Łukaszenka zmuszony do wojny?! Niepokojąca deklaracja: "To nasz obowiązek wobec sojusznika"

Trzeba podnieść alarm w jakiejś jednostce wojskowej, zgodnie z regułami czasu wojny, żeby pokazać, że ta jednostka żyje - mówił prezydent Aleksander Łukaszenka w trakcie spotkania z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Białorusi.
Przywódca kraju spotkał się z Ołeksandrem Wolfowiczem, oficjalnie, aby omówić kwestie bezpieczeństwa kraju. W części transmitowanej przez telewizję padły słowa odnoszące się do walczących na Ukrainie wojsk Federacji Rosyjskiej. Jak podkreślił Łukaszenka, nie można pozwolić na to, aby Rosja został "pchnięta nożem w plecy".
Nie trzeba nam zarzucać, że będziemy walczyć na Ukrainie i tak dalej. Musimy chronić naszą ojczyznę. A jeśli chodzi o wsparcie Rosji, potwierdzam raz jeszcze: nie powinno być żadnego ciosu w plecy, w bok, czy z boku przeciwko wojskom rosyjskim. I nie będzie. To nasz obowiązek wobec naszego sojusznika - przekonywał.
W trakcie dyskusji prezydent Białorusi zwrócił się także do sekretarza Rady Bezpieczeństwa, aby ten zlecił opracowanie planu działania wojsk oraz innych służb.
Nie trzeba się niczego bać. Trzeba podnieść alarm w jakiejś jednostce wojskowej, zgodnie z regułami czasu wojny, żeby pokazać, że ta jednostka żyje. Potrzebujemy obrony terytorialnej. Potrzebna jest też milicja ludowa – żeby sprawdzić na miejscu, jakiego rodzaju bojowników będziemy mieli i jaką mają broń. Wszystko to jest konieczne - stwierdził.
Źródło: Belta