Niemcy, kraj wybuchającego szamba

0
0
0
/

Władze niemieckie, które chcą skrzywdzić całą Europę, jak zwykle zaczynają od zginania karku swoim własnym obywatelom. Kreują im bagno, które będzie następnie pochłaniać inne kraje. Przeszłość może czegoś tych decydentów nauczyła, ale nie tego co powszechnie deklarują.

 

Jak to się stało, że również politycy w tych europejskich Niemczech uprawiają moralny relatywizm, gadają bzdury, okłamują ludzi w żywe oczy, a ci ostatni podejrzewają ich o opłacanie mediów w różnych krajach? Większość z nas wie, że wbrew politycznej poprawności, zbrodni podczas II wojny światowej nie dokonywali jacyś wirtualni naziści, stworzeni na potrzeby polityki. Czynili to zaprzęgnięci do tego Niemcy jako naród, gdzie Hitler miał bezwzględne poparcie, wygrał w wolnych wyborach i zwiększało się ono w miarę zwycięstw. Dostrzeżmy jednak drobny, acz ważny szczegół. Denazyfikacja Niemców jako narodu była niemożliwa. To zarówno temat tabu, jak i tajemnica poliszynela.

 

Ci lepsi, więc Alianci, w tym Amerykanie mogli usunąć najbardziej znane nazwiska, ale po prostu nie chcieli, lub nie byli w stanie wytłuc, odpowiednio ukarać, lub odizolować wyższej klasy kierowniczej, czy nawet średniego szczebla, złożonej z najbardziej przedsiębiorczych jednostek. A te zaangażowane były najczęściej w machinę zbrodni. Fizyczna ich likwidacja byłaby niezwykle trudna i przypominałaby metody zbrodniarzy sowieckich, a co dopiero więzić, odizolować. Co najważniejsze to się nie opłacało, opłacało się ich wykorzystać w nowym układzie sił.

 

Machina śmierci, która zabijała miliony, to nie mała kilkudziesięcioosobowa ekipa, jak skłonni to jesteśmy sobie wyobrażać. Między decydentami, producentami akcesoriów potrzebnych do zabijania, ekipami dostarczającymi ofiary na miejsce, koncernami będącymi beneficjantami doświadczeń na ludziach, łapiącymi ludzi do eksterminacji, operatorem komory gazowej, czy mordercami, którzy zbrodni dokonywali na miejscu - istniała cała struktura, sieć powiązań i zależności. Składała się ona zarówno z uczonych, jak i przedsiębiorców. Jeśli jeden z całego środowiska jak Oskar Schindler uratował Żydów, stawał się bohaterem, ale to przecież wyjątek od reguły, spośród tych którzy budowali potęgę gospodarczą współczesnych Niemiec, a stanowili przedtem trybiki III Rzeszy.

 

Eksterminować ich bez zastanowienia i wielu innych, nawet nie weryfikując stopnia winy z kolei potrafiliby w 100% analfabeci moralni, jakimi byli sowieci, bo potrafili mordować bez żadnego problemu niewinnych ludzi. Jednak moralny analfabetyzm ma to do siebie, iż tym bardziej - honoruje opłacalność pewnych czynów. Po wygranej wojnie w światowym konflikcie, zawsze następuje zmiana układu sił. Wróg może niekiedy stać się przyjacielem i odwrotnie. Najbardziej znanym faktem, który powoduje u ludzi obrzydzenie jest konkurencja w wyłapywaniu naukowców niemieckich, zarówno przez sowietów jak i Amerykanów. Można było nie tylko zyskać darowanie win, nieomal jakie by one nie były, ale i dostać ciepłą posadkę. Jednak wbrew propagandzie PRL, problem ten dotyczył nie tylko Niemiec Zachodnich, chociaż to właśnie tam i aliantom, Amerykanom chcieli się poddawać najwięksi bandyci, organizując sobie czasem atrakcyjne polisy ubezpieczeniowe.

 

Czasami Czytelnicy trafiają na ewidentnych zbrodniarzy, którzy dożyli spokojnej starości w Niemczech, a nawet mieli czelność czymś zarządzać, lub pretendować do zarządzania, czy kandydowania. To bulwersuje, ale przecież stanowi zaledwie wierzchołek góry lodowej. W tym krótkim tekście nie będę podawał nazwisk, bo nawet skrótowe pisanie o mechanizmach na podstawie konkretnych przykładów zajęłoby wiele stron. Pisząc lakonicznie: weźmy pod uwagę logiczną rzecz. Im ktoś miał wyższą pozycję przed dojściem Hitlera do władzy, to zakładając, że mu nawet w tym nie pomagał, musiał się przyłączyć. Im wyższa pozycja, większe pieniądze, tym bardziej ktoś chciał podtrzymać wpływy, by zachować, a częściej jednak powiększać dochód przedsiębiorstwa na wojnie, lub dorobić się na niej. Tym samym być, jak się w pierwszych latach wojny zdawało - beneficjentem ostatecznego zwycięstwa III Rzeszy. A to III Rzesza dyktowała reguły co jest jej potrzebne, jaki wynalazek, co ma dostarczyć uczony, co przedsiębiorca.

 

Niezależnie, czy były to rękawice z nożem do podrzynania gardeł dla morderców z Chorwacji, tzw. serbosieki, czy cyklon B, czy trucizny do zastrzyków w serce (np. fenol), a może tylko broń (którą konkretny producent opisze jako tę wyłącznie dla Wechrmachtu, a nie oddziałów eksterminacyjnych) - to był przemysł. Dostrzegam, że ZSRR był tak samo państwem przemysłowym w zabijaniu ludzi i zabił wiele więcej, a zbrodniarze to dzisiejsi bohaterowie, zaś na Ukrainie pod względem heroizacji zbrodniarzy jest jeszcze gorzej niż w Rosji. W Niemczech jest o tym cicho. Nie dość jednak, że mogą to być tylko pozory, to w odniesieniu do nich niepokoi kilka rzeczy.

 

Nie tylko to, że uprawiając cichszą formę historycznego relatywizmu, stanowią jednocześnie wzorzec bogatego, wpływowego, wręcz opływającego w luksusy państwa. Te ich fabryki, samochody, koncerny, chemia, elektronika. Większość z tradycją przedwojenną. Te ich miejsca pracy, szansy na karierę, najwyższe stypendia doktoranckie, socjale, które drenują i drenowały inne kraje z najwartościowszych jednostek, czynią to dokładnie tak samo jak o te ich jednostki walczyli sowieci i Amerykanie. Widać, że ludzie ci, przynajmniej częściowo uczą się na błędach. Tylko dlaczego imigranci muzułmańscy i cały ten bałagan, dlaczego skoro wysysają z innych krajów, to co najcenniejsze - chcą ich sprowadzić na głowę sobie i innym?

 

Weźmy tylko pod uwagę, że Niemcy jako naród dzielą się na tych skruszonych winą przodków i historycznych rewizjonistów. Przyjmowanie przez Niemcy do siebie, z dziwnych powodów agresywnych muzułmanów, nad którymi podobno trzeba się litować spowoduje, o czym wie każdy myślący człowiek - fatalne konsekwencje. Branie do siebie demonicznej społeczności o postawie roszczeniowej, która w uzasadniony sposób denerwuje przeciętnego człowieka może spowodować obudzenie w Niemcach innego demona. Demona który rozgrzeszy zabijanie, mogąc wskrzesić nazizm, skoro zabijać zacznie jego islamska wersja, przebywająca tam na warunkach bezczelnego gościa. Wszyscy ci, którzy chcą inne kraje zmusić do przyjmowania agresywnych ludzi, włącznie z władzami niemieckimi, wciskający ich na siłę swojemu własnemu społeczeństwu, muszą sobie z tego zdawać sprawę. Najwyraźniej potrzeba im krwi, którą usprawiedliwi później moralny relatywizm. To zwycięzcy piszą historię, a decydenci, którzy mogą stać się zbrodniarzami wiedzą, że będą mogli powrócić do życia jako szanowani obywatele.

 

Sprowadzenie islamskich uchodźców może być także próbą sił: przetrwają najsilniejsi, padną słabsi i staną się łupem tych, którzy przetrwają. Ściąganie ich do siebie jest konieczne by narzucić uchodźców także innym. Tacy uchodźcy mogą zmienić cały układ w Europie, granice, zasady, standardy bezpieczeństwa, interwencję jednych w życie drugich, wszystko. Zwłaszcza, że kraje słabsze są kompromitowane w oczach własnych obywateli: korupcją fatalnymi decyzjami i zarządzaniem.

 

Aleksander Szycht

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną