Cygan, nazista i bolszewik. Stereotypy na wojnie informacyjnej [FELIETON]
Konflikt na Ukrainie pokazuje, że po pierwsze nie słabnie lecz wręcz rośnie rola wojny informacyjnej na rzecz osiągnięcia zwycięstwa w wojnie a po drugie, że jednym z kluczowych elementów prowadzonych zmagań informacyjnych jest wykorzystanie stereotypów. Które pomimo tego, że często bazują na zniekształconych osadach pewnych postaw czy zjawisk, to mogą być uważane jako istotne i sprawdzone źródło informacji umożliwiające osiągnięcie przewagi również na polu kinetycznym.
Uraczono nas w pierwszych dniach wojny opowieścią o Cyganach, którzy ukradli rzekomo czołg rosyjskiej armii. Oczywiście była to manipulacja, czołg nie został skradziony, tylko został przywłaszczony po wcześniejszym porzuceniu go przez Rosjan. Nawet jeśli rzeczywiście przywłaszczyli go sobie Cyganie to i tak wykorzystano tu stereotyp Cygana, który w powszechnym odczuciu żyje z kradzieży i oszustw. Co ciekawe materiał ten w prześmiewczej formie wrzucali nawet czołowi polscy politycy czy osoby na co dzień walczące z rzekomą mową nienawiści i rasizmem, które przed wybuchem konfliktu gotowe byłby podać kogoś za podobny wpis o społeczności cygańskiej do sądu.
Kolejne dwa stereotypy o których wspomnę w przeciwieństwie do wyżej wymienionego stanowią już integralny element arsenału prowadzonej od 2014 roku nieformalnej wojny między Rosją a Ukrainą. Strona rosyjska jako jeden z argumentów za rozpoczęciem działań zbrojnych na Ukrainie, wysuwa argument dotyczący neonazistowskich czy banderowskich konotacji rządu ukraińskiego. Rzeczywiście polityka władz ukraińskich w zakresie gloryfikowania zbrodniarzy ukraińskich jest godna potępienia, tym bardziej, że aktualny rok jest obchodzony na Ukrainie jako rok Stepana Bandery, co jest samo w sobie światowym ewenementem, ponieważ czci się człowieka ponoszącego odpowiedzialność za bestialskie zbrodnie stanowiące ludobójstwo, ale trzeba powiedzieć sobie, że zdecydowanie wyznawcy kultu zbrodniczej formacji OUN-UPA dominują na Zachodniej Ukrainie a nie w jej wschodniej części. Ukraińcy nie pozostają dłużni Rosjanom i operują z kolei stereotypem bolszewika i Sowietów sugerując, że w rosyjskiej armii dominuje mentalność sowiecka. Jako dowód na taki stan rzeczy pokazuje się zdjęcie jednego z czołowych nacierających rosyjskich czołgów, z zamocowaną na wieży flagą ZSRR. Przekaz ten podchwyciły w Polsce środowiska neonarodowe skupione wokół Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Z pewnością w armii rosyjskiej nie brak ludzi z sympatią odnoszących się do czasów ZSRR i komunizmu lecz mówienie, w ten sposób o wszystkich rosyjskich żołnierzach jest manipulacją. Z pewnością pojawienie się flagi na czołgu nie było przypadkowe ponieważ załoga której wyznaczono jej transport jest znacznie bardziej widoczna z dużej odległości niż pozostałe czołgi przez co naraża się na trafienie. Flaga ZSRR miała oddziaływać na świadomość „wyzwalanych” Ukraińców w kierunku budowy poczucia jedności na bazie sentymentów do wspólnej, zwycięskiej historii pokonania Niemców oraz Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Motyw ten wykorzystywany jest zresztą również w samej Rosji do wzmocnia poczucia więzi między poszczególnymi regionami rozległego kraju oraz zamieszkujących go grup etnicznych.
Z nowszych stereotypów wykorzystywanych w trackie tego konfliktu jakimi obrzuca się zwłaszcza w Polsce ludzi mających własne zdanie na temat tego konfliktu jest stereotyp ruskiego trolla. Wystarczy, że ktoś zakwestionuje sens którejkolwiek z proukraińskich wiadomości, żeby zaczęło się obrzucanie go błotem za pośrednictwem portali społecznościowych. Doszło na tym tle w Polsce również do skandalicznych przypadków samosądów. Mieszkanie jednego z działaczy społeczno-politycznych w Warszawie odwiedziła dziesięcioosobowa polsko-ukraińska bojówka neonazistowska, inny działacz został pobity w Łodzi również przez neonazistów tuż po zakończeniu uroczystości poświęconych obchodom Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Prawda na wojnie umiera jako pierwsza, dlatego z oceną wiarygodności informacji przekazywanych przez każdą ze stron warto poczekać zamiast dawać upust emocjom w krytykowaniu każdego, kto ocenia dane informacje inaczej od tego co podają media. Nie warto kłócić się z członkami swoich rodzin, przyjaciółmi czy znajomymi w obronie swojego zdania, żeby za jakiś czas nie wyjść we własnych oczach na durnia, który nie dość ze uległ manipulacji to jeszcze stracił kontakt z bliskimi. Piętnowanie kogoś łatką bolszewika, nazisty czy ruskiego trolla nie poparte logicznymi faktami jest głęboko krzywdzące. Jak to z wojnami bywa, również z obiektywną oceną tej przyjdzie nam poczekać do jej zakończenia. Jak opadnie bitewny pył okaże się tak naprawdę, kto komu czego ile zniszczył, ilu wrogów zabił oraz kto na tej wojnie naprawdę zyskał a kto stracił, bo ostateczni zwycięzcy czasem w ogóle formalnie się nie są jedną z zaangażowanych stron, a mimo to są głównymi wygranymi.
Arkadiusz Miksa
Źródło: Arkadiusz Miksa