Mentalność sługi i niewolnika
Dobra zmiana, to gruntowna zmiana ukierunkowana na dobro polskich pracodawców i polskich pracowników.
Czyżby przymiotnik „polski” im kością w gardle stawał. Najlepiej byłoby w to miejsce wstawić niemiecki, francuski, a może internacjonalistyczny - jak za nie tak dawnych, komunistycznych czasów. Polskie stocznie, to źle, a niemieckie to już dobrze? Francuskie śmigłowce, to dobrze, a polskie, to nacjonalizm? Co z tym towarzystwem jest nie tak? A już wiem. Prawie zapomniałem – „polskość, to nienormalność”, jak mawia ich guru D. Tusk.
Dla przedstawicieli tego towarzystwa samodzielne rządy Polaków w Polsce są nie do wytrzymania i nie do wyobrażenia. Mentalność kamerdynera w pełnej krasie. Polecam uwadze psychologów i pedagogów. Nie radzą sobie w rzeczywistości dorosłych narodów. A czas najwyższy dorosnąć panie i panowie, a nie biegać do gazet niemieckich kasodawców i skarżyć się na Polskę. Czyżby tak doświadczeni propagandyści nie widzieli, że sami kompromitują się do szczętu?
Celnie zauważył redaktor Stanisław Janecki na portalu „wPolityce”, że „kłamliwy materiał w CNN nie jest przypadkiem. To element tresury i wychowania sobie wasali (…) Zasada klasycznego warunkowana i upominania oraz połajanek w stylu Fareeda Zakarii działa tylko na słabych i zakompleksionych. I tak ma działać. Ma utrzymywać tzw. elity w poczuciu niższości oraz zmuszać je do nieustannego zdawania jakichś wydumanych egzaminów z demokracji. W ten sposób tworzy się sługusów ideologii postępu i politycznej poprawności, którzy jeśli nie pogryzą każdego, kto się temu przeciwstawia, to przynajmniej go solidnie obszczekają. W ten się sposób tworzy się spirala nacisków i agresji wobec każdego, kto nie chce być częścią poprawnościowego kołchozu”. Nic dodać, nic ująć.
Jak po sznurku można dojść od pseudo redaktora z CNN Zakarii, do jego koleżanki z Washington Post Anne Applebaum. A pamiętamy, że jej mężem jest były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Czy trzeba dalej szukać inspiracji dla propagandowego i manipulatorskiego materiału w CNN, mieszającego się w polską politykę wewnętrzną? Przyczynek do dziejów konformizmu i zdrady.
Niemiecki odcinek propagandy tez jest bardzo aktywny. Była pełnomocnik rządu RFN do spraw relacji z Polską prof. Gesine Schwan, według portalu „wPolityce”, uważa, że wobec państw UE odmawiających okazania solidarności z uchodźcami należy wyciągnąć konsekwencje finansowe. W wywiadzie, który ukazał się w tym samym czasie w „Mitteldeutsche Zeitung”, „Berliner Zeitung” i „Koelner Stadt-Anzeiger” Gesine Schwan, była pełnomocniczka rządu RFN do spraw relacji z Polską, stwierdziła, że „trzeba teraz odczekać, jak daleko się w tym posunie (polski rząd), gdyż społeczeństwo, z którym ma do czynienia, nie na wszystko mu pozwoli (…)Jednakże Niemcy jako najsilniejsza potęga w Europie mogłyby mieć więcej autorytetu, gdyby pod rządami Angeli Merkel nie dbały zawsze o własne krótkoterminowe interesy” i dodała, że „należy też ograniczyć określone środki pomocowe”. Niemiecka realpolitik w pełnej krasie. Znowu. Niemiecka solidarność, oczywiście bezinteresowna. Polski cukrownie zlikwidowali bezinteresownie, polskie stocznie skasowali bezinteresownie.
Platforma, gdy przegrała wybory, to szybciutko do Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Brukseli. Cały świat zaraz będzie ręce załamywał nad demokracją w Polsce. Może zaraz zorganizują oddziały pod sztandarami: „W poszukiwaniu straconego koryta”.
Trzeba dodać, że służalczość i zdrada nie jest jakąś cechą narodową, to raczej przypadłość pewnego typu ludzi, którzy bez skrupułów oddają się na służbę obcym władcom. Tak w Polsce, jaki i w wielu innych krajach. Wszystko dla nich, to kwestia kaski. Za cenę 30 srebrników gotowi są do każdej podłości. Nie pierwsi oni i nie ostatni. Niestety. Oto kilka przykładów z przeszłości.
„Fryderyk II, opierając się na swych polskich stronnikach, czujnie obserwując stosunki polskie, pośrednio bądź bezpośrednio, przyczynił się do tego, iż żaden sejm polski epoki Augusta III nie podjął jakichkolwiek konstruktywnych działań w formie uchwał. Jak daleko sięgały aberracje polskiej szlachty wobec chimery planów absolutystycznych własnych królów niech świadczy wystąpienie w 1744 r. mówcy stronnictwa propruskiego Wojciecha Szamockiego, w którym powiedział, iż wkroczenia Fryderyka II do Rzeczypospolitej należałoby sobie życzyć, bo uwolniłby kraj od tyranii i obronił polskie wolności”.
Napady pruskie, a zwłaszcza fałszowanie polskiej monety, budziły wielokrotnie powszechne oburzenie ówczesnej opinii polskiej, jednakże nie powodowało to długotrwałych skutków. Niestety krzywdy te pozostawały bez żadnego zadośćuczynienia, a skargi w Berlinie nie znajdowały najmniejszej satysfakcji.
W tym okresie nieliczni przedstawiciele szlachty i magnatów polskich dla Fryderyka pałali bezinteresownym entuzjazmem, ofiarowując mu natrętnie i natarczywie swe usługi. Wtajemniczali go w swe zamiary, konspirowali razem z nim przeciw własnemu dworowi i narodowi, pragnąc użyć go za narzędzie do własnych celów. Wyróżniającymi się zdrajcami byli Ulryk Radziwiłł, biskup Adam Stanisław Grabowski i Antoni Potocki.
Co prawda wśród mieszkańców pogranicza polsko-pruskiego, czyli w Wielkopolsce i na Pomorzu, gdzie dochodziło w latach 1740-1776 do licznych gwałtów, wymuszeń, kontrybucji, opinia na temat Prus była zdecydowanie negatywna. Jednak im dalej od granicy, tym bardziej bagatelizowano zagrożenie. Polityka polskiego króla w tym okresie była bardzo chwiejna i zachowawcza. A przecież Fryderyk zwalczał Stanisława Poniatowskiego od pierwszych lat po objęciu przez niego tronu polskiego. Zwalczał skutecznie. W latach 1764-66 wygrał z nim walkę ekonomiczną o cło generalne, która uderzała w całą polską politykę skarbową. Utrudniał handel na Wiśle. W czasie Konfederacji Barskiej w latach 1768-72 z lubością przyglądał się wojnie domowej w Polsce i po cichu wspierał interwencję rosyjską, przygotowując się do I rozbioru Polski.
Wyjątkami były postacie pokroju Stanisława Konarskiego, Stanisława Staszica (Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego, 1785) – pochodził z Piły, czyli pogranicza polsko-pruskiego i miał doskonałe rozeznanie w prawdziwych działaniach Prus, oraz Wojciecha Zaharkiewicza (Maska odkryta na Marsowym Polu w Paryżu w 1790), który pisał: „Zgoła co tylko było złego w Polszcze, nigdy innego początkowego nie miało źródła, tylko od niewdzięcznego, chytrego i chciwego Prusaka, a zawsze winę z siebie na kogo innego zwalającego, najwięcej zaś i najzręczniej na Moskwę”. Ostrzegali oni przed zaborczością pruską i realistycznie potrafili ocenić prawdziwe intencje Fryderyka II, widząc w nim wielkie zagrożenie dla niepodległości Polski.
Jednak złudzenia, przypisujące temu królowi dobre intencje w stosunku do Polski były tak wielkie, że nawet gdy w okresie wojny domowej przechwycono list Fryderyka, w którym żalił się, że Rosja dotąd nie podchwyciła pomysłu rozbioru Polski, niczego nie zmieniło. Przywódcy Konfederacji Barskiej uznali treść listu za mało wiarygodną. Jak bardzo się pomylili wiemy dziś dokładnie.
A co obecnie dzieje się wśród kanapowych polityków, żyjących na łasce Brukseli i Berlina? Jakie opinie głoszą o polskiej demokracji, o polskiej wolności?
Dr Paweł Janowski
Felieton ukazał się na łamach najnowszego wydania „Tygodnika Solidarność”
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl