Na Mikołaja Francuzi zrobili sobie prezent
„Dla naszych zuchów to jest gratka za wroga mieć takiego dziadka” – pisał w „Towarzyszu Szmaciaku” Janusz Szpotański, przedstawiając starego kapepowca Wardęgę („Wardęga próżny był piekielnie; chciał mieć kopalnię i cegielnię), którego młodsi towarzysze-karierowicze, Szmaciak i Rurka podpuszczali, by krytykował ówczesnego I sekretarza Gnoma - „że chłopom daje on nawozy zamiast powsadzać ich do kozy, przez co nasz główny cel – kołchozy, w odległą przyszłość się oddala” - i tak dalej.
Nawiasem mówiąc, „w przedziwnej analogii z Gnomem Wardęga miał Żydówkę żonę”, a z tą żoną – syna Aleksa, bardzo podobnego do pana redaktora Adama Michnika, też przekonanego - podobnie zresztą jak jego czytelnicy-mikrocefale – że ma „mózgowe zwoje”. Te „zwoje” Aleks wykorzystywał - identycznie jak pan red. Michnik – do doktrynerskiego gęgania. Oprócz tych podobieństw są oczywiście i różnice; Aleks, w odróżnieniu od pana red. Michnika, w tym swoim doktrynerstwie był naiwny i podczas stanu wojennego pacyfikujący kombinat generał Tumor, dla ratowania Aleksa musiał namawiać się z pułkownikiem milicji Maczugą: „stary towarzysz, zasłużony, samego jeszcze znał Stalina... Fakt, że ma głupawego syna, ale to zawsze syn rodzony, więc oszczędź Alka, bardzo proszę! Ja ze swej strony zaraz wnoszę pismo o awans. No co? Zgoda?”
Tak wyglądały kulisy cudownego ocalenia Aleksa, który na pewno odegrałby wielką rolę przy „okrągłym stole” - gdyby Janusz Szpotański opisał kolejne odsłony losów Towarzysza Szmaciaka. Ciekawe, jak tam było z panem redaktorem Michnikiem – ale tego pewnie już nigdy się nie dowiemy, bo – po pierwsze – buszując bez pozostawiania śladów w archiwum MSW pan redaktor czegoś przecież szukał i może nawet to znalazł, a po drugie - „człowiek honoru”, jak to „człowieki honoru” - zabrał tajemnicę ze sobą do grobu. Chyba, żeby żona, to znaczy – wdowa...
Zresztą mniejsza z tym, bo nie chodzi tu o pana red. Michnika, tylko o francuskiego prezydenta Franciszka Hollande`a, który pod wieloma względami, przede wszystkim pod względem doktrynerstwa, podobny jest do Aleksa Wardęgi. Razem z Naszą Złotą Panią uwierzyli we własną propagandę, w te wszystkie „multi-kulti” oraz że „wszyscy ludzie będą braćmi” i w rezultacie zafundowali Europie gigantyczny problem uchodźczo-muzułmański.
Biedny francuski filut, podobnie jak Nasza Złota Pani, najwyraźniej zapomniał, że w propagandę to mają wierzyć inni, ale nie ci, którzy ją wymyślają, bo propaganda, jak wiadomo służy do duraczenia, więc jeśli ktoś zaczyna duraczyć się własną propagandą, to najwyraźniej coś z nim nie w porządku, mówiąc wprost – musi mieć fioła.
W rezultacie Francuzi, którzy już wcześniej zgrzytali zębami z irytacji na panoszących się tam Arabów i Senegalczyków, najwyraźniej machnęli ręką na wszystkie pozory i terror politycznej poprawności i w ostatnich wyborach poparli tamtejszy Front Narodowy. Żydowska gazeta dla Polaków dezinformuje swoich mikrocefali, że Front Narodowy to „prawica” i to w dodatku „skrajna”. Tymczasem prawda jest taka, że Front Narodowy to są narodowi socjaliści. To nie epitet, tylko najkrótsza charakterystyka. Wiem, co mówię, bo w swoim czasie nawiązałem kontakty z różnymi działaczami FN, a nawet odwiedziłem paryską centralę, gdzie dostałem materiały programowe. Na tej podstawie wyrobiłem sobie pogląd, że jeśli chodzi o program gospodarczy, to Front Narodowy jest partią jak najbardziej socjalistyczną, tyle, że jednocześnie narodową.
Najkrócej można scharakteryzować to tak: socjal – jak najbardziej – ale tylko dla Francuzów. Francuzom najwyraźniej się to spodobało, bo tamtejsze społeczeństwo do etatyzmu jest bardzo przywiązane i na dobrą sprawę na francuskiej scenie politycznej nie ma żadnej partii naprawdę prawicowej. A nawet gdyby z jakichś powodów Francuzom socjal się nie podobał, to nic dziwnego, że jeśli już ma być, to z dwojga złego lepiej, gdy przypadnie on Francuzom, a nie Arabom, czy Senegalczykom.
Dotychczas bowiem było tak, że młodzi mieszkańcy przedmieść, właśnie Arabowie i Senegalczycy, od czasu do czasu wyruszali na miasto, żeby palić samochody i pomacać panienki. Rządy najpierw się odgrażały, że zrobią porządek i w ogóle – będą ich dusiły gołymi rękami, ale potem po cichu podwyższały im zasiłki socjalne – żeby tylko nie palili samochodów. Słowem – płaciły im haracz, na który musieli zapracować Francuzi, zaś terror politycznej poprawności sprawiał, że w ramach protestu urządzali tylko eunuchoidalne „marsze przeciw przemocy”.
Młodzi Arabowie i Senegalczycy na widok francuskich eunuchów kroczących w tych marszach, zataczali się na chodnikach od śmiechu. Przypuszczam, że na widok tego ostentacyjnego szyderstwa coraz więcej Francuzów nabierało przekonania, że ten cały Front Narodowy to nie jest najgorszy pomysł, no i w rezultacie partia ta po ostatnich wyborach wysunęła się na czoło. Entre nous powiedzmy sobie otwarcie i szczerze, że te narodowe sentymenty Frontu Narodowego też są ograniczone. Pod rządami pani Maryny Le Pen Front Narodowy przed Żydami stąpa na paluszkach, a czasami nawet przed nimi kuca. Obawiam się, że nic mu to nie pomoże, bo Żydzi już tam swoje wiedzą i nacjonalizm dopuszczają tylko u siebie, z Izraelu, a nie wśród mniej wartościowych tubylczych narodów europejskich. Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. Naród Panów może być tylko jeden.
No ale na bezrybiu i rak ryba, więc nawet ten eunuchoidany nacjonalizm Frontu pod kierownictwem pani Maryny musi w znękanych Francuzach budzić rozmaite nadzieje, podobnie zresztą, jak i w naszym nieszczęśliwym kraju. Oczywiście nie u wszystkich, co to, to nie - bo judeochrześcijański portal „Fronda” kręci nosem na Front Narodowy, że jest „proputinowski”. A dlaczego? A dlatego, że nie chce podporządkować interesów Francji interesom oligarchów, którym prezydent Obama oddał był Ukrainę w arendę, żeby sobie mniej wartościowy tamtejszy naród wydoili do reszty. To jest według ideologów „Frondy” nasza święta sprawa, o którą walczymy i za którą zginiemy. Tymczasem za sprawą prezydenta Franciszka Hollande`a francuski Front Narodowy otrzymał prawdziwy dar Niebios, więc nic dziwnego, że na Mikołaja Francuzi zrobili sobie prezent.
Stanisław Michalkiewicz
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl