Tak, rząd dąży do lockdownu za wszelką cenę, a jego zapowiedzi w kwestii tzw. pandemii nie mają żadnej wartości

0
0
/ fot. Pixabay/YouTube (kolaż, edytowane)

Jakiś czas temu postawiłem tezę, że rząd dąży do lockdownu za wszelką cenę. Biorąc pod uwagę fakt, że wedle listopadowych zapowiedzi samego premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego od ponad dwóch tygodni powinniśmy mieć o kilka stopni niższe restrykcje, a zamiast tego będą przedłużone wyższe, wnioskuję, że miałem niestety rację.

Ku przypomnieniu, w listopadzie rząd ogłosił tzw. progi etapów zasad bezpieczeństwa. Do chwili obecnej grafika z nimi znajduje się na oficjalnym profilu Kancelarii Premiera.

Wedle deklaracji z ubiegłego miesiąca, 28 grudnia wprowadzono narodową kwarantannę. Jak przekonywał rzecznik rządu Piotr Mueller w TVN24 w listopadzie, „jeżeli nie stanie się nic złego” i „służba zdrowia będzie wydajna”, to „nie powinno być narodowej kwarantanny”.

Już ta zapowiedź brzmiała dość ciekawie. Wydajność służby zdrowia niemalże co roku staje na skraju załamania od lat, zaś regionalnie nie ma miejsc na przyjmowanie chorych. I było tak lata wcześniej, zanim ktokolwiek usłyszał o SARS-CoV-2.

Mimo ograniczenia dostępu do służby zdrowia i narracji o nadchodzącej trzeciej fali, realia były inne. Okazało się, że w listopadzie z powodu absurdalnych i niepotrzebnych decyzji rządu wprowadzanych pod pretekstem tzw. pandemii zginęły tysiące ludzi. Większość z nich z powodu braku dostępu do normalnego leczenia, w końcu priorytetem są pacjenci covidowi. Jak dużo roboty z nimi mają lekarze nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, mogliście już zobaczyć TUTAJ.

Ministerstwo zdrowia nie odpowiedziało mi też na moją prośbę i nie udostępniło danych na temat liczby przeprowadzonych testów oraz liczby pozytywnych wyników, aby sprawdzić, czy aby nie jest tak, że procent wykrywalności jest ten sam i liczba pozytywnych wyników testów na koronawirusa nie jest zależna wprost od liczby testów wykonanych. W końcu gdyby było inaczej, uciszyłoby to niemałą część przeciwników restrykcji.

Jako, że wiem (albo raczej – przypomniałem sobie), iż na ministerstwo i dobrą wolę zatrudnionych tam za moje i Wasze pieniądze urzędników liczyć nie można, od niedawna więc zbieram i zapisuję oficjalnie podawane każdego dnia przez ministerstwo dane. I tak oto wychodzi, że wedle tychże, połączonych z listopadowymi zapowiedziami premiera i ministra zdrowia, od ponad dwóch tygodni powinniśmy mieć ogólnopolską żółtą strefę, za wyjątkiem pojedynczych powiatów jako strefy czerwone. Wedle zapowiedzi bowiem, jeśli średnia pozytywnych wyników z siedmiu dni wyniesie mniej, niż 9,4 tys., wówczas restrykcje zostają złagodzone.

Licząc średnie od 21 grudnia, po raz pierwszy poniżej progu żółtej strefy zeszliśmy 26 grudnia. Od tego dnia aż do tej chwili, czyli już dwa tygodnie, wedle listopadowych zapowiedzi powinniśmy znajdować się na poziomie żółtej strefy. Średnia z siedmiu dni nie przekroczyła 9,4 tys. pozytywnych wyników testów dziennie. Przypominam także, że pozytywny wynik na SARS-CoV-2 nie musi oznaczać żadnego ciężkiego przechodzenia choroby, co sam już widziałem, gdyż osoby z mojej rodziny miały pozytywny wynik testu na koronkę. Zamiast tego, 28 grudnia weszła narodowa kwarantanna. Czy to świadczy o wiarygodności rządu? Nie do końca. Ostatnio bowiem rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że nastąpi zapewne „przedłużenie tego etapu odpowiedzialności, który dokładnie był wprowadzony w grudniu”. Tak więc do wcześniejszych uwag należy dodać, że narodowa kwarantanna nie wiadomo kiedy stała się „etapem odpowiedzialności”, czyli – wedle zapowiedzi z listopada – poziomem pośrednim między czerwoną strefą a narodową kwarantanną. I teraz dopiero proszę o zastanowienie się, jak wiarygodne są deklaracje i zapowiedzi rządu a także jak cenne jest branie w ogóle pod uwagę tego, co na konferencjach opowiadają premier i minister zdrowia.

Co to oznacza? Że rząd się gubi w zeznaniach? To z całą pewnością. Jednak zwrócić uwagę należy na kolejny aspekt. Nad „fazą odpowiedzialności” znajduje się narodowa kwarantanna. Oznacza to, że rząd nie tylko nie chce luzować restrykcji, choć wedle własnych zapowiedzi i własnych danych powinien to zrobić już dwa tygodnie temu. Możemy się spodziewać, że wkrótce pojawią się nowe restrykcje. W końcu te obecne okazują się nie być „narodową kwarantanną”.

Na koniec chciałbym podać do wiadomości dane dotyczące średniej liczby pozytywnych wyników na SARS-CoV-2 z siedmiu dni od dnia 21 grudnia do dnia wczorajszego. Wszystkie liczby są zaokrąglone do liczby całkowitej w górę: 9546, 9587, 9574, 9740, 9463, 8575 (drugi dzień Świąt), 7872, 7669 (rozpoczęcie narodowej kwarantanny), 7772, 7857, 7898, 8173, 8444, 8739, 8913, 8872, 9043, 8851, 8534.

Dominik Cwikła

Źródło: tvn24.pl / polsatnews.pl / prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną