Snajperzy ISIS za cel obrali dzieci - urządzają na nie polowania

0
0
0
/

Tysiące kobiet i dzieci zginęło z rąk snajperów islamistów z ISIS. Dżihadyści zimną krwią celowali i zabijali, aby zastraszyć ludność i odebrać jej nadzieję – relacjonował przebywający z wizytą w Polsce patriarcha Grzegorz III Laham, zwierzchnik grecko-katolickiego Kościoła melchickiego w Syrii.

 

Liczby zamordowanych w ten sposób są zatrważające. Z danych zgromadzonych przez Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (SAHR) wynika, że ofiarą islamistów od 2011 r. padło 11 021 dzieci i 7 049 kobiet. Wszyscy zostali celowo zastrzeleni przez snajperów, żeby odebrać nadzieję i chęć do życia.

 

Przebywający z wizytą w Polsce syryjski patriarcha podkreślał, że wszyscy Syryjczycy są ofiarami tej wojny, niezależnie od tego, czy są to chrześcijanie, czy muzułmanie.
Tłumaczył, iż obecnie trwający kryzys humanitarny nie ogranicza się do braku żywności, wody czy leków, lecz również szkolnictwa, które legło w gruzach. - Obawiam się, że wyrośnie pokolenie analfabetów, którzy staną się łatwym łupem dla islamistów – powiedział, podkreślając znaczenie nauki dla utrwalania chrześcijaństwa w tym regionie. - Szkoła w Damaszku: niegdyś 2 tys. dzieci, dzisiaj tylko mury – mówił.

 

- Pomimo tych wszystkich okropności chrześcijanie nadal tam są i trzymają się ze sobą – nie krył wzruszenia, podkreślając, iż w tym trudnym okresie Kościół stał się ostoją nie tylko duchową, ponieważ ludzie zgłaszają się także po pomoc materialną (żywność, woda, leki).


Zaznaczał, że w miastach takich jak Homs, skąd wycofali się terroryści z ISIS, życie powraca do normalności, potrzeba jednak wiele wysiłku i środków finansowych, aby rodziny mogły podnieść się z tej pożogi i traumy. - Rodzina potrzebuje 5 tys. dolarów, aby rozpocząć życie od nowa. Nie chodzi tylko o pomoc doraźną, ale i długofalową – mówił Grzegorz III Laham.

 

Każdy może pomóc

 

W najbliższą niedzielę będziemy przeżywali VII Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W kościołach zostanie odczytany specjalny list Episkopatu Polski. Gotowość deklaruje Pomoc Kościołowi w Potrzebie oraz Caritas, która jest przygotowana na przyjęcie 500-1000 uchodźców. Obydwie organizacje apelują o udzielenie im wsparcia na ten właśnie cel.

 

Hierarchowie kościelni zwrócili się do samorządów o przyjmowanie możliwie dużej liczby uchodźców. Nadal jednak wśród Polaków pojawia się mnóstwo wątpliwości, czy ta pomoc trafi rzeczywiście do tych, którzy jej naprawdę potrzebują, do ofiar wojny. Patriarcha nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy ci muzułmanie, którzy przyjeżdżają do Europy są rzeczywiście uchodźcami poszkodowanymi w wojnie w Syrii. - Na pewno są pośród nich tacy, którzy uciekają, ratując swoje życie. Na pewno są pośród nich ci, którzy chcą lepszego życia. To jest coś w rodzaju wirusa, epidemii, która się teraz rozlewa. Wiem od moich ludzi w Damaszku, że życie toczy się tam normalnie. Spadają bomby w Damaszku, ale życie toczy się tam normalnie w miarę, ale dokonywane zbrodnie zniszczyły naszą nadzieję, zniszczyły naszą moralność. Jest pewien rodzaj paniki – relacjonował, dodając, iż decyzje o wyjeździe najczęściej podejmowane są grupowo, np. podczas spotkań w Kościele, i są spontaniczne.

 

Ludzie sprzedają wszystko, co mają, aby móc opłacić transport do Europy, na którym, jak wynika z raportów nadsyłanych m.in. do zwierzchników syryjskiego Kościoła, zarabiają mafie oraz terroryści z ISIS.

 

- Wyjeżdżają szczególnie młodzi, nie widząc żadnej przyszłości. Chcą przeżyć swego rodzaju przygodę i uciekają przed wcieleniem do armii – wyliczał.

 

Zarówno Grzegorz III, jak i kard. Kazimierz Nycz przestrzegali przed islamofobią. W tym kontekście szczególnie wybrzmiała prośba Grzegorza III Lahama, aby wszyscy przywódcy wszystkich religii jednym głosem apelowali o pokój. - Mamy taką III wojnę światową w odcinkach. Jest to wojna między Rosją, Ameryką i Turcją. Co jest ważne, to wspólny głos Kościoła o pokój. Ważne byłoby włączenie do tego głosów muftich i rabinów. Najwyższy czas, aby przywódcy tych wszystkich religii mówili jednym głosem – skonstatował.

 

 

Najlepsze miejsce dla chrześcijan?

 

Syria jest krajem, gdzie po raz pierwszy wyznawcy Jezusa Chrystusa zostali nazwani chrześcijanami. To tereny nawrócenia i misyjnej działalności św. Pawła. Dziś natomiast jest jednym z najkrwawszych miejsc na ziemi.

 

Początkowo konflikt zbrojny nie miał znamion dyskryminacji i prześladowania chrześcijan. Można by nawet powiedzieć, że z wyjątkiem Libanu, który ma specjalny status na Bliskim Wschodzie, Syria była jednym z najlepszych miejsc do życia dla chrześcijan. Jednakże wraz z upływem czasu i z pojawieniem się ogromnej rzeszy obcych najemników, radykalnych dżihadystów, sytuacja chrześcijan diametralnie się pogorszyła.

 

W marcu 2015 r. Komisarz ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) powiedział, że po ponad czterech latach konfliktu Syria znalazła się w „najpoważniejszym humanitarnym kryzysie naszej ery”. Z 8 mln osób przesiedlonych w Syrii i 3,9 mln osób żyjących za granicą jako uchodźcy, z Syrii uciekło 700 tys. chrześcijan.

 

O zatrzymanie tego eksodusu walczył i walczy nadal Kościół katolicki, organizując pomoc na miejscu, z narażeniem życia zarówno księży czy zakonnic, jak i osób świeckich, które nie opuściły tych terenów mimo wojennej zawieruchy, aby nieść pomoc rannym i potrzebującym.

 

- Niebezpieczeństwo polega na tym, że jeśli chrześcijanie opuszczą rejon Bliskiego Wschodu, nigdy już tam nie powrócą – obawia się patriarcha Grzegorz III Laham.


Sytuacja mimo wycofywania się dżihadystów jest dramatyczna: 10,8 mln osób potrzebujących pomocy humanitarnej, w tym 5,5 mln dzieci, 7 mln osób wysiedlonych, 3 mln uchodźców do krajów sąsiednich i niepewny los tych, co zdecydowali się pozostać.

 

Warto dodać, iż gospodarka syryjska całkowicie upadła. Inflacja rośnie w postępie geometrycznym. Bezrobocie zwiększa się z dnia na dzień. Syryjczycy ubożeją, nie mają pracy, oszczędności się kończą. Wszyscy, którzy pozostali w Syrii, są uzależnieni od pomocy z zewnątrz.

 

Wojna w Syrii trwa już czwarty rok. Walki, bomby i rakiety są codziennością – Syryjczycy musieli się do nich „przyzwyczaić”, aby „normalnie” żyć. To „normalne życie” to permanentny stan zagrożenia i trauma wynikające z zamachów bombowych z użyciem samochodów-pułapek, czy istnych polowań, jakie na ludność urządzają snajperzy ISIS.

 

W szpitalach brakuje wszystkiego. Nie ma podstawowych lekarstw. Ranni nie otrzymują w nich pomocy, dlatego wielu umiera.

 

2 mln dzieci nie chodzi do szkoły. Wiele szkół zostało zniszczonych, pozostałe są przepełnione. W każdej sali musi zmieścić się 60 uczniów, co w sposób oczywisty wpływa na spadek poziomu nauki.

 

Nic zatem dziwnego, że z każdym rokiem – jak alarmują kościelni hierarchowie – bardzo gwałtownie spada liczba wiernych w kościołach. Wiele parafii jest zamykanych z powodu opuszczenia Syrii przez chrześcijan.

 

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie od 2011 r. wciąż udziela pomocy Syryjczykom i syryjskim uchodźcom. W 2015 r. Polska Sekcja Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazała sumę 6 056 346, 21 zł na pomoc dla ofiar wojennych i uchodźców z Syrii.

 

Anna Wiejak


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną