Prof. Simon o amantadynie: "To się nie nadaje do niczego. Wyhodujemy szczepy lekoodporne. Z epidemią uporamy się za rok"
- Amantadyna wywołuje szybkie mutacje. Nie wolno takich rzeczy stosować - przekonuje prof. Krzysztof Simon. Twierdzi również, że "z epidemią uporamy się za rok".
- Ja jako młody lekarz, 40 lat temu, używałem amantadyny na grypę. I przestaliśmy. Po pierwsze, z piśmiennictwa wynikało, że jest to skuteczne tylko na etapie początkowym, przed zakażeniem. (...) Po drugie, wywołało bardzo istotne objawy, łącznie z neurologicznymi. (...) Po trzecie, amantadyna stosowana dłużej powoduje uszkodzenia narządowe, przede wszystkim upadki. Pacjenci padali z powodu zawrotów głowy. I następna rzecz - ona wywołuje szybkie mutacje. Nie wolno więc takich rzeczy stosować - przekonywał prof. Simon podczas webinaru Kierunek Zdrowie organizowanego przez Wydział Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
- Amantadyna jest nieuznanym nigdzie lekiem. Dopiero badania są robione, tylko w Polsce, i mała próba była w Meksyku - twierdził dalej.
- Według mnie to się nie nadaje do niczego - dodał przepowiadając, że - jego zdaniem - finansowane przez Agencję Badań Medycznych potwierdzą skuteczność amantadyny w leczeniu co najwyżej małych grup pacjentów na określonym etapie zakażenia.
- Konsekwencje z tego są straszne. A jeśli wyhodujemy szczepy lekoodporne tylko podając amantadynę? To kto za to wszystko odpowie? Oczywiście wtedy będzie, że trzeba było nie dopuścić do badania, eksperci i rząd winni - mówił dalej.
Podczas webinaru został także zapytany o to, kiedy zakończy się tzw. pandemia.
- Są głosy, że z epidemią uporamy się do czerwca, ale ja w to nie wierzę. Lepiej powinno być za rok, ale sam wirus już z nami zostanie - powiedział prof. Krzysztof Simon.
Źródło: rp.pl