Najbogatszy Polak przechodził operację w Allgemeines Krankenhaus der Stadt Wien. Było to usunięcie węzłów chłonnych z okolic biodra i uda. Jak podaje "Heute", "prosty zabieg wydłużył się do sześciu godzin, a podczas jego trwania pojawiły się komplikacje", ponadto "doszło do uszkodzenia jednej z tętnic udowych".

Według dziennikarza, "w szpitalu w Wiedniu nie ma karty zgonu dr. Kulczyka". 

Pod wpisem rozpętała się burza. Jedni z pełnym przekonaniem piszą, że z pewnością Kulczyk żyje i ukrywa się. Inni zaś wyśmiewają dziennikarza za szerzenie teorii spiskowych.

Natomiast jak już wcześniej zauważył portal nczas.com, odnosząc się do plotek na Facebooku właśnie w kontekście braku wspomnianego dokumentu w wiedeńskim szpitalu, "akt zgonu nie znajduje się w szpitalu, a znajdować się tam może co najwyżej odpis aktu zgonu, a śmierć pacjenta powinna być uwzględniona w statystykach szpitalnych".