SKANDAL! Justin Trudeau znowu przedstawiany jako „autorytet”. „Kanadyjski Putin” nie zachęca do walki z Rosją

0
0
0
/ fot. Province of British Columbia/CC BY-NC-ND 2.0/Flickr/Tt/greysloth/Duży Mężczyzna (kolaż)

Z okazji wizyty premiera Kanady w Polsce oczywiście musiały pojawić się „laurki” w mediach, jakim to rzekomo wspaniałym człowiekiem jest Justin Trudeau. O ile rozumiem, że dyplomacja wymaga spotkań z tego typu osobnikami, to „kanadyjski Putin” powinien zostać objęty dożywotnią – i nie tylko – infamią. W momencie, gdy rządy i media przekonują, jak wielkim złem jest inwazja Rosji na Ukrainę i jakim to szef Kremla jest strasznym człowiekiem, pisanie pozytywnie o zbrodniarzu, który spacyfikował własny naród jest – delikatnie rzecz ujmując – nie na miejscu.

Wczoraj Justin Trudeau spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Z tej okazji pojawiły się wielkie słowa gloryfikujące lewicowego totalitarystę, który spacyfikował brutalnie własny naród. Pod koniec lutego oglądaliśmy zdjęcia i filmy z Ottawy, które można śmiało zestawiać z pacyfikacją protestów w okresie istnienia marionetkowego państwa PRL na ziemiach polskich. Brutalne działania funkcjonariuszy, takie jak pałowanie leżącej i wołającej o litość kobiety czy tratowanie uczestników Konwoju Wolności przez oddziały konnej policji powinny na zawsze zapaść nam w pamięć jako dowód, że zachodnia demokracja nie gwarantuje ani wolności ani szacunku wobec własnych obywateli.

 

 

 

 

Sam Justin Trudeau powinien zostać zapamiętany jako kanadyjski Putin. I to jest fakt. Nie neguję oczywiście sensu spotkań z innymi przywódcami państw w sytuacjach wyjątkowych, jak np. wojna na Ukrainie i związane z tym dla nas zagrożenia. Ale entuzjazm i ciepłe słowa przy tego typu osobnikach powinny raczej nie mieć miejsca.

 

Tymczasem oczywiście miały miejsce. Kanadyjski Putin usłyszał dobre słowa zarówno ze strony premiera i prezydenta, choć nie były one jakoś szczególnie mocne. Bardziej zaangażowały się natomiast lewackie media. Niechlubnie wyróżnił się tutaj „Newsweek Polska” z tekstem Jakuba Dymka „Justin Trudeau w Polsce. Kim jest charyzmatyczny premier Kanady?”.

 

Tekst zaczyna się od złowrogich słów kanadyjskiego bandyty, które przez autora zostały przytoczone w tonie doniosłym. – Polska jest silnym partnerem NATO i stoicie w ramię w ramie z Kanadyjczykami – powiedział Justin Trudeau.

 

Naprawdę kilka tygodni po tym, jak spałowano tysiące ludzi i stratowano ich końmi, chcemy stać „ramię w ramię” z Trudeau, który twierdzi, że chodzi o społeczeństwo – które spacyfikował, by postawić na swoim – a nie rząd, który reprezentuje? Państwo przecież i rząd niekoniecznie oznacza społeczeństwo i naród, co w przypadku kanadyjskiego Putina widać aż nadto.

 

Martwi mnie przy tym inna rzecz. Obecnie media i rządy tworzą podział iście wojenny na „dobry Zachód” i „złą Rosję”. Rosja jest „zła” bo nie szanuje praw obywatelskich, bo zmierza ku totalitaryzmowi, siłą usuwa opozycję, etc.. I jako przeciwieństwo tego przedstawia się nam dziś Justina Trudeau. Człowieka, który zrobił dokładnie to samo, za co te same media i zachodnie rządy potępiają Rosję.

 

Należy zaznaczyć, że to nie była decyzja z dnia na dzień. Najpierw – jak cały niemal Zachód – uciskał swoich obywateli wielkohisterycznymi restrykcjami i lockdownami. Następnie, gdy Kanadyjczycy stracili cierpliwość i zorganizowali Konwój Wolności, najpierw przed nimi uciekł. Gdy już się schował i odzyskał stracone zapewne przez panikę i wściekłość nerwy, zapowiedział działania iście wojenne wobec swojego narodu. Odciął własnych obywateli od środków na kontach bankowych, następnie straszył wysokimi karami finansowymi, konfiskatą własności i ostatecznie rozprawił się siłowo z Kanadyjczykami.

 

Justin Trudeau nie będzie nigdy już miał szansy na zostanie twarzą czegoś pozytywnego. To zbrodniarz, kanadyjski Putin. Tylko chętniej jest przez media pokazywany z uśmiechem na twarzy. Twarzy, która nie jest niczym przeciwstawnym do tego, co na co dzień dzieje się w Rosji, która uchodzi za „imperium zła”. I albo media i Zachód to zrozumieją i przestaną forsować nam tego bandytę i totalitarystę jako coś pozytywnego, albo trzeba będzie to odczytać wprost jako zapowiedź wprowadzenia totalitarnych standardów na Zachodzie. Tylko niech wówczas się nikt nie dziwi, że chętnych do obrony tak chorego systemu nie będzie zbyt wielu.

 

 

 

 

 

Dominik Cwikła
 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 


 

Źródło: tvn24.pl / prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną