Heksameron: KATECHEZA 10

0
0
0
/

Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre.

 

A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»

 

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.

 

Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».

 

I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.

 

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień szósty.

 

Wchodzimy więc w kulminację. Wchodzimy w pełnię widoku stworzenia! Dotykamy horyzontu boskości i to dosłownie BOSKOŚCI! 

 

Nasze przejście trwa – nasza pascha – osobisty Hexameron, bo po prostu trwa nasze życie. Hexameron paschalny. Jeśli sobie sami na to pozwolimy, możemy przeżyć doświadczenie niezwykłe, kulminacją stworzenia świata!!!! Czy my to w ogóle rozumiemy?

 

Bo w tym doświadczeniu nie chodzi o kulminację czytania treści opartych na Hexameronie, ale o bezpośrednie, intymne, osobiste doświadczenie stwarzania świata w nas!
Bóg prowadzi do tego stopniowo… Są zwierzęta… pełzają, latają, pojawia się też bydło wyraźnie odróżnione od dzikich zwierząt, możemy się domyśleć, że nie bez powodu!

 

Wszystko zatem, według własnego rodzaju jest gotowe na niesamowitego gościa!

 

Zobacz to: Cała ziemia przygotowana! Jakby się w niej już coś gotowało, bo coś ma się wydarzyć! Wszystko aż kipi od życia, od bycia gotowym na… Czujesz to? Bo dziś wszystko oczekuje i faktycznie ma się stać coś absolutnie niesamowitego!

 

Ten, który to wszystko stopniowo stworzył, konkretnie dzień po dniu, w precyzji, która przekracza wszelkie wyobrażenia, dokona teraz właśnie czegoś niesamowitego i właśnie na ten moment zostało wszystko, ale to dosłownie wszystko przygotowane!

 

Ten moment w twoim wnętrzu też jest! Jest w tym spokojna stopniowalność, której my ludzie po prostu potrzebujemy, bo uczymy się w czasie, potrzebujemy tego czasu. I nadchodzi punkt kulminacyjny, a wypowiedziany jest on w bardzo dziwnym zdaniu: „niech ziemia wyda istoty żywe” .

 

Tu coś jest nie tak! Widzisz to? Jest jakiś niemożliwy dla materii przeskok, w jakąś wyższą jakość. To jest przejście z ziemi do życia!
W drugim opisie stworzenia człowieka znajduje się zdanie: „wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi”.

 

Zobacz: Jak ziemia, substrat, który nie ma życia! Proch, pył, błoto może dać życie?

 

A Bóg właśnie z tego robi człowieka! Pismo Święte nie mówi nam, że Bóg robi człowieka w wyspecjalizowanym laboratorium, z niesłychanie precyzyjnie dobranych atomów materii, ale absolutnie paradoksalnie po prostu z ziemi! Z pyłu! Z prochu bez życia! Z czegoś, co nie żyje. Bóg czyni człowieka z czegoś, co po dziś dzień wymiata się z domu!

 

Bóg stwarza człowieka z tego, co wycierasz ze swoich butów w wycieraczkę!!! Z tego właśnie Bóg stwarza człowieka i daje życie! „ i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.

 

W życiu duchowym, my musimy przeżyć to doświadczenie!

 

Jak? Otóż w nasze naturalne warunki ziemskie wchodzi życie duchowe, życie wewnętrzne, to znaczy nadnaturalne!!! Nadprzyrodzone. CUD – owne, to znaczy pełne cudu. I naprawdę tak się dzieje!

 

Oto w życiu duchowym, życie na najwyższym poziomie jest tym życiem, które wschodzi z niczego: z ziemi. Co to oznacza? Twoje życie duchowe, życie cudowne, nadprzyrodzone, powstaje z prochu, czyli z upokorzeń, z prześladowań, z nicości. Ono powstaje ze śmierci.

 

Wszystko w Tobie przechodzi od śmierci do życia i to doświadczenie jest Twoim osobistym przejściem, czyli doświadczeniem Twojej niepowtarzalnej paschy!!!

 

To jest przejście z prochu do chwały. Z pyłu. Z rzeczywistości, która nic nie ma, która nie ma nic żywego w sobie, w swojej naturze. W niej właśnie jest doświadczenie mocy Boga, tam powstaje doświadczenie życia. Z istoty, która jest pełna sprzeczności, z takiej osoby powstaje prawdziwe dziecko Boże.

 

To życie nadnaturalne jest dla nas zaskoczeniem, bo rodzi się tam, gdzie my doświadczamy jakiegoś obumierania, jakiejś po ludzku rozumianej straty. Jest to moment, w którym człowiek znajduje się w kontakcie z doświadczeniem bólu i Bóg sprawia, że ten moment jest dla niego momentem czegoś pięknego.

 

Posłuszni Bogu, to znaczy wsłuchujący się w Boga, zaczynamy widzieć wyraźnie, że to, co po ludzku jest stratą, tak naprawdę jest rodzeniem się w nas NOWOŚCI! To jest doświadczenie chrześcijańskie. Doświadczenie chrześcijaństwa jest doświadczeniem życia, które wschodzi ze śmierci. Jest światłem, które przebija się, prześwietla to, co jest w Tobie ciemne i mroczne.

 

To światło, które przenika konkretny moment ciemności, konkretny kryzys, konkretny konflikt, ograniczenie, ból, trud, jest doświadczaniem Twojej własnej nędzy i pokochaniem jej, bo w niej właśnie Bóg i właśnie tam stwarza z niczego!

 

To nie jest tak, że jakiegoś dnia o jakiejś godzinie mamy doświadczyć przejścia i już. My budzimy się każdego ranka, aby żyć życiem paschalnym, aby żyć życiem, w którym widzimy moc Bożą. Każdy dzień jest Twoją paschą! Twoim przechodzeniem do życia!

 

Po ludzku jest to paradoksalne, ale w Bogu nie! Zobacz, że to właśnie, co w Tobie jest najtrudniejsze, tak naprawdę Cię ożywia!

 

Ten paradoks powstawania życia z ziemi, czyli życia, które powstaje na tym, co dla świata wydaje się jako martwe, doskonale nazwany w jest w konkretnych życiowych sytuacjach prze Jezusa, w: BŁOGOSŁAWIEŃSTWACH – które są życiorysem przyjaciół Jezusa, Twoim życiorysem, a przede wszystkim życiorysem Jego samego!

 

Grzech jest odwrotnością – jest zamianą życia w ziemię. Jest odwróceniem się od życia i powrotem do bycia błotem. To śmierć.

 

Człowiek żyje o tyle, o ile żyje według błogosławieństw, choćby było to życie w cierpieniu! I człowiek umiera o tyle, o ile idzie za grzechem, za sugestiami złego, choćby było to życie utkane z samych przyjemności.

 

Jeżeli człowiek nie patrzy na życie w pragnieniu osiągnięcia najwyższej poprzeczki, to znaczy w pragnieniu celu ostatecznego, tylko skupia się na czymś pośrednim, nie widząc celu ostatecznego, to nie osiągnie nawet tego pomniejszego celu. Jeśli celem małżeństwa dla mnie nie jest zbawienie siebie nawzajem, czyli wspólne prowadzenie siebie do zjednoczenia z Bogiem, to małżeństwo nie będzie we mnie spełnionym powołaniem. Bez względu na postawę współmałżonka.

 

Mierność w życiu duchowym jest przegraniem. Jeśli żyjemy w mierności, w zatrzymaniu, to jest to największa porażka jakiej doświadczamy.

 

Musimy podjąć ten skok, wykonać całym sobą takie salto. To nie jest jakiś obowiązek. To jest szczęśliwa naturalna potrzeba.

 

Przecież Ty nie możesz być zadowolony z byle czego. Pragniesz tych zwycięstw Boga w naszych sferach śmierci!

 

Pod różnymi wykrzywionymi pragnieniami, jest zawsze to jedno: pragnienie Miłości najwyższej, to znaczy Tej jedynej, która ma moc rodzić życie w moich śmierciach! W moich martwych przestrzeniach.

 

Przyjąć i doświadczyć tę prawdę o sobie, to wykonać całościowe salto kolejnych własnych narodzin! Wtedy jak dziecko rodzisz się i cały krwioobieg musi się całkowicie odwrócić, takie jest salto duchowe i ono jest konieczne – Twoje nowe narodziny! Pamiętasz słowa: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”? One mówią właśnie o tym przejściu.

 

Najtrudniejsze jest to, że Tobie się wydaje, że w tej przemianie coś tracisz, że tracisz jakąś ogromną atrakcyjność, bo idziesz w całkowitą wewnętrzną odwrotność tego, co do tej pory znasz. Bo faktycznie tak jest! Coś tracisz!

 

Bo wreszcie tracisz śmierć, do której jesteś przyzwyczajony w różnych swoich przestrzeniach wewnętrznych, i rzeczywiście tracisz ją! Dla życia! Aby żyć życiem żywym! W końcu! Już możesz!

 

Katarzyna Chrzan

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną