewolucji seksualnej!

Alfred Kinsey był amerykańskim biologiem, specjalizującym się w entomologii. Owadom poświęcił dużą część swojej kariery naukowej, pisząc na ich temat pracę magisterską (jednocześnie obronił pracę z psychologii) i doktorską (którą poświęcił galasówkowatym, rodzinie owadów z rzędu błonkoskrzydłych i nadrodziny galasówek). Nie uzyskał jednak katedry profesorskiej, bo jego kolejna praca na temat owadów nie spotkała się z wystarczającym uznaniem. Już wcześniej jednak pisał podręczniki do biologii, które spotkały się z dużym zainteresowaniem. Było tak prawdopodobnie dlatego, że jako jeden z pierwszych pisał je w duchu bardziej zoologicznym, podchodząc do ludzi tak, jak wcześniej podchodził do owadów.
Jego kariera jako wziętego seksuologa zaczęła się dosyć przypadkowo. Opracowania podają, że stało się to w 1937 r., gdy na Indiana University, gdzie pracował, rozgorzał spór między studentami a władzami uczelni. Stało się to, kiedy gazetka uniwersytecka skrytykowała uniwersytet za przestarzały program edukacji seksualnej. Kinsey poparł wówczas studentów, domagających się m.in. większej wiedzy o aborcji i antykoncepcji, a także zorganizował dla nich kurs na temat małżeństwa i rodziny. Kurs miał być z założenia naukowy, czyli, zgodnie z wykształceniem Kinseya, miał przedstawiać sprawy ludzkiej seksualności w sposób czysto biologiczny.
Już z powyższych faktów wynikać powinno kilka konkluzji. Po pierwsze, Kinsey nie miał wykształcenia w dziedzinie seksuologii. Po drugie, popularność zyskał, promując podejście biologiczne, które nie tylko abstrahuje od całej sfery emocji (co później zarzucała Kinseyowi nawet Margared Mead, inna promotorka współczesnej rewolucji seksualnej), ludzkiej woli i zasad moralnych, ale także nie bierze pod uwagę różnicy między ludźmi i zwierzętami. Przy takim podejściu ludzka seksualność musiała zostać zredukowana do popędów (co było zresztą w duchu Freuda). Po trzecie, samo uznanie, że podejście naukowe oznacza podejście biologiczne, było wyrazem tego samego redukcjonizmu. Nawet dzisiaj, seksuologia, psychologia i nauki społeczne podejmując temat ludzkiej seksualności, nie sprowadzają jej do biologicznych popędów. Po czwarte, zwrot Kinseya w kierunku badań seksuologicznych i to przeprowadzanych w duchu biologicznym ewidentnie był związany z sukcesem komercyjnym, jaki osiągnął na tym polu. Już podczas studiów nad owadami finansował swoje liczne podróże dzięki zyskom z pisania podręczników do biologii. Bardzo szybko musiał zorientować się, że im bardziej kontrowersyjne tezy stawia, im bardziej podważa normy społeczne i promuje zachowania dotąd nie akceptowane powszechnie, tym więcej pieniędzy zarabia.
Jego książki dotyczące ludzkiej seksualności „Seksualne zachowania wśród mężczyzn” (Sexual Behavior in the Human Male) z 1948 r. i „Seksualne zachowania wśród kobiet” (Sexual Behavior in the Human Female) z 1953 r. stały się bestsellerami. Zapewne wiele ich czytelników podchodziło do nich, jak dzisiaj podchodzi się do kiepskich powieści erotycznych w rodzaju „50 twarzy Greya”, szukając w nich silnych wrażeń. Stały one zresztą na podobnym poziomie, chociaż były popularyzowane jako efekty badań naukowych, które traktowane razem przeszły do historii jako słynny „Raport Kinseya”.
Znamienne, że rok przed wydaniem swojej pierwszej książki na temat ludzkiej seksualności, a więc w 1947 r., Kinsey założył Institute for Research in Sex, Gender and Reproduction (Instytut badań nad seksem, płcią i reprodukcją) na Indiana University, potocznie zwany Instytutem Kinseya. Działalność instytutu, co ważne, została sfinansowana z grantu Fundacji Rockefellera. Od samego początku swojej „misji” Kinsey był więc finansowany przez jedną z najpotężniejszych rodzin USA, kojarzonych wprost z masonerią, która stanowiła i stanowi potężne lobby zmierzające do przebudowy świata.
„Seksualne zachowania wśród mężczyzn” była pracą opartą na 5300 wywiadach. Książka zawierała wiele kontrowersyjnych danych. Stwierdzała, że 37% zbadanych mężczyzn miało przynajmniej jeden homoseksualny kontakt seksualny w życiu, 4% mężczyzn od 18 roku życia uprawiało seks wyłącznie z mężczyznami, 90% badanych się masturbowało, 30–45% badanych zdradzało partnerki lub partnerów, 70% zbadanych mężczyzn korzystało z usług prostytutek, a 17% dzieci rolników miało kontakty seksualne ze zwierzętami.
Z kolei z „Seksualnych zachowań wśród kobiet” wynikało, że 62% zbadanych przez Kinseya kobiet masturbowało się, 50% uprawiała seks przed ślubem, 26% zdradziło męża. Był tam też postawiony wniosek, rzekomo naukowy, że kobiety, które doświadczyły orgazmu przed ślubem, miały później bardziej udane życie seksualne w małżeństwie.
Dzisiaj wiadomo, że „badania” Kinseya były całkowicie nierzetelne, a stosowana przez niego metodologia, o ile w ogóle jakaś była, zupełnie nienaukowa. Najwięcej nieprawidłowości w tych „badaniach” ujawnił James H. Jones, biograf Kinseya, w książce z 2004 r. pt. „Alfred C. Kinsey. Life”. Po pierwsze, grupa badanych składała się z ochotników, którzy byli gotowi opowiedzieć o swoich doświadczeniach seksualnych. Już sam ten fakt sprawia, że z pewnością nie była to grupa reprezentatywna dla konserwatywnego wówczas społeczeństwa USA, wychowanego w kulturze purytańskiej, w którym na ten temat się w ogóle nie mówiło. Po drugie, co nie powinno w sumie dziwić, ochotnikami byli głównie przestępcy i prostytutki, słynący z nienormalnych zachowań seksualnych. Po trzecie, była w niej duża nadreprezentacja homoseksualistów, co wypaczało wynika badań. Po czwarte, wiadomo że część poświęcona seksualnym kontaktom dorosłych z dziećmi była oparta wyłącznie na zeznaniach jednego człowieka, w dodatku pedofila. „Badania” te były do tego stopnia nierzetelne, że nawet Fundacja Rockefellera, która je finansowała, powołała specjalny audyt merytoryczny. Kiedy stwierdzono nieprawidłowości i wskazano je Kinseyowi, a następnie postawiono mu warunek, że musi dokonać poprawek, gdy ten odmówił, odebrano mu grant.
Wnioski Kinseya były więc tendencyjne, obliczone na wzniecenie kontrowersji, zarobienie pieniędzy, a przede wszystkim pokazanie, że wszystkie zachowania seksualne, traktowane dotąd jako niemoralne bądź nawet patologiczne, już dzisiaj są normą w amerykańskim społeczeństwie, a przez to powinny zostać zaakceptowane. Jego poglądy mogły brać się także z uogólnienia własnych doświadczeń. Kinsey był osobą biseksualną, niewierną swojej żonie (tak, jak i ona jemu, co miało być przez nich aprobowane), a w dodatku miał romans nawet z własnym uczniem. To właśnie ten degenerat stał się ojcem rewolucji seksualnej lat 60.
Źródło: redakcja