Kot może dostać świra
Już nie ma co mieć złudzeń. Widać czarno na białym, kto jest w naszym kraju patriotą, a kto folksdojczem denuncjującym własny kraj na międzynarodowym forum. Debata w Strasburgu pokazała jak na dłoni mizerię polskiej klasy politycznej i jej „obywatelskich” przybudówek, objaśnianych w zachodnich mediach jako głos ludu.
W kontekście, gdy przeciwko Polsce zaczęły również „grać” agencje ratingowe, zaniżając jej finansową wiarygodność, donos na Polskę ma szczególnie obrzydliwy charakter. Polskie sprawy powinniśmy załatwiać we własnym domu. Taka uwaga padła ze strony eurodeputowanego z liberalnej partii Korwin. Nawet europoseł Olbrycht z PO poczuł się na sali głupio i tłumaczył, że ta debata to nie ich pomysł, sugerował, że jego partia nie przyłożyła do tego ręki. Reszta przedstawicieli z PO dyplomatycznie dala nogę z sali, by nie stracić twarzy, bo transmisja szła na żywo. Wystąpienia premier Beaty Szydło, która z godnością broniła racji swojej partii, mądrymi argumentami uzasadniając podjęte w Sejmie kroki w sprawie naprawy popsutej przez PO ustawy o Trybunale Konstytucyjnym w celu przywrócenia pluralizmu i małej nowelizacji ustawy medialnej spotkały się – jak wynikało z sondażu - z aprobatą 80 proc. Polaków, oglądających jej wystąpienia w Strasburgu.
A przecież Targowiczanie mało nie eksplodowali w antypolskich pląsach przeciw rządowi własnego kraju. Petru ugadywał się w przeddzień debaty z pełniącymi dziś prezydencję w UE Holendrami i rozochocony rosnącym podobno poparciem ogłosił, że będzie grać na wcześniejsze wybory. Do Strasburga przyjechał też bezrobotny na własne życzenie, biedny jak mysz kościelna, bo nie mający pieniędzy na alimenty dla swoich dzieci lider KOD Kijowski, któremu, jak przyznał w rozmowie z Mazurkiem „wcześniej (a więc za rządów PO) nie „przyszło do głowy ,aby protestować”, choć przez ostatnie osiem lat był przecież świadkiem potężnych akcji protestacyjnych, w tym stutysięcznej manifestacji Solidarności maszerującej wspólnie z OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Wiedział o wrzuceniu do kosza przez koalicję PO-PSL wielu inicjatyw obywatelskich, zlekceważenia ich tylko dlatego, że koalicja ta miała większość w Sejmie.
Dlatego KOD w swojej obronie „demokracji” nie jest wiarygodny, bo ta „demokracja” jest odarta z wartości i zalatuje prywatą. Reprezentantka Partii Zielonych wyraźnie powiedziała o licznych skargach z Polski „niezwiązanych z polityką (dobre!!!) zwykłych obywateli’, takich jak pan Mateusz Kijowski, zatroskanych o zagrożenie polskiej demokracji”. Hiszpan obawiał się nawet autorytaryzmu, który pojawia się wewnątrz. „My Polski nie pozostawimy samej sobie”- stwierdził z „troską”.
Kto oglądał debatę, mógł się wiele dowiedzieć o samych europarlamentarzystach. Niektórzy bredzili jak pólinteligenci, kompletnie nieprzygotowani, kompromitowali się totalnie. Niektórzy, jak Czech Petr Mach zmienili tego dnia obywatelstwo na polskie, przypinając do klapy kartkę „Jestem Polakiem” i oznajmiając to głośno obecnym na sali.
Francuz z Alzacji Jean-Luc Schaffhausen apelował o rozsądek mówiąc, że „ to atak na Polskę i wszystkie narody, które wybrały wolność i niezależność”. Jeden z Niemców zaś na zakonie przemówienia oznajmił „Ta rewolucja, która rozpoczęła się w Polsce zmiecie was całkowicie”. Usłyszeliśmy też opinię , że „demokracja to dziś dyktatura, która jest gotowa zaatakować każdy rząd, jeśli nie działa na rzecz obcych.”
Najdziwniejszą rolę w tym spektaklu odgrywał przewodniczący obradom Niemiec Martin Schulz, który sugerował, że to co się dzieje w Polsce to „putinizacja”, która zagraża jedności Unii i jest popychaniem jej w stronę Putina. Powinien się zastanowić, czy nie cierpi na schizofrenię. To przecież rząd Angeli Merkel zastygł w miłosnym uścisku z Putinem przy okazji niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nordstream, który puszczono po dnie Bałtyku blisko polskich granic, nie pytając nawet Polski o zdanie.
Niektórzy eurodeputowani wskazywali, że parlament UE powinien dziś zamiast o wydumanym rozmontowywaniu demokracji w Polsce, powinien dyskutować o prawdziwych problemach: niskim wzroście gospodarczym we wspólnocie europejskiej, migracji, narzucaniu kwot uchodźców i kryzysie euro.
Beata Szydło mówiła w Strasburgu wiele razy o niepodważalnym miejscu Polski w UE i dumie Polaków z przynależności do wspólnoty europejskiej. Dlatego zwala z nóg późniejsza wypowiedź Grzegorza Schetyny, że „przez wystąpienia pani premier Szydło, ale też i przez sposób reagowania, stanęła między największymi eurosceptykami, przedstawicielami partii, które są skrajnie antyeuropejskie, a w dodatku, co jest powszechną wiedzą w Europie, są współfinansowane czy też finansowane przez służby prezydenta Putina".
Opadają ręce i zaciskają się w pięści. Tym bardziej ,że wystąpienie Beaty Szydło, broniące pozycji Polski na arenie międzynarodowej, po „zakablowaniu” przez Targowiczan, Schetyna przewrotnie uznaje jako …donos na Polskę. I zapowiada, że PO będzie reagować, bo nie pozwoli „na bezkarne oskarżanie rządów ośmiu lat PO-PSL, jak zrobiła to w sposób oficjalny premier" - powiedział Schetyna. Panie Schetyna, na litość, można odwracać kota ogonem, ale do tego stopnia?! Kot może dostać świra.
Ze strony PO, Nowoczesnej i KOD płynie wyraźny sygnał o polakożerczej walce, jaką zafundują nam przegrani politycy wspólnie z przebierającymi do żłobu nogami - poplecznikami. Nie będzie łatwo. Ale jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, teraz już przynajmniej wiadomo, kto jest kim i dla kogo gra ta orkiestra. Warto te sprawy przemyśleć, bo KOD zapowiada kolejne demonstracje. A na wiosnę można się spodziewać apogeum protestów. Oby nas tylko nerwy nie poniosły.
Dla upustu gniewu w zaciśniętych z gniewu pięściach, warto kupić treningowy worek bokserski, by rozładować napięcie. A przy okazji pamiętać, że na takim worku treningowym „zrobiono” samobójstwo Andrzejowi Lepperowi, bo przeszkadzał. Nie pozostaje jednak nic innego, jak przeszkadzać. Jest to walka o Polskę, którą wybraliśmy w wyborach.
Alicja Dołowska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl