Gorący weekend
Mamy już za sobą sobotnio-niedzielne demonstracje. Na szczęście nie doszło do zamieszek ulicznych, co chyba nie na rękę jest opozycji. Poniedziałkowe media dalej judzą. Z pierwszych stron gazet „krzyczą” tytuły – Marsz ku demokracji kontra marsz do dyktatury, Kaczyński podzielił Polskę.
Zapomniano, że to nie Kaczyński podzielił Polskę, ale w 2005 roku zrobiła to PO na czele z Tuskiem, który nie mógł pogodzić się z przegranymi wyborami prezydenckimi. PO nie chciała utworzyć wówczas koalicji z PiS w obawie, że zostanie przez partię Kaczyńskiego rozliczana z przeróżnych machlojek. Od tego czasu trwa nieprzerwanie wojna polsko-polska.
Teraz również PO nie potrafiło pogodzić się ze swoją przegraną i wspierana przez różnorodne Nowoczesne i lewicę dąży do obalenia obecnej władzy.
Wyjątkowo przebiegle zagrała w czerwcu ub. r. z Trybunałem Konstytucyjnym. Obawiając się swojej przegranej w zbliżających się wyborach, chciała sparaliżować możliwość rządzenia nowych władz. Każda sejmowa ustawa trafiałaby do TK, a ten zdominowany przez PO, wydawałby wyrok niekonstytucyjności.
To był cichy cyniczny zamach stanu, na który w wyborczej gorączce nikt nie zwrócił uwagi.
Teraz tworzy się histerię wokół TK, w którym i tak większość ma PO.
Sobotni marsz opozycji zgromadził według danych policji ok. 17-20 tys. ludzi. Ratusz podawał, że w demonstracji wzięło udział 50 tysięcy. Kogo można było zobaczyć w szeregach demonstrantów? Kroczyła Hanna Gronkiewicz-Waltz pod rękę z Kidawą–Błońską. Cała wierchuszka pociągnęła za sobą pracowników warszawskich urzędów i ich rodziny. Wspomagały ich wszystkie „zlewy” z lewa i prawa. Kroczył przedstawiciel kawiorowej lewicy Ryszard Kalisz ze swym PZPR-owskim kolegą Marcinem Święcickim. Na plan pierwszy wysunął się Ryszard Petru przyszły nowy lider odrodzonej Platformy. Kamera wyłapała podskakującego nie wiadomo dlaczego Romana Giertycha.
Hasła często obraźliwe były skierowane przeciwko prezydentowi i rządzącej partii.
Mądre głowy w telewizji zachłystywały się obroną demokracji. Nie pomyślano, że gdyby demokracja była zagrożona, żadna tego typu manifestacja nie miałaby miejsca. A tu każdy miał prawo wykrzyczeć choćby najbardziej absurdalne swoje racje. I nic. Nikt nikogo nie pałował, nie aresztował, nie polewał wodą z armatek. Nie było męczenników obrony „słusznej sprawy”
W niedzielę ruszył marsz PiS, mający na celu przypomnieć dramat stanu wojennego i wyrazić poparcie dla prezydenta i rządu. Według danych policyjnych wzięło w nim udział przeszło 40 tys. ludzi.
W przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego padały ostre słowa, które stały się pożywką dla opozycji. Trzeba pamiętać, że wiec ma swoje prawa, lubi dosadne stwierdzenia i wyraźnie wyartykułowane racje. Przemówienia wiecowe to nie mowa sejmowa, czy wywiad w telewizji. I rozpatrywanie każdego słowa wiecowego mówcy jest zwyczajnym biciem piany.
W godzinach popołudniowych miała jeszcze miejsce krucjata różańcowa pod Gazetą Wyborczą i pod TVP oraz nocne demonstracje pod prywatnymi domami: Jarosława Kaczyńskiego i Władysława Ciastonia. Demonstracja pod żoliborskim domem dowodziła schizofrenicznych oznak jej uczestników. Co ma bowiem wspólnego Kaczyński z twórcą stanu wojennego Jaruzelskim, tego chyba sami uczestnicy wieczornych igraszek nie potrafiliby wyłonić.
Zgromadzenie pod domem byłego esbeckiego aparatczyka nie miało większego sensu. Tylko nielicznym Ciastoń kojarzy się ze zbrodniami tego mrocznego czasu. Dzięki polityce grubej kreski zbrodniarze nie zostali osądzeni i teraz może to zrobić jedynie IPN, a nie ulica.
Po gorącym weekendzie do ataku ruszył Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, mówiąc w jednym z wywiadów o polskim zamachu stanu. I zapowiedział dyskusję w Parlamencie na ten temat. Taka sama połajanka dotknęła swojego czasu Orbana, który konsekwentnie realizował program reform.
Teraz przyszła kolej na Polskę. Europejskie lewactwo nie może znieść rządów „prawicowych populistów” i będzie używało wszelkich sposobów, aby namieszać w polskiej polityce.
25 października naród opowiedział się za zmianami i odebrał władzę skorumpowanym, aroganckim krętaczom. Nie możemy dopuścić, aby wrócili ponownie do gry. Bo z takiego upadku Polska długo się nie podniesie. Musimy z całych sił wspierać prezydenta i rząd w walce o sprawiedliwą i godną przyszłość.
Iwona Galińska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl